Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 września 2011, 10:58

autor: Szymon Liebert

Poprawy brak - recenzja gry Call of Juarez: The Cartel - Strona 2

Kilka tygodni temu konsolowe Call of Juarez: The Cartel zaskoczyło niejednego gracza kuriozalnymi błędami i nudną rozgrywką. Jak na jej tle prezentuje się wersja na PC?

Wszystkie przyjemne chwile spędzone z The Cartel niweczone są przez dziwaczne i irytujące pomysły oraz masę błędów, które wersja pecetowa odziedziczyła po konsolowej (a może było odwrotnie?). Jeżdżenie samochodem nadal jest okropnym doświadczeniem. Nie tylko ze względu na kierowanie nim. Szczególnie frustruje to, że w niektórych misjach nie możemy nawet drasnąć cywilnych aut, które z kolei zachowują się nieobliczalnie. Grając w pojedynkę jesteśmy zdani na siebie, gdyż sztuczna inteligencja towarzyszy w dalszym ciągu drażni głupimi wyborami, marazmem i upartym zostawaniem z tyłu. Trzeba też wspomnieć o dziwnej balistyce, przez którą starcia z przeciwnikami są nieprzewidywalne – pociski latają, gdzie chcą, chociaż z czasem można do tego przywyknąć i nauczyć się obsługi poszczególnych typów broni.

Zdecydowanym plusem w przypadku wersji na pecety jest to, że multiplayer w końcu działa i nie zawiesza się co pięć minut. Twórcy przygotowali dwie strony konfliktu (policjantów i złodziei) oraz dwa tryby zabawy: misje i deathmatch. Szczególnie ciekawe wydają się te pierwsze – stróże prawa rozpoczynają je w bazie i jadą na miejsce akcji w kilku radiowozach. W większości przypadków musimy przebić się do pewnej lokacji, wynieść z niej wskazane przedmioty i uciec do konkretnego punktu. Zabawnym akcentem jest to, że za lobby gry służy komisariat lub kryjówka gangu. W obu miejscach można postrzelać sobie na strzelnicy, co umila czekanie na rozpoczęcie rozgrywki. Multiplayer jest całkiem OK, o ile tylko dysponujemy nadludzkim refleksem (podkręcono w nim tempo gry) i jesteśmy gotowi zaakceptować nieprecyzyjny kod sieciowy oraz silnik „balistyczny”.

Multiplayer jest nawet OK. I w dodatku działa, czegonie można było powiedzieć o zawieszającej się wersji z konsol.

Call of Juarez: The Cartel w wersji na pecety to w dalszym ciągu pozycja, nad którą trzeba popracować kilka dodatkowych miesięcy. Nieprofesjonalność niektórych rozwiązań oraz wpadki techniczne mogą zaskoczyć niejednego fana Techlandu. Przywykliśmy do tego, że w grach wrocławskiego dewelopera zdarzają się niedociągnięcia, bo trudno ich uniknąć przy coraz bardziej skomplikowanych produkcjach. To nie tłumaczy jednak niedopracowania The Cartel, przez które seria Call of Juarez zalicza potężne obniżenie lotów. Miejmy nadzieję, że to nie koniec cyklu i marka powróci do świetności w następnej części. Wiele zależy zapewne od popularności Dead Island i innych projektów. Na szczęście „Martwa wyspa” prezentuje zupełnie inny poziom i mimo większego rozbudowania zawiera znacznie mniej błędów psujących rozgrywkę.

Szymon „Hed” Liebert

PLUSY:

  1. lepsza grafika i mniej niedoróbek;
  2. tryb kooperacji i sporo misji;
  3. multiplayer się nie zawiesza!

MINUSY:

  1. nadal sporo kuriozalnych wpadek i niedociągnięć;
  2. nierówny poziom: od bardzo ładnych lokacji do skrajnej brzydoty;
  3. kiepska fabuła i niezrozumiała narracja;
  4. toporna rozgrywka z fatalną sztuczną inteligencją;
  5. ogólne wykonanie, które kojarzy się z budżetowymi produkcjami.