Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 marca 2012, 13:47

autor: Jacek Hałas

Krwawe żniwa na Ziemi – recenzja gry Mass Effect 3 - Strona 3

Czekaliśmy, czekaliśmy i się doczekaliśmy. Trylogia Mass Effect ma swój wielki finał, w którym Shepard wraz z resztą załogi Normandii musi ocalić galaktykę przed Żniwiarzami. Przed nami jedno z najlepszych RPG akcji ostatnich lat!

Wysłano 2917 sondę. W „trójce” zrezygnowano z pomysłu żmudnego skanowania całych powierzchni planet, ale niestety nie zastąpiono go niczym ciekawym. Wykonywanie pojedynczych skanów w poszukiwaniu wraków czy artefaktów to za mało.

Trzecia odsłona cyklu pod względem długości kampanii dla pojedynczego gracza wypada podobnie do Mass Effecta 2, co oznacza, że główny wątek możemy ukończyć w około 15 godzin, a pozaliczanie pobocznych questów zajmie nam drugie tyle. Nie jest to rewelacyjny wynik jak na grę aspirującą do miana RPG, ale w przeciwieństwie do „dwójki”, która nie miała jak obronić się przed krytyką, tu z pomocą przychodzi tryb Galaktyczna Wojna, czyli debiutujący w całej serii multiplayer. Do pomysłu dodania zabawy dla wielu graczy byłem początkowo nastawiony sceptycznie, ale już po kilku zaliczonych sesjach zmieniłem zdanie. Walki w sieci są rajcujące i starczają na bardzo długo, regularnie obdarowując nas medalami, punktami doświadczenia oraz kredytami, za które możemy kupować paczki z losowo generowanymi nagrodami. Całość opiera się na czteroosobowej kooperacji, w której – w zależności od ustawień – walczymy z oddziałami Cerberusa, gethami lub potworami Żniwiarzy. Bardzo spodobało mi się to, że dużo zależy od dobrego zgrania drużyny, bo bez umiejętnego dobrania klas i wzajemnego leczenia się trudno przetrwać. Miłym akcentem jest udostępnienie opcji wcielenia się w reprezentantów wszystkich głównych ras uniwersum (turianie, salarianie, kroganie i inni). Na pochwałę zasługują też pomysłowo zaprojektowane areny walk, choć niektóre z nich (m.in. placówka na planecie Sanctum) powinny być trochę większe. Ogólnie jednak multiplayer oceniam pozytywnie, co ważne, nie jest on bezcelowy, bo wygrywanie bitew pomaga w przygotowaniach do finałowej batalii w tradycyjnej kampanii.

Kooperacyjny multiplayer jest miłym uzupełnieniem głównej kampanii dla pojedynczego gracza.

Grafika Mass Effecta 2 nadal może się podobać, tak więc chyba nikt nie obrazi się na wiadomość, że przy okazji premiery trzeciej części cyklu nie doszło do żadnego skoku technologicznego. Gra prezentuje się bardzo ładnie, a w wielu miejscach jakość oprawy wizualnej wręcz zapiera dech w piersiach. Na szczególne wyrazy uznania zasługują projektanci lokacji, którym udało się wynagrodzić dość liniową strukturę większości etapów przepięknymi widoczkami, jak chociażby panoramą futurystycznej metropolii czy też pełnym rozbłysków niebem, gdzie Żniwiarze staczają zażarte boje z przedstawicielami wysoko rozwiniętych cywilizacji. Nie można także nie wspomnieć o Cytadeli, na której co najmniej kilka miejsc na dłużej zapada w pamięć. W „trójce” nie zabrakło też oczywiście dwóch bardzo charakterystycznych elementów poprzednich części, czyli doskonałej mimiki postaci oraz świetnej reżyserii scen. Niewielką ryską na bardzo pozytywnym wizerunku całości jest jedynie niedopracowana animacja ruchów pani Shepard, szczególnie jeśli zdecydujemy się założyć ciuszki uwypuklające jej kobiece atrybuty. Muzyka to klasa sama dla siebie, stanowiąca połączenie doskonale znanych motywów z kilkoma nowymi utworami, które również idealnie komponują się z wydarzeniami na ekranie oraz całą space-operową koncepcją gry. O świetnie dobranych głosach, w większości należących do znanych aktorów (powracają m.in. Martin Sheen i Seth Green) nie muszę chyba nawet szerzej wspominać, bo to sprawa oczywista.

Verminus o wersji na Xboksa 360

Wersja na konsole przegrywa z pecetową czasami ładowania poziomów, ale te możemy nieco skrócić instalując grę na dysku naszego Xboksa. Loadingi nie są na szczęście bardzo uciążliwe, a wizualnie gra prezentuje się (poza niższą rozdzielczością) bardzo podobnie do wersji PC. Miałem okazję zagrać w dwie edycje i moim zdaniem sterowanie padem oraz konsolowy interfejs są nieco wygodniejsze, a brak obsługi kontrolera Microsoftu w wersji na komputery osobiste jest sporym niedopatrzeniem. W generalnym rozrachunku posiadacze żadnej z platform nie powinni poczuć się poszkodowani lub skrzywdzeni.

Mass Effect 3 zaskoczył mnie bardzo, ale to bardzo pozytywnie. BioWare dostarczyło produkt na najwyższym poziomie, dzięki któremu o podróżach załogi Normandii nie zapomnimy jeszcze przez długie lata. Zwieńczeniem trylogii nikt nie powinien poczuć się zawiedziony, zaś sam finał jest tak doskonały, że niejeden gracz pod koniec zabawy będzie musiał zbierać szczękę z podłogi. Elementy erpegowe oraz typowe dla gier akcji zostały świetnie wyważone, w rezultacie czego staczane bitwy sprawiają dużą przyjemność i jednocześnie nie stanowią jedynej atrakcji tego tytułu. Pomimo drobnych niedociągnięć, związanych między innymi z niezbyt interesującą eksploracją galaktyki, jest to dzieło, które mogę polecić każdemu bez wyjątku, także mniej doświadczonym użytkownikom, do których gra wyciąga pomocną dłoń. Mam nadzieję, że nie jest to nasza ostatnia wizyta w tym niezwykle interesującym uniwersum, ale póki co cieszmy się tą doskonałą produkcją i pierwszym poważnym kandydatem do tytułu gry roku.

Jacek Hałas | GRYOnline.pl

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej