Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Sorcery: Świat Magii Recenzja gry

Recenzja gry 21 maja 2012, 16:00

autor: Bartosz Rzepka

I Ty możesz zostać czarodziejem - recenzja gry Sorcery: Świat Magii

Nastoletni cwaniak uważający się za czarodzieja i urocza kotka mówiąca ludzkim głosem, czyli witamy w Świecie Magii i machania różdżką przed telewizorem.

Recenzja powstała na bazie wersji PS3.

PLUSY:
  • pomysłowe i innowacyjne wykorzystanie kontrolera PlayStation Move;
  • niezła oprawa audiowizualna;
  • czarujący baśniowy klimat;
  • porządny dubbing.
MINUSY:
  • frustrująca praca kamery;
  • wkurzający protagonista;
  • przewidywalna i nieszczególnie rozbudowana fabuła;
  • zbyt duża liniowość.

Na głośną produkcję studia The Workshop czekaliśmy dwa lata. Sorcery było hucznie zapowiadane jako rewolucja systemu rozgrywki z użyciem PlayStation Move’a i początek zupełnie nowej jakości zręcznościówek. Jako jeden z pierwszych tytułów miało w pełni wykorzystać potencjał ukryty w kontrolerze ruchowym Sony, który do tej pory był bardziej gadżetem niedzielnych graczy niż pełnoprawnym narzędziem do codziennej rozrywki. Czy programistom udało się osiągnąć zamierzony efekt i czy faktycznie Świat magii zrewolucjonizuje rynek gier zręcznościowych?

Sorcery: Świat magii to jedna z pierwszych gier drugiej generacji na kontroler PlayStation Move.

Czarodziejem być

Sorcery to – w największym skrócie – baśniowa opowieść o tym, jak to fajnie być czarodziejem. W grze wcielamy się w cwanego nastoletniego młodzieńca, który z pomocą urzekającej białej kotki o śmiesznie brzmiącym imieniu Erline (jak będę kiedyś otwierał linie lotnicze, to w logo bez wątpienia umieszczę białego kotka) próbuje swych sił w pełnym tajemnic świecie magii. Finn, bo tak na imię naszemu zadziornemu bohaterowi, jest pewnym siebie młodzieńcem, który bardzo lubi rozrabiać. Grę zaczynamy na dziedzińcu średniowiecznej wieży, gdzie młody uczeń postanawia zabawić się w czarodzieja. Podczas nieobecności starego maga wybiera się więc ze swoją kotką do owej wieży, wykrada z szafki magiczną różdżkę i zaczyna przygodę z tajemniczą magią. Jako że nasz bohater jest niedoświadczony i niezbyt rozgarnięty, po chwili udaje mu się wylać wywar przyrządzony przez starego czarodzieja. Nie zastanawiając się zbyt długo, decyduje się więc dotrzeć na wyspę Lochbarrow po składniki potrzebne do naprawienia wyrządzonej szkody. Tam odkrywa swoje moce i poznaje historię swej kociej przyjaciółki – okazuje się, że jest ona córką koszmarnie złej królowej wróżek i by ukryć się przed matką, przyjęła postać słodkiego kociaka. Przepełniona gniewem macocha wyrusza oczywiście na poszukiwania jedynego dziecka, niszcząc przy okazji wszystko na swej drodze. Fabuła Sorcery nie jest zbyt skomplikowana, choć trzeba przyznać, że jako baśniowa opowieść sprawdza się całkiem przyzwoicie. Cała historia oprawiona została w ładne, animowane przerywniki w formie księgi, w której nasi bohaterowie pojawiają się jako postacie rysunkowe.

Za siedmioma górami, za siedmioma MOVE'ami...

Sorcery to tytuł tworzony z myślą o kontrolerze ruchowym Sony, tak więc do grania używamy PS Move’a jako różdżki oraz DualShocka lub Navigation Sticka do mocno ograniczonego sterowania bohaterem. Zaklęcia rzucamy, wykonując w powietrzu określone ruchy świecącym na fioletowo kontrolerem, postacią natomiast kierujemy przy pomocy analoga. Czarowanie nie jest trudne, po chwili machania staje się zrozumiałe i intuicyjne. Miotanie zaklęciami na prawo i lewo okazuje się wprawdzie przyjemne, ale po kilku godzinach Sorcery potrafi nas naprawdę nieźle wymęczyć. Gra mocno pomaga w machaniu różdżką, a to za sprawą automatycznego celowania. Kamera idzie za nami automatycznie, możemy ją jedynie wyśrodkować przyciskiem L1. L2 przywołujemy magiczną tarczę, a pozostałe klawisze pozwalają na unik, wejście do menu, mieszanie mikstur oraz ich spożywanie. Co ciekawe, każda akcja na ekranie powoduje zmianę koloru końcówki naszego kontrolera, co sprawia, że czujemy się poniekąd częścią magicznego świata. Do dyspozycji mamy również mapę, choć w Sorcery trudno się tak naprawdę zgubić. Lokacji w grze nie ma za wiele, a te, które są, mają średniowieczno-baśniowy klimat.

Sorcery oferuje ciekawie wykreowany świat, w którym magia zdaje się emanować z każdej jego cząstki.

Piotra Fronczewskiego gracze kojarzą przede wszystkim z serii Baldur's Gate, gdzie swoim wyjątkowo brzmiącym głosem rozwijał fabułę jako narrator oraz informował, że „przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę”. Tym razem pan Piotr wciela się w potężnego maga Dasha.

Efekty audiowizualne miotanych zaklęć robią wrażenie, dzięki czemu nasze akrobacje przed ekranem mają w sobie „to coś”. Jednak gdy przychodzi nam rozprawić się z większą grupą przeciwników i weźmie nas na hardkorowe czarowanie, animacja potrafi trochę zwolnić. Na szczęście nie zdarza się to zbyt często i nie przeszkadza jakoś szczególnie w rozgrywce. Ścieżka dźwiękowa stoi na wysokim poziomie i idealnie wkomponowuje się w wykreowany przez programistów magiczny świat. Elementy muzyki celtyckiej połączone ze średniowiecznymi motywami tworzą wokół Sorcery unikalną aurę, która zostaje w pamięci nawet po przejściu gry. To samo dotyczy efektów dźwiękowych, które z impetem podkreślają nasze poczynania na ekranie i motywują do energicznego machania kontrolerem.

Jako że gra jest w pełni spolszczona, nie sposób pominąć kwestii rodzimego dubbingu. Po ostatnich wyczynach polskiego oddziału Sony, z takimi tytułami jak chociażby PlayStation Move Heroes, nasi gracze obawiali się najgorszego. Możecie być jednak spokojni – tym razem obsada spisała się na medal, a na potwierdzenie tych słów wystarczy jedno nazwisko – Piotr Fronczewski.

Finn (nie)Potter i Świat magii, czyli czarodziej bez blizny

Rozpoczynając przygodę z Sorcery, trudno oprzeć się wrażeniu, że zza rogu wyskoczą za chwilę Ron i Hermiona i razem z nimi będziemy opędzać się od ziejących chłodem Dementorów. Niestety, albo i właśnie stety, nasz rudowłosy przyjaciel i jego wszystkowiedząca miłość z popularnej serii książek nie zagoszczą na naszych ekranach, a Finn jest pierwszym czarodziejem, który dobrze wykorzystuje motyw różdżki w grze wideo.

Ej, Harry, ja też umiem zabijać trolle!

Mimo paru wspólnych mianowników miłośnicy słynnego czarodzieja z blizną nie znajdą w Sorcery zbyt wielu podobieństw do uniwersum wykreowanego przez J.K. Rowling. Nie ma tu żadnej magicznej szkoły, nie uświadczymy też motywów rodem z XXI wieku ani skomplikowanych czarów do nauczenia. Nasz bohater poznaje zaledwie kilka zaklęć opartych na konkretnych żywiołach, a my z czasem łączymy je w niosące zagładę potężne kombinacje. W trakcie gry ujarzmiamy m.in. moce ziemi, wiatru, ognia czy lodu. Każda z nich (no, może poza tą pierwszą) pomaga dotrzeć do sekretnych miejsc i pozbierać poukrywane przez twórców skrzynie. Poznane magie żywiołów możemy w ciekawy sposób komponować, np. rzucając czar ognia na puszczone wcześniej tornado, wywołamy niezwykle widowiskowy płonący cyklon. Nie trzeba chyba dodawać, że tak zmiksowane czary zadają przeciwnikom dużo większe obrażenia.

Łączenie żywiołów FTW!

Nasze magiczne zdolności da się ulepszać, choć trzeba przyznać, że opcje rozwoju nie są w Sorcery zbyt rozbudowane. Proces wzmacniania bohatera polega na zbieraniu poukrywanych w skrzyniach składników, które następnie przy pomocy kontrolera ruchowego wrzucamy do wielkiej michy, by otrzymać odpowiednią miksturę. Przyprawy potrzebne do sporządzenia wywaru łączymy trójkami i choć możliwości wcale nie jest dużo, to kombinowanie z miksturami przy pomocy świecącego na różne kolory Move'a okazuje się przyjemne i pozwala poczuć się jak mały alchemik.

Move'a używamy nie tylko do walki, ale również do mieszania magicznych mikstur.

Poza omawianymi składnikami nie znajdziemy jednak żadnego innego pożytecznego ekwipunku – cała reszta przedmiotów służy tylko i wyłącznie do sprzedaży i pozyskiwania nowych funduszy. Te natomiast wykorzystujemy u wędrownego handlarza, który raz na jakiś czas pojawia się na naszej drodze i zamienia z nami kilka zdań. Podczas podróży po przepełnionym magią świecie spotykamy kilka rodzajów wrogo nastawionych stworzeń z widocznym u góry paskiem życia, nie brak również przerośniętych kreatur pełniących rolę bossów. Do pokonania tych ostatnich potrzebna jest specjalna taktyka, nad którą trzeba czasem chwilę pomyśleć. Warto dodać, że za zabijanie przeciwników nie dostajemy absolutnie niczego – żadnych punktów doświadczenia, żadnych łupów, żadnych bonusów. A szkoda, bo choć likwidowanie kolejnych wrogów połączonymi żywiołami sprawia nie lada frajdę, to przydałoby się jakieś wynagrodzenie za stoczone przez nas walki. Ekwipunek zapełniamy zatem, jedynie otwierając skrzynie, niszcząc magiczną różdżką elementy otoczenia lub kupując składniki u handlarza.

Magia nie do końca czarująca

Sorcery mimo wielu ciekawych innowacji posiada jednak szereg wkurzających wad. Jedną z największych jest praca kamery, która z wiadomych względów jest mocno ograniczona – w trakcie walki nakierowuje się ona automatycznie na jednego z wrogów i jedyne, co możemy zrobić, to wycentrować ją klawiszem L1. Jest to szczególnie irytujące podczas starć z bossami lub większą liczbą przeciwników, nie wspominając już o sytuacjach, gdy jedno wiąże się z drugim.

Samonaprowadzająca się kamera to jedno z najbardziej uciążliwych niedociągnięć gry.

Gra jest do bólu liniowa, cały czas jesteśmy prowadzeni przez naszą kocią przyjaciółkę niemal za rączkę, a dodanej przez twórców mapy praktycznie nie musimy nawet włączać. Nie ma więc mowy o żadnych ukrytych poziomach, specjalnych typach broni lub tajemnych zaklęciach do zdobycia. Jedyne, na co możemy w tej grze polować, to poukrywane skrzynki oraz Trofea. Tytuł nie oferuje też żadnej galerii, o sekcji „bonus” już nie wspominając. Sprawia to, że po jego ukończeniu czujemy lekki niedosyt. Do tego wszystkiego dochodzi postać głównego bohatera, którego przez jego cwaniakowanie i lekkomyślność naprawdę ciężko polubić.

I Ty możesz zostać czarodziejem!

Koniec końców Sorcery to udana pozycja, która mimo niespełnienia wszystkich oczekiwań wprowadza do gatunku dużo świeżości i być może w niedalekiej przyszłości wyznaczy zupełnie nowe trendy dla gier zręcznościowych. W Świecie magii potencjał PlayStation Move’a został porządnie wykorzystany, co – miejmy nadzieję – zapoczątkuje nową jakość dla tytułów stosujących ten kontroler. Sorcery, choć niepozbawione błędów, jest więc obiecującym dziełem, w które zdecydowanie warto zagrać. Tak więc, adepci, różdżki w dłoń i... Ognia!

I Ty możesz zostać czarodziejem - recenzja gry Sorcery: Świat Magii
I Ty możesz zostać czarodziejem - recenzja gry Sorcery: Świat Magii

Recenzja gry

Nastoletni cwaniak uważający się za czarodzieja i urocza kotka mówiąca ludzkim głosem, czyli witamy w Świecie Magii i machania różdżką przed telewizorem.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.