Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 1 czerwca 2012, 15:45

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry DiRT Showdown - minimum rajdów, dużo destrukcji - Strona 2

Codemasters jakiś czas temu dostało zadyszki i najwyraźniej wciąż nie może wrócić do pełni sił. Sytuacji nie poprawia arcade'owy DiRT.

Dostępne trasy nie mają większego znaczenia. To znaczy ich otoczka bywa nawet bardzo ciekawa, ale niewielkie zróżnicowanie, brak rozbudowanej elewacji i szerokie zakręty nie sprzyjają niezapomnianym emocjom. Same furkoczące na prawo i lewo opony to za mało.

Uproszczono nawet bardziej niż w „trójce” model jazdy. Nie, żeby samochody zachowywały się jak kartonowe pudła, ale wyraźnie widać, że teraz jest jeszcze łatwiej. Szczególnie uderza to w zawodach, w których zasiadamy za kierownicą rajdowych cudeniek i niczym w rasowej gymkhanie kręcimy bączki wokół palików. Wymuszenie na samochodzie tego, co ma robić, jest dziecinnie proste. A propos tego ostatniego, to specjalny tryb Joyride pozwala pobawić się na dwóch placykach przygotowanych do wykonywania różnych sztuczek, na których przy okazji szukamy znajdziek. Problem w tym, że dokładnie to samo było w Dircie 3. Oj, nie wysilili się autorzy. Przy okazji dodam, że wykastrowano widok z kamery w kabinie. Pozostał tylko ten zza samochodu i z podszybia. Tak, wiem, auć.

Jakby na domiar złego, gra przez cały czas stara się trzymać nas online, co przejawia się głównie sugestią połączenia z Racenet – odpowiednikiem autologa z serii Need for Speed. Sam multiplayer jest w porządku, można ścigać się z rywalami w tych samych trybach co w grze dla jednego użytkownika. Żeby nie było zbyt różowo i tutaj Codemasters włożyło palec między drzwi. Przy totalnej rozwałce kilku pojazdów pojawiają się przekłamania i lagi. Wobec takiego babola nic dziwnego, że zabawę ograniczono jedynie do ośmiu osób, co przy obecnie panujących standardach wydaje się dalece niewystarczające.

DiRT Showdown zawiera wszystko, co tak bardzo nie podobało się wielu osobom w dwóch poprzednich częściach. Ileż to słusznych kubłów pomyj wylano na irytującego typka, pokrzykującego do nas z tylnego siedzenia przeróżne głupoty i komentującego aktualną sytuację na drodze. Będę okrutny – typ wraca i ze zdwojoną siłą daje o sobie znać.

Optymista wciska gaz do dechy

DiRT Showdown został pomyślany jako gra dla wszystkich. Tytuł, w który bez żadnej spiny może zagłębić się każdy i z bananem na twarzy kasować wozy przeciwników. Żadnego przejmowania się mechaniką jazdy, widokami zza kierownicy – tylko gięcie blachy, latające iskry i wydawanie zarobionych w zawodach pieniędzy na kupno nowych oraz ulepszanie już posiadanych pojazdów.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej