Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 kwietnia 2002, 10:00

autor: Artur Okoń

Zaginiona Tarcza Wikinga - recenzja gry - Strona 2

Zaginiona Tarcza Wikinga to trójwymiarowa gra akcji z elementami cRPG, w której obserwujemy nasze poczynania z perspektywy trzeciej osoby.

A skoro już przy kamerach jesteśmy to wypada napisać kilka słów o efektach wizualnych. Tu nie można grze absolutnie nic zarzucić. Trójwymiarowe środowisko gry nasycone bardzo przyjemna dla oka grafiką. Gra działa w praktycznie każdej rozdzielczości graficznej (zaczynając od 640x480) wykorzystując 16 lub 32 bitową paletę kolorów. Wymagania sprzętowe do najwyższych nie należą, a mimo to całość prezentuje się bardzo dobrze i działa niezwykle płynnie. Zabawa z kamerą i oglądanie pola bitwy z różnych perspektyw może dostarczyć olbrzymiej przyjemności, pamiętajcie więc zrobić sobie choć krótką przerwę od eliminowania wrogów i zająć się podziwianiem widoczków ;). O oprawie dźwiękowej nic złego powiedzieć nie można choć i dobrego też nie da się powiedzieć- ot standardzik. Zadziwiające jest jednak to, że podczas gry brakuje odgłosów dźwiękowych! Co ciekawe, po włączeniu wersji anglojęzycznej odgłosy się pojawiły! Nie wiem jednak czy ten problem dotyczy wyłącznie mojego kompa czy jest to zaniedbanie ze strony dystrybutora wersji PL.

Warto więc napisać kilka słów na temat samego tłumaczenia. Nie licząc drobnych wpadek tłumacza, nie odbiega ono zbytnio od wersji oryginalnej. Głosy postaci również wydawały mi się dobrze dobrane, jednak po dłuższej grze w wersję oryginalną zmuszony byłem zmienić zdanie. Nie wiem czy wynika to z mojego przyzwyczajenia, ale słuchając angielskich dialogów lepiej czuje się klimat rozgrywki. Daje się tu zauważyć starą zasadę - nie ważne co się mówi, ważne jak się mówi! I właśnie tej odpowiedniej intonacji i akcentu zabrakło w polskich dialogach. Instrukcja gry przygotowana jest bardzo dobrze opisując pokrótce wszystkie aspekty rozgrywki. Warto dokładniej przeszukać płytę CD, albowiem znajduje się tam instrukcja w wersji elektronicznej w formacie pdf. Różni się ona tym od wersji papierowej, że zawiera dokładną solucję pozwalającą ukończyć bez stresowo grę. I możecie mi wierzyć- będzie wam ona potrzebna! Szkoda jednak że dystrybutor nie zamieścił na płytce programu Acrobat Reader- w końcu nie każdy musi go posiadać, a bez niego instrukcji odczytać się nie da. I na koniec - śmieszy mnie przetłumaczenie samego tytułu. Zastanawiam się skąd dystrybutor wytrzasnął ten pomysł, wszak w grze nie pojawia się żadna zaginiona tarcza (Eryk na początku gry ją najzwyczajniej przegrywa w zakładzie). Może specjaliści od marketingu uznali, że słowa „Wiking” i „tarcza” dobrze kojarzą się graczom i zwiększą sprzedaż? Hm, to ja kolejną grę proponuje nazwać „Britney Spears, SEX na skoczni narciarskiej”- tematyka nieważna, a efekt murowany ;). Kończę już jednak moje dowcipkowanie bo jeszcze mi ktoś zarzuci, że jestem złośliwy ;)