Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 16 listopada 2011, 12:55

autor: Przemysław Zamęcki

Krwawa jatka w Śródziemiu - recenzja gry Władca Pierścieni: Wojna na Północy - Strona 2

Nowe spojrzenie na wojnę o Pierścień przenosi nas na północ Śródziemia, gdzie czyha nieznane wcześniej zagrożenie.

Istotą rozgrywki jest walka. Podczas kilkunastu misji ścieramy się m.in. z kiepsko wyposażonymi goblinami, orkami, potężnymi Uruk-hai, trollami, upiorami kurhanów, a także z całkiem przyzwoicie zaprojektowanymi bossami. I to wcale słusznych rozmiarów, jak na przykład kamienny gigant czy smok. Mechanika potyczek sprawia dużą satysfakcję, co jest także zasługą wspomnianych wyżej umiejętności specjalnych i dobrze działającego bloku. Dzięki sporemu wachlarzowi różnych ciosów czuć, że chodzi o coś więcej niż tylko bezmyślne pałowanie grupki nieprzyjaciół. Ponadto w kilku misjach towarzyszy nam wielki orzeł, z którego pomocy możemy skorzystać w dowolnym momencie, o ile posiadamy przywołujące go pióra. Aby jednak nie przechwalić, przyznaję, że po dłuższym czasie do walki może wkraść się monotonia. Wynika to z pojedynkowania się jedynie z kilkoma rodzajami przeciwników i powtarzalnymi nieraz do znudzenia zagraniami w rodzaju konieczności korzystania ze stacjonarnych kusz w celu wyeliminowania napływających fal wrogów. Prawdą jest też fakt, że gra oferuje raczej rękawowy model zabawy, czyli przez cały czas poruszamy się niezbyt obszernymi korytarzami. Co cieszy, to niemała liczba sekretów, przy odnajdywaniu których trzeba nieraz mocno wytężyć wszystkie zmysły.

Rzadko spotykanym w slasherze zabiegiem jest takie nagromadzenie opcji dialogowych. Postaci gotowych z nami porozmawiać mamy pod dostatkiem, ponieważ odwiedzamy na przykład Rivendell, w którym rezyduje świeżo uformowana Drużyna Pierścienia, czy krasnoludzkie podziemia na północy. Podczas konwersacji bardzo często mowa jest o najróżniejszych wydarzeniach z wykreowanego przez Tolkiena uniwersum, również tych historycznych, co znakomicie buduje atmosferę żyjącego świata i nakręca klimat opowieści.

Namnożyło się też różnych niemilców.

Najważniejsze jest jednak pierwsze wrażenie, a to jest fatalne. Gra przez kilkadziesiąt początkowych minut robi wszystko, żeby z niej zrezygnować i wyprowadzić psa na spacer. Powiedziałbym nawet, że przez jakiś czas można poczuć się jak w typowej budżetówce, co potęguje nietykalne otoczenie, koszmarna animacja twarzy postaci i niezbyt czytelne tekstury. W trakcie startowej misji wręcz nie mogłem pozbyć się skojarzeń z pierwszą częścią Dragon Age, która na konsolach, ba, i na pecetach – delikatnie rzecz ujmując – nie rzucała oprawą graficzną na kolana. Na szczęście – im dalej, tym lepiej. W niektórych lokacjach otoczenie jest wręcz monumentalne – burzę nad kurhanami czy ośnieżone szczyty w wysokich partiach gór zapamiętam na bardzo długo.

Moim zdaniem to najlepsza gra wykorzystująca licencję na świat Śródziemia wydana w ostatnim dziesięcioleciu, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że konkurencja w postaci pozostałych tytułów powstałych na kanwie stworzonego przez Tolkiena uniwersum nie stanowi jakiegoś szczególnego powodu do chwały. To dobrze zrealizowana produkcja, której warto dać szansę rozwinąć skrzydła. Z oszczędności zapewne zawierająca wiele uproszczeń, ale dla fana Śródziemia może być to jedna z bardziej satysfakcjonujących podróży. Wydaje się, że Władca Pierścieni: Wojna na Północy stanęło trochę w rozkroku, nie wiedząc, czy chce być „nawalanką”, czy pełnoprawnym RPG. Możliwe, że nie znajdą tu dla siebie niczego interesującego zwolennicy obu tych podejść do zabawy. Może być tak, że tytuł ten spodoba się po prostu osobom bez szczególnych preferencji, lubiących gry tzw. środka. Trochę dla ciała i trochę dla duszy. Ja ze swojej strony grę polecam, ale z pełną świadomością, że robotę wykonali rzemieślnicy, a nie artyści. Poza dźwiękowcami, oczywiście.

g40st

PLUSY:

  • nowa historia, bohaterowie, wyprawa Drużyny Pierścienia jedynie w tle;
  • dużo dialogów poszerzających przeciętną wiedzę o Śródziemiu;
  • satysfakcjonująca, choć trochę zbyt powtarzalna młócka;
  • animacja postaci (głownie wrogów);
  • monumentalne krajobrazy;
  • duża satysfakcja z zarządzania ekwipunkiem;
  • tryb kooperacji;
  • warstwa dźwiękowa!!!

MINUSY:

  • fatalne pierwsze wrażenie;
  • nierówna jakość wykonania;
  • zupełny chaos w trakcie gry na podzielonych ekranie;
  • niemożność zmiany postaci w dowolnym momencie podczas zabawy solo;
  • powtarzalne walki, nierówny poziom trudności;
  • wybór innego wyglądu bohatera nie zapisuje się na stałe;
  • stojące w miejscu jak kołki NPC;
  • blokujące przejście postacie.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej