Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 marca 2002, 10:24

autor: Maciej Hajnrich

Moto Racer 3 - recenzja gry

Nowa edycja znanej serii traktującej o wyścigach motocyklowych – Moto Racer. Pozwala ona wszystkim miłośnikom sportowych motocykli różnych kategorii, zarówno motocrossowych jak i wyścigowych, na ściganie się w wielu prestiżowych zawodach.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Pomysł na grę to jedno, natomiast sposób jej realizacji i w rezultacie efekt końcowy to drugie. Po pierwsze producent musi wcielić się w dwie role: programisty-rzemieślnika i klauna-artysty. Programisty, bo wykonanie kodu gry wymaga ściśle informatycznej wiedzy, natomiast klowna, bo przecież gra ze swych założeń ma bawić. O ile jeszcze kilka lat temu pomysł w 90% przesądzał o sukcesie gry, o tyle w dzisiejszych czasach jest tylko jedną składową przyczyniającą się do powodzenia danego sukcesu. Zabawa w sieci, efekty specjalne czy jak najbardziej realistyczna grafika to cechy, na które przede wszystkim patrzy potencjalny klient, niekoniecznie fanatyczny miłośnik elektronicznej rozrywki. Wobec tego powstaje pytanie – jak pozyskać klientów? To pytanie zadaje sobie każdy producent jednocześnie odpowiadając na nie w niepowtarzalny (najlepiej) sposób. A jak sprawa wygląda w przypadku firmy Delphine Software International (DSI), która ma na swym koncie kilka hitów (m.in. seria Moto Racer, Fade to Black, Another World, Flashback) ? Aby poznać odpowiedź na to pytanie najlepiej przyjrzeć się kolejnej, trzeciej już, części wyścigów motocyklowych pt. Moto Racer.

Oryginał został wydany w 1997 roku i niemalże z miejsca podbił serca wielu graczy. Wtedy to właśnie pojawiły się gry z całkowicie trójwymiarową grafiką wspieraną akceleratorami graficznymi z pierwszej generacji (VooDoo). To był przełom, kiedy do zabawy już nie wystarczył 486, trzeba było przesiąść się na Pentium. Jeśli chodzi o pomysł, to zestawienie dwóch dyscyplin sportu motorowego: szosowego oraz krosowego trafił w gusta maniaków prędkości. I tym mogli się cieszyć wszyscy, gorzej z grafiką bo tu potrzebny był mocny sprzęt. Ale mimo to, na najniższych detalach (z wyłączonymi teksturami itd.) zabawa była przednia. A konkurencji brak. Podobnych wrażeń nie dostarczył wydany rok później sequel. Różnice? Więcej wieloboków w modelach, więcej motocykli i tras oraz trybów rozgrywki multiplayer. Tak więc informacje prasowe dotyczące „trójki” wzbudziły niemałe zainteresowanie i w kilka miesięcy po ich publikacji śmiało można stwierdzić, że się sprawdziły.

Moto Racer 3 wita nas całkiem niezłym intrem. Kamera wiruje wokół pędzącego motocykla (wraz z kierowcą, rzecz jasna) zmieniając tempo wyświetlania animacji od dynamicznych ujęć po spowolnione ujęcia, w których ucicha muzyka i jedynym dźwiękiem jest stukot... serca. Już z tej animacji można się dowiedzieć, iż zawarte w grze tryby pozwolą nam ścigać się po przeróżnych torach. Teraz wyścig na asfaltowych szosach także przy ruchu ulicznym (podobnie jak w serii Need for Speed). W crossie jest wyścig, freestyle oraz tzw. trial. Warto przyjrzeć się dwóm ostatnim opcjom. Freestyle to po prostu styl wolny, w którym należy wykazać się umiejętnością wykonywania przeróżnych tricków, oczywiście z wykorzystaniem motocykla. Na tym samym polega freestyle w snowboardzie, skateboardzie, bmx’ach czy w innych sportach ekstremalnych. Zasady w trialu również nie są skomplikowane: tu trzeba pokonać tor przeszkód. Tyle, że nie chodzi tu o jakiś tam slalom tylko o przejechanie po wąskich kładkach, pniach, pagórkach czy rampach.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.

Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon
Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon

Recenzja gry

Need for Speed Unbound to z jednej strony mała ewolucja poprzedniej odsłony cyklu zatytułowanej Heat. Ale to również tytuł, który odważnie wypełnia luki w tym, czego nie daje Forza Horizon – i jest to jego największa zaleta.