Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów - Edycja Rozszerzona Recenzja gry

Recenzja gry 13 kwietnia 2012, 12:56

Geralt ujarzmia Xboksa - recenzja gry Wiedźmin 2: Zabójcy królów

Blisko rok po premierze wersji pecetowej, drugi Wiedźmin zaznacza swoją obecność również na konsoli Xbox 360. W recenzji sprawdzamy, czy warszawskie studio poradziło sobie z wykonaniem konwersji.

Recenzja powstała na bazie wersji X360.

PLUSY:
  • porządnie zrealizowany port;
  • znakomita, wielowątkowa fabuła, zmuszająca do dokonywania trudnych wyborów;
  • kapitalne, bezkompromisowe dialogi;
  • wymagające starcia z przeciwnikami;
  • duży wybór przedmiotów i świetnie zrealizowany rozwój postaci;
  • jeden z najładniejszych tytułów wydanych na tę konsolę;
  • muzyka i polska wersja językowa – coś wspaniałego;
  • klimat, wykonanie lokacji, ogromna dbałość o szczegóły.
MINUSY:
  • drobne niedociągnięcia techniczne (graficzne niedoróbki, zacinający się Geralt itp.).

Gdy w czerwcu ubiegłego roku po raz pierwszy zobaczyłem konsolowego Wiedźmina w akcji, daleki byłem od zachwytów. Przedstawiciele studia CD Projekt Red, jeszcze z Tomkiem Gopem na pierwszej linii frontu, przywieźli na targi E3 konwersję tak przeciętną, że już podczas prezentacji zacząłem zastanawiać się nad sensem całego przedsięwzięcia. Na szczęście warszawski deweloper kolejnych miesięcy nie zmarnował, dzięki czemu niespełna rok później dane mi było ujrzeć produkt dopracowany i pozbawiony najbardziej kompromitujących błędów. Trzeba sobie w tym miejscu powiedzieć jasno: „Redzi” stanęli przed nie lada wyzwaniem, w końcu ich drugie dzieło prezentowało się w oryginale naprawdę zacnie. Oczywiście odpicowany wizualnie pierwowzór nie miał szans zadebiutować w takiej samej postaci na sprzęcie, którego podzespoły od dawna nie przyspieszają bicia serca. Z czegoś musiano zrezygnować, coś trzeba było poświęcić – i odpowiednich korekt dokonano. Z jakim skutkiem?

Nie będę Was w tym miejscu czarować – Zabójcy królów na konsoli wyraźnie ustępują wersji pecetowej, zwłaszcza gdy suwaki ustawień graficznych w tej ostatniej przesuniemy na maksimum. Wstydzić się jednak nie ma czego, bo Wiedźmin 2 na Xboksie 360 prezentuje się zaskakująco dobrze. Dość powiedzieć, że gra należy do ścisłej czołówki najładniejszych produkcji dostępnych na tę platformę, choć zawdzięcza to bardziej oprawie artystycznej niż technologii. Obniżona w stosunku do pierwowzoru rozdzielczość, słabsze tekstury i uboższe efekty wizualne to fakty i z tym się nie dyskutuje. Po drugiej stronie barykady mamy jednak skąpane w fantastycznym świetle malownicze pejzaże, ogromne przywiązanie do detali, nadające każdej odwiedzanej lokacji niewiarygodną głębię, i naturalnie zachowujących się bohaterów niezależnych. Oryginał ujmował grafiką w najwyższych możliwych ustawieniach, ale solidnie prezentował się też na tych średnich. Tu, choć konwersji zdecydowanie bliżej do tej drugiej opcji, ogólne wrażenie jest równie dobre co podczas zabawy na ultrawypasionym pececie.

Bardziej od jakości samej grafiki bałem się nagłych wahań w płynności animacji, które na wspomnianej wcześniej prezentacji na E3 mocno dawały się we znaki. Pod tym względem konsolowy Wiedźmin 2 wypada jednak wzorowo, co cieszy tym bardziej, że gry z wrodzonego lenistwa nie zainstalowałem na twardym dysku. Nawet kiedy na ekranie pojawiła się większa liczba wrogów, produkt nie zaskoczył mnie tzw. framedropami. „Redzi” najwyraźniej wzięli sobie mocno do serca niepowodzenia innych producentów na tym polu i za wszelką cenę starali się nie popełnić tych samych błędów. W rezultacie nie jestem w stanie przypomnieć sobie choćby jednej sytuacji, w której wystąpiłoby uciążliwe klatkowanie, a grałem przecież bardzo długo.

Twórcy robili, co mogli, by odtworzyć możliwie jak najlepszą grafikę na konsoli – oto efekty.

Żeby jednak nie było tak różowo, do tej beczki miodu trzeba dorzucić odrobinę dziegciu. O ile do poziomu oprawy wizualnej trudno mieć pretensje, tak inne aspekty techniczne pozostawiają sporo do życzenia. Najbardziej irytowały mnie starcia, w których Geralt staje do walki z kilkoma przeciwnikami jednocześnie. Płynne tańczenie pomiędzy atakującymi rywalami wymaga długiego treningu, a nawet jeśli opanujemy trudną sztukę zadawania ciosów, to i tak nie mamy gwarancji, że z każdej potyczki wyjdziemy zwycięsko. Nasz podopieczny lubi zatrzymać się w miejscu w najmniej odpowiednim momencie, na dodatek prawa gałka analogowa przesuwa widok kamery w moim przekonaniu zbyt wolno, by dokonać szybkiej oceny sytuacji na placu boju i przełączyć namierzanie oponenta na tego, który w danej chwili stanowi większe zagrożenie. Kilkakrotnie miałem ochotę rozwalić pad, gdy w bardziej wymagających pojedynkach Biały Wilk reagował z opóźnieniem na wydawane komendy bądź też stawał nagle jak kołek i przyjmował na plecy zupełnie niepotrzebne razy. Gra bardzo szybko wytworzyła we mnie nawyk zapisywania stanu rozgrywki po każdej zakończonej walce, byleby nie musieć powtarzać dłuższego fragmentu zmagań. Lubię wyzwania, ale przy założeniu, że nie stanowią ich okazjonalne męczarnie z kontrolerem.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Zmroku Ekspert 4 marca 2020

(PC) Jedna z najlepszych gier w historii, w którą nie zagrało wielu graczy. Na moim PC można było gotować jajka, ale co z tego - w 20 klatkach na sekundę dotarłem do końca i fantastycznie spędziłem miesiąc.

8.5

sekret_mnicha Ekspert 14 maja 2012

(PC) Jeszcze lepszy Wiedźmin 2 to bezapelacyjnie jedna z najwspanialszych produkcji z metką "made in Poland". Filmowcy - uczcie się od twórców gier!

9.0

Łosiu Ekspert 27 czerwca 2011

(PC) Pierwszy Wiedźmin, choć okrzyknięty przez wielu rodzimych graczy tytułem wspaniałym i wyjątkowym, dla mnie takim nie był. Owszem gra była dobra, ale problemy z jakimi się borykała, bardzo obniżały ogólną fajność. Przede wszystkim Wiedźmin był wyjątkowo nierówny pod względem przebiegu fabuły i choć jeden poziom zachwycał, kolejny doprowadzał niemal do wymiotów. Kulała też walka, poziom technologiczny na czele z czasem ładowania się poziomów, a także szereg innych, pomniejszych rzeczy. Suma summarum były to górne poziomy stanów średnich, które wybijała ponad przeciętność fabuła trafiająca w gusta Polaków oraz bardzo mroczne i dorosłe podejście do kwestii moralności, seksu i życia. Niedawno ukończyłem część drugą i z przyjemnością muszę stwierdzić, że CD Projekt RED poszedł w dobrą stronę - przygotował grę DUŻO lepszą niż poprzedniczka.

9.5

eJay Ekspert 6 czerwca 2011

(PC) Biorąc się za drugiego Geralta miejcie na uwadze, iż Zabójcy Królów czerpią z książek Sapkowskiego pełnymi garściami, klimatycznie wymiatają, aczkolwiek w wielu elementach nie dokonano ostatecznego szlifu.

8.0

g40st Ekspert 2 czerwca 2011

(PC) O Wiedźminie 2 napisano już tyle, że kolejna pełna recenzja nie ma moim zdaniem racji bytu. No bo o czym miałbym w niej pisać?

8.0
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów - recenzja gry
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów - recenzja gry

Recenzja gry

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów to na pewno jedna z najważniejszych tegorocznych premier w Polsce. W recenzji odpowiadamy na pytanie, czy twórcy podołali gigantycznym oczekiwaniom graczy oraz jak wywiązali się ze składanych obietnic.

Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.