Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 kwietnia 2002, 10:00

autor: Artur Okoń

Zaginiona Tarcza Wikinga - recenzja gry

Zaginiona Tarcza Wikinga to trójwymiarowa gra akcji z elementami cRPG, w której obserwujemy nasze poczynania z perspektywy trzeciej osoby.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Ragnarok - wielka bitwa bogów prowadząca do zniszczenia Valhalli która spada na ziemie i w postaci małych wysepek zawisa na nieboskłonie. Dwie strony konfliktu - dobry bóg Odyn i zły - Fenris. Obydwoje rywalizują o objęcie dominacji, jednak wcześniej muszą wydostać się z królestwa zmarłych. Pozbawieni części mocy muszą posługiwać się istotami śmiertelnymi. I tu pojawia się nasz bohater Eryk który przypadkowo wplątuje się w cała intrygę...

Tak w dużym skrócie przedstawia się fabuła. Może i nie jest zbyt oryginalna, ale to przecież nie historia w grach strategicznych jest najważniejsza. Przyjrzyjmy się więc reszcie.

Z dużą dozą nieufności podchodzę do produktów tanich. W konsumpcyjnie nastawionym społeczeństwie cena stała się wyznacznikiem jakości. Postanowiłem jednak, że podczas gry postaram choć na chwilę zapomnieć ile kosztuje „Zaginiona tarcza wikinga” i ocenić ją z perspektywy innych gier ukazujących się na rynku..

Grę stworzyła Rosyjska firma New Media Generation i po raz pierwszy ukazała ją światu na zeszłorocznych targach ECTS. End of Twilight (bo taka brzmi nazwa gry w oryginale) otrzymał dość pochlebne recenzje za nowatorskie pomysły, więc wszyscy wyczekiwali produktu końcowego.

Czeka nas 12 (a nie jak podają w instrukcji 16!)powiązanych ze sobą misji z których każda rozgrywać będzie się w innym otoczeniu. Ich cele będą różne (od zniszczenia czegoś, poprzez zgładzenie kogoś, aż po dotarcie dokądś) i wraz z rozwojem fabuły będziemy mogli dowodzić większą ilością bohaterów posiadających oryginalne umiejętności. Zaginiona Tarcza Wikinga nie jest grą szczególnie długą (daje się ukończyć w 15h) lecz niezwykle trudną! Można zaryzykować stwierdzenie, że nawet przesadnie trudną!

Włączając grę po raz pierwszy natychmiast pojawiło się jedno skojarzenie - konsola! Perspektywa, interfejs, brak możliwości zapisu gry i bardzo mało opcji - po prostu gra z konsoli ;). Już na samym początku w oczy rzuca się dość dziwny system sterowania. Długo próbowałem doszukać się w nim jakiś bardziej skomplikowanych czynności, zasad i reguł - na próżno. W jednej turze możemy przemieścić się o odpowiednią odległość i zaatakować przeciwnika. Szkoda, że pomiędzy jedną a drugą czynnością nie ma żadnej zależności, a np. niewykorzystane punkty ruchu nie przechodzą do kolejnej tury. Dla osoby „wychowanej” na UFO: Enemy Unknown czy Jagged Alliance jest to spore rozczarowanie i powrót jakby do przedszkola. Warto dokładniej zapoznać się i przećwiczyć opcję podglądu (wydajemy rozkazy mając wciśnięty klawisz CTRL), albowiem będzie ona niezbędna jeśli chcemy poprawnie zaplanować nasze działania i uniknąć niespodzianek ze strony przeciwników. Ważnym i nowatorskim elementem gry jest wykorzystanie w czasie walki różnych rodzajów terenu, które obdarzają naszych bohaterów odpowiadającymi im atrybutami i statusami. Atrybuty zazwyczaj zwiększają siłę naszego ataku, a statusy troszkę utrudniają nam życie. Niestety i ten pomysł nie został moim zdaniem prawidłowo wykorzystany i w zbyt małym stopniu wpływa na uatrakcyjnienie rozgrywki. Atrybutów powinno być zdecydowanie więcej dzięki czemu ich wybór i wykorzystanie stałoby się mniej oczywiste. Aż chce się zakrzyczeć - za mało taktyki w tej strategii taktycznej! Pochwalić musze jednak programistów za bardzo dobry system sterowania kamerą. Moim zdaniem jest on nawet lepszy i wygodniejszy w użyciu niż ten zastosowany np. w Myth 3: Era wilka.

Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie
Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie

Recenzja gry

Stellar Blade to dzieło ewidentnie stworzone z pasji, stanowiące ucztę dla oczu i uszu, serwujące niezłą fabułę oraz wyposażone w angażujący system walki, który jednak nie stanie kością w gardle osobom szukającym po prostu dobrej rozrywki.

Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.