Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 września 2011, 11:35

autor: Adam Kusiak

Falstart pod Stalingradem - recenzja gry Red Orchestra 2: Bohaterowie Stalingradu - Strona 3

Tripwire Interactive powraca do marki Red Orchestra, dzięki której studio zaistniało w świecie gier. Czy Bohaterowie Stalingradu okażą się godną kontynuacją?

Atmosfera wojny szczurów

Jak w Red Orchestra 2 sprawdza się system awansowania i statystyk? Prawda jest taka, że w momencie premiery nie działał on w ogóle, a obecnie funkcjonuje ze zmiennym szczęściem. W porównaniu z taką grą jak Call of Duty: Black Ops system rozwoju jest zdecydowanie mniej nachalny. Nie oferuje setek broni do odblokowania czy perków. Mamy powiększone magazynki oraz możliwość nabrania wprawy w posługiwaniu się danym karabinem. Przy czym wymaga to zainwestowania sporej ilości czasu. Warto dodać, że gracze stawiający poprawność historyczną ponad wszystko będą zniesmaczeni obecnością tak rzadkich karabinów jak AWT-40 czy MKb 42 (H), które możemy odblokować. Bohaterowie Stalingradu nie są jednak grą, w której podnoszenie poziomów ma krytyczne znaczenie dla jakości naszej zabawy czy jest celem samym w sobie.

Słaba strona techniczna i sporo bugów to obecnie największe wady Red Orchestry 2: Bohaterowie Stalingradu. Gra oferuję grafikę, która nikogo dziś już nie zachwyci, a jej najmocniejszą stroną są tekstury mundurów i snopy światła przenikające przez dym. Unreal Engine 3 nie radzi sobie tu najlepiej na otwartych przestrzeniach, przykładowo pancerna mapa Gumrak jest pusta i zwyczajnie brzydka. Biorąc pod uwagę sprawdzony silnik, Red Orchestra 2 powinno być grą działającą sprawnie w najnowszych konfiguracjach. Wielu graczy będzie jednak rozczarowanych bardzo losową płynnością tej produkcji – wezwanie artylerii powoduje w pewnych przypadkach zabicie wydajności. Twórcy obiecali poprawę tych niedociągnięć w najbliższych łatkach.

Odgłosy pola bitwy to ważna sprawa, odpowiednia oprawa dźwiękowa pozwala zorientować się, skąd i przy pomocy czego strzela do nas wróg. Tutaj „dwójka” pokazuje pazur, szczególnie gdy chodzimy po zrujnowanych kamienicach. Dźwięki kroków, tajemnicze echa i wystrzały broni tworzą świetną otoczkę. Szkoda jedynie, że w menu nie znajdziemy opcji, które sprawią, by obie strony konfliktu mówiły we właściwych sobie językach. Jesteśmy zmuszeni (o ile nie chcemy grzebać w plikach gry) słuchać różnych mieszanek polskiej (lub angielskiej) mowy z rosyjską i niemiecką. Rodzima wersja językowa nie jest pozbawiona błędów związanych chociażby z wyświetlaniem opisów map, w ostatecznym rozrachunku nie okazuje się jednak gorsza od edycji oryginalnej.

Snajperzy mogą korzystać z optyki oraz z pomocniczych przyrządów celowniczych.

Falstart pod Stalingradem

Red Orchestra 2: Bohaterowie Stalingradu to gra niedokończona, w której błędy i niedoróbki przysłaniają obraz dobrego i wymagającego FPS-a. Pamiętacie zapowiedzi mówiące o kampanii multiplayer i kooperacyjnym trybie skirmish? Prace nad nimi nie zostały jeszcze ukończone. Osobiście jestem rozczarowany, że wydano grę niewiele różniącą się od wersji beta, którą miałem okazję testować. Znając zamiłowanie Tripwire Interactive do wsparcia swoich produktów, tytuł rozwinie skrzydła po kilkunastu łatkach i modach. Obecnie nie jest to jednak produkt warty pełnej ceny.

Adam "T_bone" Kusiak

PLUSY:

  1. wciągająca rozgrywka w trybie terytorium;
  2. autentyczne uzbrojenie i umundurowanie stron;
  3. oprawa dźwiękowa świetnie buduje wojenną atmosferę;
  4. system krycia się za osłonami i związane z nim animacje;
  5. wprowadzenie roli dowódcy oddziału i samych oddziałów,
  6. czołgi stanowią miłą odskocznię od walk piechoty.

MINUSY:

  1. porażająca liczba błędów i niedoróbek, często uniemożliwiających grę;
  2. kiepska stabilność;
  3. chybione rozwiązania w rodzaju śmierci, gdy próbujemy zmienić klasę;
  4. pomimo obietnic tryb rozgrywki dla pojedynczego gracza nadal stanowi jedynie rozgrzewkę;
  5. brak kampanii multiplayer w momencie premiery;
  6. brak opcji, dzięki której strony konfliktu zaczną mówić tylko w swoich ojczystych językach, tak jak w „jedynce”;
  7. pomimo przeciętnej grafiki gra potrafi zaliczać potężne spadki wydajności;
  8. bandażowanie ran to zbędny dodatek.

Adam Kusiak

Adam Kusiak

Współpracę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2011 roku jako redaktor w działach Newsroom i Encyklopedia; obecnie senior SEO specialist wspierający serwisy grupy Webedia Poland. Uwielbia symulatory lotnicze i gry strategiczne, w które zagrywał się jeszcze w latach 90. na Amidze 500; naturalnie jego ulubionym studiem jest MicroProse, zaś ulubionym twórcą – Sid Meier. Stanowi także chodzącą encyklopedię sprzętu wojskowego. Ukończył specjalizację amerykanistyka na Wydziale Stosunków Międzynarodowych na Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Na portalu X pisze o strategiach jako tbonewargames.

więcej