Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 3 kwietnia 2002, 10:21

autor: Jacek Hałas

Conquest: Wojny Pogranicza - recenzja gry - Strona 3

Conquest: Frontier Wars to strategia rozgrywana w czasie rzeczywistym, w której cała akcja toczy się w przestrzeni kosmicznej.

W grze pojawiają się trzy surowce: gas, który pobiera się z mgławic, rudę (ore), którą z kolei można znaleźć wśród asteroidów oraz... ludzi. W tej grze czynnik ludzki pełni istotną funkcję, jesteśmy potrzebni do zasiedlania nowo stawianych budowli oraz pilotowania produkowanych statków :-) Gas i ruda mogą być także pobierane z planet, w zależności od zaawansowania technologicznego wydobycie będzie odbywało się w różnym tempie. Planety dzielą się na trzy rodzaje: Earth gdzie możemy wydobywać oba surowce, Swamp, z którego wydobywa się tylko rudę i Gas gdzie, jak sama nazwa wskazuje, znajdziemy tylko cenny gaz. Mgławice i pasy asteroidów mogą także pełnić w grze „funkcje dodatkowe”. I tak niektóre z nich przyśpieszają jednostki, inne będą je z kolei zwalniać a niektóre mgławice mogą nawet uniemożliwić prowadzenie ognia nieprzystosowanej do takich warunków frakcji. Oprócz tego na mapie można spotkać liczne wormholes, które pozwalają na podróż do innych systemów gwiezdnych. I tu docieramy do najciekawszego elementu gry. Pojedyncza mapa, na której rozgrywa się JEDNA misja może składać się aż z 16 takich systemów! Stwarza to zupełnie nowe możliwości prowadzenia walki. Nie dość, że trzeba będzie bronić i walczyć o kilka sektorów na raz to na dodatek zniszczenie przeciwnika w jednym systemie nie musi oznaczać jego porażki! Tuż po odkryciu wormhole’a prowadzącego do innego systemu wypadałoby jak najszybciej rozpocząć kolonizację. Niestety istnieje pewne utrudnienie, jeżeli nie zapewnimy zaopatrzenia nowo budowanym bazom to nie będą mogły one funkcjonować. Aby uruchomić wymianę surowców a tym samym pozwolić sobie na zasiedlanie nowych systemów gwiezdnych musimy zabudować wormhole prowadzący do wybranego systemu Jump Gate’m. Musi on być oczywiście przez cały czas chroniony gdyż jest to normalny obiekt, który po kilku strzałach może zostać zniszczony.

Conquest: Frontier Wars to gra wymagająca podejmowania szybkich i zdecydowanych decyzji. Podobnie jak w innym RTS-ie – Z: Steel Soldiers – nie możemy tu stać w miejscu i spokojnie się rozbudowywać. Jeżeli to nie my zajmiemy określoną planetę to prędzej czy później (raczej to pierwsze) zaopiekuje się nią przeciwnik... Aby móc się rozwijać trzeba będzie zasiedlić co najmniej 3-4 planety i to najlepiej w paru systemach tak żeby jak najszybciej zebrać odpowiednią ilość surowców. Samych minerałów nie ma dużo a więc nie możemy sobie też pozwolić na utratę zbyt wielu jednostek. Na szczęście każda z ras w odpowiednim momencie rozgrywki otrzyma jednostkę bądź też budynek odpowiedzialny za naprawę uszkodzonych statków. Kolejnym ważnym aspektem gry jest konieczność budowania całych flot a nie hord złożonych z tych samych jednostek. Nasza armia będzie potrzebowała zarówno małe i zwrotne korwety jak i potężne molochy. Podczas ataków mniejsze statki zajmują się krążownikami wroga (które nie mogą sobie z nimi poradzić) a większe jednostki atakują zabudowania osadzone na orbitach. Dużą rolę odgrywają również wspomniane wcześniej Jump Gate’y. Dzięki temu będziemy mogli pozbawić wroga dostępu do amunicji i surowców (pozwalających na budowę nowych statków). A właśnie, kolejnym ciekawym aspektem gry jest wprowadzenie limitu amunicji dla każdej jednostki. Po jego wyczerpaniu trzeba będzie wrócić albo do głównej bazy albo do specjalnie wybudowanej platformy, która zaopatrzy wszystkie jednostki jakie się zbliżą w świeżą porcję amunicji. Problem z amunicją będzie jednym z większych utrapień podczas singleplayerowej kampanii.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej