Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 marca 2011, 14:39

autor: Szymon Liebert

The Sims: Średniowiecze - recenzja gry - Strona 3

Seria The Sims wkroczyła w średniowiecze. Nowa epoka wprowadza trochę świeżości i sporo zmian. Do kogo są one skierowane i komu spodoba się wycieczka w wieki średnie?

Trzeba docenić ogrom pracy włożony w stworzenie zaplecza dla poszczególnych fachów. Monarcha spisuje prawa i angażuje się w politykę przy stole taktycznym, bard pisze i wystawia sztuki, szpieg podsłuchuje i okrada ludzi, kowal zbiera i wykuwa materiały, medyk diagnozuje i leczy choroby – wymieniać można długo. Wiele z tych rozwiązań powiązanych jest z misjami, więc ich tajniki poznajemy na konkretnych przykładach. Najważniejsze jest to, że chyba żaden z bohaterów nie może czuć się poszkodowany, bo poszczególne średniowieczne zawody i role społeczne zostały oddane w równie ciekawym stopniu. Przy tym wszystkim gra wygląda i działa świetnie. Krajobraz królestwa nie jest może wybitnie szczegółowy, ale za to zachowanie Simów oraz animacje przedstawiające ich pracę są niejednokrotnie rozbrajające.

Średniowieczni medycy korzystają z najnowszych zdobyczytechnologicznych – skomplikowanej machiny i... pijawek.

The Sims: Średniowiecze to rozbudowana i obszerna gra, która bawi przez wiele godzin. To nie znaczy, że wszystko jest w niej doskonałe. Pewnym zawodem jest to, że kluczowe i najbardziej widowiskowe sceny w wyzwaniach zostały zobrazowane planszami graficznymi i opisami. Zamiast spektakularnej walki ze smokiem, do której tak usilnie się przygotowywaliśmy, jesteśmy raczeni krótką informacją, że nasz Sim wyszedł z niej zwycięsko. Takie podejście wydaje się w pewien sposób literackie czy erpegowe i przy okazji stanowi pole do popisu w kwestii ewentualnych dodatków. Inną sprawą jest to, że czasami zadania nie przystają do funkcji pełnionej przez bohatera – dotyczy to przede wszystkim władcy biegającego po najdalszych zakątkach królestwa niczym prosty goniec. Szkoda, że autorzy nie poszli na całość i nie pociągnęli bardziej niektórych wątków – rozbudowany system ekonomiczny czy możliwość prowadzenia kampanii wojennych to atrakcyjne dodatki dla pewnej grupy potencjalnych odbiorców.

Produkcja cierpi na typową przypadłość serii – tempo akcji jest bardzo nierówne. Zdarza się po prostu, że nie możemy kontynuować zabawy, bo nasz podopieczny ledwie trzyma się na nogach i musi odespać kilka godzin, co dla gracza oznacza bezczynne czekanie. Twórcy wychodzą temu problemowi naprzeciw z zadaniami, podczas których prowadzimy kilka postaci – wystarczy ustalić ich harmonogramy naprzemiennie i zawsze będziemy mieli pełne ręce roboty. Tak czy inaczej, w dalszym ciągu mamy do czynienia z grą opartą na specyficznej rozgrywce, która nie każdemu musi się spodobać. Trzeba też wspomnieć o pewnych skrótach myślowych, na jakie pozwala sobie produkcja. Niekiedy otrzymujemy zadanie i nie wiemy, jak się za nie zabrać – problem tkwi nie tyle w przebiegłej zagadce, co w konkretnym elemencie rozgrywki. Nie obejdzie się więc bez znajomości podstaw serii i pomysłowości.