autor: Marcin Serkies
Fable III: Traitor’s Keep - recenzja gry
Najnowszy dodatek do Fable III to kilka godzin naprawdę dobrej zabawy dla każdego, kto lubi tą grę. Kilka nowych lokacji, nowi przeciwnicy, nowi bohaterowie niezależni dostarczą rozrywki znudzonemu władcy.
Recenzja powstała na bazie wersji X360.
Miłośnicy Fable III są całkiem dobrze traktowani przez studio Lionhead. W niespełna pół roku po premierze gry doczekali się drugiego już, niedrogiego dodatku, noszącego tytuł Traitor’s Keep. Za 560 punktów Microsoftu dowiadujemy się, czym może zająć się władca, który odsunął znad swojej krainy widmo zagłady, zrobił porządki z wszystkimi niepokornymi i trochę się nudzi, pilnując królestwa, w którym panuje względny spokój. Gdzie tu przygoda? Gdzie wyzwanie?
Pewnego dnia podczas niezmiernie nudnego spotkania z Hobsonem wydarza się coś, co na nowo przyspiesza krążenie krwi w żyłach naszego monarchy. Ktoś próbuje go zabić. Sytuacja to niecodzienna, więc władca (bądź władczyni, w zależności od dokonanego wyboru na początku gry) już czuje zew przygody. Chwilę później strażnicy donoszą, że w starej części Bowerstone do nabrzeża przybił nieznany statek. Okazuje się, że na jego pokładzie znajduje się dowódca twierdzy Ravenscar, dokąd nasz ukochany braciszek Logan zsyłał większość niewygodnych dla siebie mieszkańców Albionu. Kontynuował przy tym tradycje rodzinne, ponieważ twierdza była swego rodzaju więzieniem już za czasów naszego panującego ojca. Nieudanym królobójcą jest, według dowódcy Miltona, jeden z pensjonariuszy fortecy, tak się bowiem akurat złożyło, że całkiem przypadkiem trwają tam srogie zamieszki z udziałem śmietanki wyrzutków naszego królestwa.
Nie wnikając w szczegóły, powiem, że fabuła dodatku toczy się dość żwawo i zgodnie z tym, do czego przyzwyczaiła nas gra. Nie jest specjalnie skomplikowana, urozmaicono ją kilkoma zwrotami akcji, a opowiada mniej więcej o tym, że nie wszystko co czarne, rzeczywiście jest czarne. Ściganie głównych sprawców zamachu i ich szefa to nasze główne zadanie. Rozgrywka niewprawnemu graczowi zajmie około trzech godzin, ale dodawszy do tego wyszukiwanie nowych znajdziek, poukrywanych w nowych lokacjach, zyskamy jeszcze dwie godziny całkiem przyjemnej zabawy. Nie jest to może wiele, ale pamiętać należy, że to DLC nie zostało wycenione na kosmiczną kwotę. Pięć głównych zadań i cztery poboczne w sam raz wystarczą, aby spędzić w Albionie miłe popołudnie.
Należy przy tym zaznaczyć, że owo popołudnie będzie miłe pod warunkiem, że podobał nam się pierwowzór. Traitor’s Keep nie odbiega znacząco od tego, co zawarto w głównej grze. Fabularnie nadal pojawiają się te same minusy, które zdaniem wielu graczy czynią trzecią część najmniej udaną z całej serii. Wybory moralne, jakie podejmujemy, nie mają wielkiego wpływu na rozgrywkę i w zasadzie wszystko jest czarne lub białe (choć nie zawsze wiemy to od razu), brakuje tu trochę szarości, która uczyniłaby całość mniej jednoznaczną. Niewątpliwie jednak dodatek nadrabia te minusy wykonaniem. Okoliczności, w jakich toczymy starcia, są niezwykłe, a nowe lokacje prezentują najwyższy poziom i doskonale wpisują się w pokręcony świat Albionu. Dodatkowym warunkiem, niezbędnym, aby skorzystać z Traitor’s Keep, jest ukończenie podstawowej zawartości gry.