Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 czerwca 2011, 18:40

autor: Adam Kaczmarek

FIM Speedway Grand Prix 4 - recenzja gry

Techland podejmuje kolejną próbę wydania udanego symulatora speedwaya. Biorąc pod uwagę poziom ostatnich gier polskiego studia, mieliśmy nadzieję na coś lepszego.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Od redakcji: Recenzja powstała w oparciu o wersję oznaczoną numerem 1.2.0.0. Niewykluczone, że zapowiedziane przez Techland kolejne patche poprawią jakość gry.

Fani żużla nie mają łatwego życia. Gry nawiązujące do tego popularnego w Polsce sportu i warte poświęcenia im więcej niż kilku godzin można policzyć na palcach jednej ręki. Sytuacja komputerowego speedwaya nie jest godna pozazdroszczenia – seria FIM nigdy nie wyszła poza przeciętność, a ukontentowanie kibiców uzależnione było wyłącznie od chęci rodzimego Techlandu. Dlatego pierwsze zapowiedzi kolejnej odsłony cyklu przyjąłem z uśmieszkiem, albowiem już na zdjęciach promocyjnych najnowsza część prezentowała się niewiele lepiej od słabej i niedopracowanej „trójki”.

FIM Speedway Grand Prix 4 czerpie pełnymi garściami z międzynarodowej licencji. Dzięki temu gracz ma okazję posmakować rywalizacji na rzeczywistych stadionach, wśród największych gwiazd tej dyscypliny. Odwiedzamy nie tylko Leszno i Toruń, ale także szwedzki Göteborg, duńskie Vojens czy czeską Pragę. Lokacji jest łącznie 11, przy czym, jak to w żużlu bywa, nie wpływa to na różnorodność tras. Mimo że twórcy wciskają nam co rusz jakieś cyferki i opisy, to jednak zabawa non stop polega na pokonywaniu przeciwników na wirażach i jeżdżeniu w kółko. Poszczególne tory różnią się w zasadzie tylko nawierzchnią, która miejscami potrafi być dziurawa i śliska. Nie jest to w żadnym wypadku wada, tylko urok tego sportu. Techland zachował tu żelazną konsekwencję. Ponadto bardzo spodobało mi się wzbogacenie zawartości prawdziwymi zdjęciami zawodników. Koniec z „duszkami” jeżdżącymi pod nazwiskami Gollob, Hampel czy Crump. W FIM 4 widać, kto jest kim, co bardzo cieszy, gdyż zyskuje na tym realizm zawodów. Dodajmy do tego oryginalne plastrony, emblematy, kaski i mamy komplet zalet wynikających z użycia praw do marki.

Wiadomości od sponsorów to czasem niezrozumiały bełkot.

Produktowi Techlandu brakuje jednak jaśniejszych punktów w pozostałych aspektach rozgrywki. Dziwię się, że omawiany tytuł trafił na półki sklepowe w tak opłakanej kondycji. Rodacy kompletnie pokpili sprawę testów jakości, co w konsekwencji przełożyło się na ogromną liczbę błędów, często uniemożliwiających normalne użytkowanie gry. FIM 4 najeżony jest wszelkiego rodzaju niedoróbkami, których obecność można wytłumaczyć tylko tym, że Techland wszystkie moce przerobowe rzucił do ambitniejszych projektów. Lista zażaleń jest naprawdę długa, ale byłoby to do przełknięcia, gdyby odpowiadał za nie nowy silnik graficzny i fizyczny (czyt. całość powstałaby od zera). Tymczasem otrzymaliśmy półprodukt bazujący na trzeciej części, z delikatnie poprawionymi teksturami, odświeżonym menu i aktualnym terminarzem.

Nawet szeroko reklamowane nowości bledną w zestawieniu z programistycznymi wpadkami. Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy w trybie wieloletniej Kariery nie możemy odczytać zapisanego stanu gry, a aplikacja potrafi nagle wysypać się do Windowsa? Jaki cel przyświecał twórcom, gdy programowali komputerowych przeciwników tak, aby w biegach z graczem jeździli o 2-3 sekundy szybciej niż w rywalizacji z innymi botami? Gdzie znajdziemy informacje o aktualnych warunkach na torze (a te potrafią zmieniać się co kilka biegów)? Pytania mógłbym mnożyć lub skondensować w jedno – dlaczego pomimo ubogiej treści nie przyłożono się należycie do usunięcia podstawowych błędów? Różnorodność trybów rozgrywki cieszy, ale żaden z nich nie działa, jak trzeba. Może wreszcie warto poświęcić parę chwil na rozmowę z wierną społecznością i postarać się o beta-testy? Na pewno znalazłoby się kilku śmiałków, którzy pomogliby dopracować tytuł w wielu szczegółach.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.

FIFA 23 - recenzja. Nie wyrabiam, ta gra jest jak TikTok
FIFA 23 - recenzja. Nie wyrabiam, ta gra jest jak TikTok

Recenzja gry

Ostatnia FIFA autorstwa EA Sports. Koniec pewnej ery. Przyszłość serii rodzi wiele pytań, więc wypada cieszyć się tym, co jest. Sęk w tym, że nie do końca potrafię. Dostałem grę, w którą chciałbym wsiąknąć, ale za nią nie nadążam. FIFA 23 jest jak TikTok.

Recenzja Mario Strikers: Battle League - świetnej gry zasługującej na żółtą kartkę
Recenzja Mario Strikers: Battle League - świetnej gry zasługującej na żółtą kartkę

Recenzja gry

Żółta kartka to nie żarty, ale Mario Strikers, pomimo całej swojej fajności, w pełni na nią zasługuje. W tytuł ten naprawdę dobrze się gra, a z piłką przy nodze łatwo jest się zatracić, ale po końcowym gwizdku człowiek traci chęci do dalszej zabawy.