Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 12 września 2011, 13:50

autor: Maciej Kozłowski

Recenzja gry Warhammer 40,000: Space Marine - Strona 2

Popularne uniwersum długo czekało na solidną grę akcji. Czy Kosmiczni Marines ze starcia z recenzentami wyjdą zwycięsko? Poznajcie werdykt Czarnego, który ewidentnie wczuł się w klimat.

Kosmiczni Marines nigdy się nie cofają – są jak skała, na której zbudowano Imperium. Nie chowają się za osłonami, nie stosują szczwanych sztuczek, lecz przyjmują wyzwanie prosto na klatę. Jako maszyny do zabijania są bezlitośnie wręcz skuteczni – samodzielnie potrafią rozprawić się z całą armią wrogów. Niektórzy mogliby sądzić, że brak im finezji – nie stosują bowiem zbyt wielu kombinacji ciosów i często zachowują się po prostu topornie, ale z drugiej strony – przecież taka jest ich natura. Trudno spodziewać się po wielotonowej bestii zwinności typowej dla Eldarów.

Space Marine jako całokształt jest więcej niż satysfakcjonujący – zawiera wszystko, czego wierny sługa Imperatora mógłby tu szukać. Jest wiara, jest walka, jest piękno. Co słabsi zaczną pewnie narzekać, że przemoc została nieco zbyt wyeksponowana, ale błądzą oni po stokroć. Sam mogę jedynie żałować, że dotarcie do finału historii zajmuje tylko 7-8 godzin.

Mądry człowiek uczy się na śmierci innych

Space Marine to jednak nie tylko tryb dla samotnego gracza. W rozgrywce multiplayer ośmioosobowe drużyny wcielają się w Kosmicznych Marines i ich zdegenerowanych braci – wyznawców Chaosu. Poszczególni wojownicy różnią się od siebie – każdy uczestnik zabawy może sam dobrać sobie strój i pomalować go jak figurkę do bitewniaka. Dodatkowym rozróżnieniem są trzy klasy postaci: Szturmowiec, który razi wrogów prosto z nieba i posługuje się bronią białą, Marine Wsparcia, który pełni rolę anioła stróża (pomaga swoim braciom przy pomocy ciężkich bolterów i dział laserowych) oraz Taktyczny Marine, który łączy zalety i wady obydwu wymienionych. Każdy z tej trójki znajduje swoje miejsce w rozgrywce i jest tak samo ważny – równowaga została więc zachowana.

Multiplayer: latamy, strzelamy, wysadzamy.

Każdy z uczestników zabawy uczy się przez cały czas, zdobywa nowe umiejętności i cenne przedmioty, by dzięki nim coraz lepiej służyć Imperatorowi (lub bogom Chaosu). Poziom doświadczenia zostaje zachowywany pomiędzy poszczególnymi rozgrywkami i odblokowuje kolejne pancerze czy broń.

Gra wieloosobowa to niezwykłe doznanie – widok parunastu okutych w ciężkie pancerze wojowników, którzy okładają się toporami i ładują do siebie z gigantycznych strzelb to coś, co naprawdę zapada w pamięć. Szkoda tylko, że multiplayer oferuje jedynie dwa tryby (utrzymanie terenu i drużynowy deathmatch), niemniej oba są bardzo satysfakcjonujące. Bardziej boli niewielka, niestety, ilość plansz, na jakich walczymy – jest ich zaledwie pięć.

Życie jest walutą Imperatora; dobrze ją wydaj

Space Marine to naprawdę solidne dzieło – godne uznania najwyższych Patriarchów. Co prawda posiada ono swoje wady, jak pewne niedoróbki techniczne (średniej jakości grafika, błędy, lagi), jednak szybko bledną one w świetle chwały Imperatora, jaką głosi gra. I oby głosiła ją jeszcze bardzo długo.

Maciej „Czarny” Kozłowski

PLUSY:

  1. siarczysta, pełnokrwista akcja;
  2. klimat Warhammera 40,000;
  3. bardzo dobry multiplayer;
  4. wciąga;
  5. naprawdę emocjonująca.

MINUSY:

  1. brak co-opa;
  2. mało plansz i trybów w grze wieloosobowej;
  3. niewiele kombosów.