autor: Katarzyna Michałowska
Black Mirror III - recenzja gry - Strona 4
Gotów na trzecie spotkanie z klątwą rodu Gordonów? Czeka stare spalone zamczysko, tajemniczy sojusznik i... przodek sprzed paru setek lat. A wszystko to oczywiście w Black Mirror III.
Towarzysząca nam przez całą grę muzyka jest kapitalnie dobrana, z rzadka, w mocniejszych momentach, wybija się na plan pierwszy, kiedy jest to konieczne do zaakcentowania grozy sytuacji, a przez większość czasu świetnie podkreśla to, co obserwujemy na ekranie. Pomijając trochę zbyt posągowy głos siostry Antolini, reszta postaci została doskonale zdubbingowana, a te, z którymi spotykamy się po raz drugi – przez tych samych aktorów co poprzednio.
Grę w Polsce, tak jak i wcześniejsze części, wydano w wersji kinowej i w zasadzie raczej bez większych błędów, choć wyłapałam parę niezbyt trafnie przetłumaczonych kwestii czy nazw przedmiotów, jak np. przebranie członka znanego fanom Zakonu nazwane po prostu szatą zakonną, co absolutnie w tym wypadku nie oznacza tego samego. Ale to już jakby tradycja, wynikająca z faktu, że zespół przekładający grę nie widział jej zapewne na oczy. Mam też jakieś niejasne odczucie, że jedna z zagadek w wersji niemieckiej była dużo lepiej objaśniona, ale ponieważ w tę edycję grałam już dawno, nie będę się upierać.
Łamigłówki – bardzo ważna składowa dobrej przygodówki, a taką niewątpliwie jest Black Mirror III – są na poziomie zbliżonym do tych z drugiej części, choć chyba trochę mniej jest tym razem minigierek. Jednak ich minimalny niedobór z nawiązką wynagradzają takie wyzwania jak labirynt cieni (rewelacyjny!) czy układanie szkieletu z kości. Poza tym mamy mnóstwo zadań typu: dostawanie się do zamkniętych pomieszczeń (albo wydostawanie z nich), otwieranie różnych skrytek czy „wypraszanie” osób uniemożliwiających nam zrobienie czegoś w danym miejscu.
Generalnie cały czas coś się dzieje, co chwilę pojawiają się kolejne wpisy w dzienniku oznaczające uaktywnianie się następnych zadań i stale mamy pełne ręce roboty, a przy tym wiemy (dzięki pamiętnikowi i dość logicznie rozwijającej się akcji), gdzie i co powinniśmy dalej zdziałać.
W grze nie ma może aż takich zaskoczeń fabularnych jak te z drugiej części, ale tu z kolei adrenaliny dostarczają sytuacje, kiedy Adrian przestaje być sobą. Poza tym paru bohaterów drugoplanowych okazuje się mieć co nieco za uszami i nie do końca być takimi, jakimi próbują się przedstawiać. No i nie brak takich dramatycznych akcentów jak porwanie i uwięzienie, jak paru nieoczekiwanych nieboszczyków czy nawet próba samobójcza. A przy tym wszystkim całość nie jest pozbawiona delikatnie zaznaczonego sarkastycznego poczucia humoru głównego bohatera (co zresztą pamiętamy i z poprzedniej części), widocznego w rozmowach czy komentarzach. Poza tym w grze można dopatrzeć się czegoś w rodzaju easter eggs – tekturowej figurze Adriana w hotelu da się domalować wąsy, hasło do komputera Phila, które pracowicie musimy odkryć, wystarczy zastąpić jednym z uniwersalnych haseł do BIOS-u, a numery do szafy pancernej Murraya to tajemnicze liczby prześladujące Hurleya z serialu Lost, dzięki którym wygrał na loterii.
Zakończenie tej odsłony sugeruje zarazem finał całej trylogii, choć... Jest tam pewien motyw, który może dać do myślenia i na bazie którego, kto wie, być może autorzy zechcą stworzyć kolejną grę. Pożyjemy, zobaczymy. Na razie przeczekajcie cierpliwie napisy końcowe, bo po nich następuje bonus, zarówno w postaci paru wyjaśnień fabuły, jak i jeszcze jednego filmiku w Dodatkach.
Katarzyna „Kayleigh” Michałowska
PLUSY:
- wciągająca historia, tłumacząca wątki z poprzednich odsłon;
- ciekawe, niepapierowe postacie;
- bardzo przyjemna grafika;
- sporo emocjonujących przerywników filmowych;
- doskonale dobrana ścieżka muzyczna;
- dodatki i inny niż w „dwójce” sposób ich odblokowywania;
- mroczny klimat, zwłaszcza momenty, kiedy do głosu dochodzi drugie ja bohatera;
- dużo interesujących i różnorodnych łamigłówek;
- wątki poboczne jako nagroda za dokładne eksplorowanie świata gry;
- pamiętnik Adriana;
- opcja współdziałania z drugą grywalną postacią.
MINUSY:
- nijaka siostra Antolini;
- mniej spektakularnych zwrotów fabularnych niż poprzednio;
- niekiedy zbyt powolne przemieszczanie się bohatera;
- dla niektórych – wyszukiwanie dodatków.