Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Iron Front: Liberation 1944 Recenzja gry

Recenzja gry 4 czerwca 2012, 14:28

autor: Adam Kusiak

Iron Front: Liberation 1944 - recenzja strzelaniny na silniku gry ArmA II

Rosjanie i Niemcy połączyli siły, aby stworzyć realistyczną strzelaninę, pokazującą, jak wyglądała wojna na froncie wschodnim latem 1944 roku. Interesujący projekt okazał się jednak tworem dość przeciętnym.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • dobrze przedstawione walki pancerne;
  • ogromne, otwarte mapy;
  • edytor.
MINUSY:
  • błędy w skryptach psujące rozgrywkę;
  • scenki fabularne;
  • słabo wykonane kampanie;
  • chaotyczny, pełen lagów multiplayer;
  • kulejąca strona techniczna.

Front wschodni wydaje się obecnie popularną alternatywą dla twórców gier o tematyce II wojny światowej. Kilkanaście miesięcy temu mieliśmy okazję postrzelać w ruinach Stalingradu, grając w Red Orchestra 2: Bohaterowie Stalingradu, a w przyszłym roku zadebiutuje osadzone w tych realiach Company of Heroes 2. Pomiędzy tymi popularnymi markami pojawiło się, trochę znienacka, Iron Front: Liberation 1944. Za grę odpowiadają Niemcy z X1 Software, znani z nieoficjalnych dodatków do serii IL-2 Sturmovik czy Flight Simulator X, oraz Rosjanie ze studia A war. Ci ostatni to twórcy modów do gry ArmA i Operation Flashpoint, w tym moda Liberation 1941-1945, który to właśnie przemienił się w Iron Fronta. Dostaliśmy więc grę opartą na silniku Real Virtuality 3 znanym z ArmA II, co rodzi pytanie: na ile Iron Front: Liberation 1944 jest naprawdę godne miana płatnego, samodzielnego produktu?

Bitwy na polskiej ziemi

Pozycje z serii ArmA, głównie ze względu na skalę rozgrywki, często nazywa się „symulatorami” pola bitwy – nie inaczej jest w przypadku Iron Fronta. W grze możemy walczyć jako zwykły żołdak, czołgista, pilot czy dowódca kilku plutonów, wszystko to na sporych rozmiarów mapach. To właśnie plansze są największą zaletą tej produkcji. Wszystkie prezentują autentyczne lokacje z Polski i Ukrainy. Największą jest Staszów o powierzchni 256 kilometrów kwadratowych, trzeba przyznać, że jest tu gdzie pobiegać czy – jak kto woli – polatać samolotem. Wejść możemy praktycznie do każdego domku, jaki napotkamy, i mimo że nie są to piękne wnętrza, do prowadzenia ognia nadają się idealnie. Wszystkie drogi są szczegółowo oznakowane, można sobie wręcz zafundować wirtualny spacer po kilku rodzimych lokacjach, a Iron Front będzie robić za wehikuł czasu.

Rozpocząwszy zabawę, poczujemy się odrobinę rozczarowani faktem, że dostępne są tylko trzy samodzielne misje dla pojedynczego gracza. Twórcy zdecydowali się skupić na kampaniach. Jest ich dwie, niemiecka i radziecka, przy czym obie potrafią jednakowo doprowadzić do szału liczbą błędów i niedoróbek.

Kampania niemiecka skupia się w swoich założeniach na działaniach piechoty. Jesteśmy zwykłym zielonym rekrutem, który trafił na front pod dowództwo surowego, lecz kochanego przez żołnierzy weterana o nazwisku Wolf. W tej historii znalazło się także miejsce dla obłąkanego, nieliczącego się z życiem swoich ludzi pułkownika arystokraty. Mamy więc fabułę rodem z filmów wojennych z lat 70., coś w stylu Żelaznego Krzyża z Jamesem Coburnem, tyle że wszystko jest o wiele bardziej drewniane. Jeśli zastanawialiście się, czemu Bohemia Interactive zrezygnowała w ArmA II z cut scenek na silniku gry, tak popularnych w Operation Flashpoint, to uświadomią Wam to przerywniki w Iron Froncie. Długie ujęcia na płonące wraki, najazdy kamery na głowę bohatera, przenikanie przez obiekty to tylko niektóre sztuczki, jakie prawdopodobnie miały budować atmosferę. Potem powala nas drugi cios, czyli dialogi, równie sztywne jak animacje bohaterów w trakcie rozmów.

Taka surowa oprawa nie zawsze oznacza kiepską rozgrywkę, niestety, w przypadku Iron Fronta pojawiają się kolejne problemy. W kampaniach często zdarza się, że jakiś skrypt lub wyzwalacz (termin bardzo dobrze znany fanom gry ArmA) nie zaskoczy lub zadziała w sposób inny, niż zakładali twórcy. Przykładem niech będzie jedna z misji, w której otrzymujemy rozkaz obsadzenia transportera opancerzonego i powrotu do bazy. Niestety, w tym konkretnym podejściu transporter nigdy nie ruszył, pobiegłem więc do obozu na piechotę, a gdy tam dotarłem, zobaczyłem przerywnik pokazujący, jak ja i moja wesoła drużyna wjeżdżamy triumfalnie do bazy wspomnianym transporterem. Innym świetnym przykładem jest zadanie z osłanianiem czołgu. Owy Panzer IV, dostał się pod losowy ostrzał artylerii jeszcze zanim misja na dobre się rozpoczęła. Oczywiście nie miało to miejsca przy kolejnym podejściu.

Adam Kusiak

Adam Kusiak

Współpracę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2011 roku jako redaktor w działach Newsroom i Encyklopedia; obecnie senior SEO specialist wspierający serwisy grupy Webedia Poland. Uwielbia symulatory lotnicze i gry strategiczne, w które zagrywał się jeszcze w latach 90. na Amidze 500; naturalnie jego ulubionym studiem jest MicroProse, zaś ulubionym twórcą – Sid Meier. Stanowi także chodzącą encyklopedię sprzętu wojskowego. Ukończył specjalizację amerykanistyka na Wydziale Stosunków Międzynarodowych na Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Na portalu X pisze o strategiach jako tbonewargames.

więcej

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.