Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 maja 2011, 13:27

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Fable III na PC - ile erpega jest w przygodówce? - Strona 2

Wydanie edycji pecetowej Fable III jest okazją do przeredagowania poglądów na temat tej gry. Ile erpega jest w przygodówce i ile przygodówki w erpegu? Postaramy się odpowiedzieć na to pytanie.

No, chyba że pokochali ją za specyficzny klimat i humor. W tym przypadku namawiam ich, by koniecznie sięgnęli po Fable III, bo tego, mam wrażenie, znajdą tu więcej niż w dwóch poprzednich odsłonach razem wziętych. Od debilnych z pozoru gonitw za kurczakami rewolucjonistami, walk z bandytami-filozofami, przez przebieranki i występy w sztukach teatralnych, po absurdalne zadania będące parodią klasycznego, papierowego Dungeons & Dragons. Miód i cymes. Dubbing jest wyśmienity. Charakterystyczny brytyjski akcent zwala z nóg, włącznie z głosem Johna Cleese’a, członka nieistniejącego już Latającego Cyrku Monthy Pytona. Nie dziwię się autorom utyskującym na fakt, że żadne szacowne gremium nie doceniło pracy włożonej w udźwiękowienie gry. To, włącznie z muzyką, która co prawda w dużej mierze jest identyczna jak w Fable II, sprawia, że produkcja Lionhead nabiera baśniowego klimatu. Ale nie do końca takiego, jaki zapamiętaliśmy z poprzednich odsłon.

Pecetowa wersja miała oferować przemodelowaną mechanikę walki, a przeciwnicy sprawiać więcej kłopotów. Nic takiego nie zauważyłem. Potyczki nadal są dość proste i o ile nie stoimy w jednym miejscu, pokonanie nawet dużej grupy przeciwników nie nastręcza wielkich trudności. Chyba jedyną zmianą w stosunku do wersji konsolowej jest możliwość poruszania się na boki w tym samym czasie, kiedy przybliżamy widok, korzystając z broni palnej. Co akurat jest średnio przydatne, bo jeżeli wrogowie atakują bronią białą, to bardzo szybko skracają dystans. Warto w tym miejscu nadmienić, że postać przez całą grę może korzystać z jednego rodzaju broni do walki wręcz i do walki strzeleckiej, ponieważ zdobycie kolejnego poziomu w danej umiejętności zmienia zarówno wygląd oręża, jak i zadawane przez nie obrażenia. I choć możemy w sklepie zakupić inną broń, jest to pozbawione sensu, bo to, co stale nosimy na plecach, i tak będzie najlepsze. To kolejny element gry przygotowany bardziej z myślą o osobach niezainteresowanych typowymi produkcjami RPG.

W walce możemy dowolnie przełączać się pomiędzy rodzajami ataku. Ja preferuję pistolet i poprawkę żelazem.

Mniejszą rolę pełni także jedyny stały towarzysz, czyli pies. W Fable II istniała konieczność opieki nad nim, karmienia go, uspokajania i zabawy. W zamian czworonóg wyszukiwał miejsca do kopania, w których ukryte były różne przedmioty czy skrzynie ze skarbami, i potrafił atakować powalonych przeciwników. Teraz to wszystko (no, prawie) również jest, tyle tylko, że poza wgryzaniem się w gardła i wyszukiwaniem skarbów nie musimy przejmować się całą resztą. Gdybym był złośliwy, napisałbym, że wykastrowano psa i całą przyjemność interakcji z nim.

Jak wspominałem, Albion nie jest już taki, jakim moim zdaniem pozostać powinien. Fakt industrializacji i smog zawieszony nad stolicą sprawiają, że zawarta w tytule baśń gdzieś umyka. Owszem, w jakimś stopniu nadal jest obecna, ale brakuje lokacji, które przypominałyby, że to gra fantasy. Z wyjątkiem pustyni nie ma tu dzikich ostępów, człowiek na wszystkim zdążył już położyć łapę. Urocza lokacja z dużym jeziorem zamieniła się w osiedle magnackich posiadłości. Za tymi zmianami nie poszła jednak odważna decyzja wkroczenia w erę steampunku. Jeżeli nawet coś takiego jest, to dozowane bardzo ostrożnie i chyba jedyne bardziej agresywne pod tym względem miejsce to stacja kolejki, na której zatrzymują wagoniki podczepione do trakcji pod sufitem jaskini.

Dużym plusem w grze okazuje się możliwość szybkiej podróży. Za naciśnięciem jednego przycisku, bez żadnego doładowywania, przenosimy się do siedziby, w której – poza skorzystaniem z mapy, ułatwiającej przy okazji również wyszukiwanie zadań – w oddzielnych komnatach możemy obejrzeć wszystkie zdobyte trofea, zmienić broń, przebrać się czy wejść w tryb kooperacji z innymi graczami. Zarówno oni, jak i my mamy szansę przetransferować się do swoich krain, nazywanych tutaj światami równoległymi.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej