Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 30 września 2011, 12:18

autor: Przemysław Zamęcki

Kraksa twórców Burnouta - recenzja gry Burnout Crash! - Strona 2

Mistrzowie widowiskowych wyścigów z kraksami w tle przygotowali grę, w przypadku której jedynym adekwatnym określeniem z szeregu powyższych jest słowo... „kraksa”. Grek Zorba powiedziałby – katastrofa.

Gra oferuje kilkanaście skrzyżowań, a każde możemy przejechać w jednym z trzech trybów. Pierwszym jest Road Trip, w którym zmagania kończą się, jeżeli pięciu pojazdom uda się umknąć naszym niszczycielskim zapędom. W drugim o nazwie Rush Hour mamy tylko półtorej minuty na poczynienie jak największych szkód. Kiedy minie czas, punkty są podliczane i kończymy zabawę. Ostatni tryb to Pile Up. W nim liczba pojazdów na każdym z poziomów jest ściśle ograniczona, więc aby zdobyć jak najwięcej punktów, warto rozwalić absolutnie wszystko, co się rusza. Co nie rusza zresztą też i dotyczy to wszystkich trybów. Za niszczenie stojących przy skrzyżowaniach domów, supermarketów, terminali lotniskowych czy stacji benzynowych również dostajemy pieniądze. I gwiazdki, dzięki którym odblokowujemy kolejne skrzyżowania i samochody. Gwiazdek można zdobyć maksymalnie pięć w każdym z trybów na danym poziomie – trzy z nich bazują na wyniku punktowym, dwie pozostałe otrzymujemy, gdy uda nam się wykonać zadanie specjalne. Na przykład uszkodzić trzy samochody, którymi przemieszczają się dostawcy pizzy.

W Burnout Crash! znalazł się także Autolog, czyli bardzo użyteczne narzędzie pozwalające na porównywanie wyników punktowych, rywalizację i rzucanie wyzwań innym graczom.

A zatem – powyższy opis brzmi interesująco, na ekranie zawsze dużo się dzieje, więc czemu się czepiam? Z kilku powodów.

Jeden z nich dotyczy trybu Road Trip. Z całą pewnością to najbardziej frustrująca część nowego Burnouta i – co gorsza – zawsze w każdej z nowych lokacji musimy zaliczyć ją jako pierwszą. Możemy przepuścić tylko pięć aut, o co bardzo łatwo. Za dużo w tym trybie losowości, zwykłego przypadku. Nawet jeżeli uda się spowodować dużą kraksę, w pewnym momencie samochody najprawdopodobniej wybuchną. Eksplozja rozrzuci je na wszystkie strony, odblokowując drogę. De facto jesteśmy więc karani za dobrą grę.

Kolejnym jest mechanika. Autorzy starali się, jak mogli, by ją maksymalnie urozmaicić. Stąd wybuchy czy koło fortuny wyskakujące po trafieniu rozwoziciela pizzy i wywołujące najróżniejsze zdarzenia losowe. Teoretycznie więc wszystko wydaje się być w porządku. Jednak nie jest, bo tak naprawdę jedynym zadaniem gracza okazuje się wciskanie przycisku i próba sterowania podrzucanym samochodem. Coś, co świetnie sprawdzało się w normalnych odsłonach serii, bo było bardzo widowiskowe, tutaj przez większość czasu nuży i wkurza. Bo albo musimy starać się przejść frustrujący Road Trip, albo mamy zaledwie półtorej minuty prawdziwej zabawy w Rush Hour, albo nudzimy się jak mopsy w Pile Up, czekając, aż jakiś pojazd raczy zbliżyć się na odpowiednią odległość. Autorzy popełnili więc błąd już na etapie planowania gry.

Tak naprawdę wydaje mi się, że nic by się nie stało, gdyby Burnout Crash! nigdy nie powstało. Chyba, że mamy do czynienia z reklamówką, przypomnieniem tytułu serii przed zbliżającą się zapowiedzią kolejnej dużej części. W każdym innym przypadku można sobie tym dziełkiem nie zaprzątać głowy. Owszem, jest schludne i widać, że gry nie przygotował byle jaki zespół. To jednak za mało, bo cała reszta to pomieszanie nudy i frustracji. I choć to odczucia wyjątkowo subiektywne, to jednak najlepiej oddają wrażenia towarzyszące mi podczas testowania tego tytułu. Burnout Crash! to idealna gra dla nikogo, bo nie jest w stanie zainteresować ani fana serii (a za takiego się uważam), ani zwykłego gracza. Autorzy zwyczajnie nie wyrobili na zakręcie.

g40st

PLUSY:

  • schludna i dobrze działająca gra;
  • Autolog.

MINUSY:

  • frustrujący tryb Road Trip;
  • nudziarski tryb Pile Up;
  • błędy koncepcyjne;
  • nieokreślony target.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej