Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 grudnia 2000, 22:13

autor: Radosław Kondeja

NHL 2001 - recenzja gry - Strona 2

NHL 2001 - nowe wyzwania, krótka recenzja wspaniałej gry z hokejem w roli głównej.

Po kilku już chwilach gry wszystko wydawało się zarazem nowe, a jednocześnie dobrze już znane takiemu "wyjadaczowi" gier sportowych za jakiego się uważam :) Pierwsze chwile meczu przebiegały sprawnie, ciekawie i wciągająco. Szybko zacząłem sprawdzać jak się steruje zawodnikami i jak się strzela te wyżej wspomniane bramki marzeń. Zacząłem więc nie tyle grać na serio, co testować i eksperymentować. Po paru chwilach dostrzegłem troszkę zalet i troszkę wad, a jakie one są postaram się Wam wszystko ładnie i klarownie opisać.

Pierwszy dający się zauważyć element może nie powinien znajdować się pośród pozytywów, ale postanowiłem go w wymienić w tym miejscu, ponieważ uważam ogólnie pomysł za dość udany.

Zauważyłem, że twórcy gry postanowili nam troszkę utrudnić zdobywanie bramek i ulepszyli funkcjonowanie obrony u komputerowego przeciwnika. Całość miała polegać na przeszkadzaniu graczowi w przeprowadzanych akcjach (jak to tylko możliwe) i uniemożliwianiu oddawania strzałów z dogodnej dla niego pozycji. Jednak system, który miał być tak rewolucyjny szybko zawiódł, ponieważ okazało się, że zdobycie dziesięciu goli w meczu (grając cały czas na tym samym poziomie trudności) z wyrównanym przeciwnikiem nie stanowi problemu. A przecież (powtarzam raz jeszcze) intencją autorów tej innowacji miało być wzmocnienie obrony odpowiednio do sytuacji z jaką spotyka się nasz przeciwnik, czyli w konsekwencji każda następna bramka miała być trudniejsza do zdobycia. Oczywiście zdarzają się mecze z przeciwnikiem, z którym bardzo trudno jest wygrywać. Tym razem jednak należy się ewidentnie plus za wprowadzony system, który zaraz opiszę dokładniej.

Jeżeli podczas grania trafimy na mecz z zespołem mocnym i ogólnie dobrze zgranym, możemy liczyć się z porażką, a to za sprawą pewnego rozwiązania, którego zadaniem jest natarczywa i wręcz wyniszczająca ludzkiego gracza rozgrywka. Jeżeli komputer "widzi", że nie radzimy sobie z prowadzonym przez niego zespołem, wtedy kumuluje przeciwko nam prawie wszystkich zawodników (poza bramkarzem :) i nie przestaje atakować dopóki nie zdobędzie gola. Gra wtedy jak nawiedzony, trudno jest znaleźć jakieś skuteczne lekarstwo na polepszenie swojej sytuacji. Trafiło mi się w karierze "gracza na cyberboisku" kilka meczy, których nie mogłem w żaden sposób wygrać właśnie przez to rozwiązanie.

Kolejnym trafnym rozwiązaniem okazało się ulepszenie funkcjonowania bramkarza. Pamiętam dobrze, że w poprzedniej części NHL'a zdarzało się przepuszczenie przez niego między nogami krążka, który ślizgał się po lodzie w żółwim tempie. W tej wersji jest to praktycznie niemożliwe. Na pochwałę zasługuje również bardzo realistyczne zachowanie się bramkarza. Przykładem może być sytuacja, w której po obronie strzału z prędkością 115-117 mil\h bramkarz się przewraca. Podkreśla to niesamowity impet z jakim oddawane są strzały. Ogólnie bramkarze robią pozytywne wrażenie. Reagują błyskawicznie, potrafią przewidywać zdarzenia, które mają nastąpić i przygotowywać się do obrony bramki.

Kolejna rzecz, która zasługuje na duży plusik to rzeczywisty brak kwadratowych zawodników w powtórkach akcji. Strasznie mnie ta kwadratowość denerwowała w poprzedniej części gry. Jest to taki szczegół, który może się wydawać mało istotny, ale replay z zawodnikiem, który wygląda jak kartonowe pudełko na pewno nie wygląda estetycznie. Koniecznie muszę wspomnieć, że powtórki niekiedy mało czytelnie przedstawiają zaistniałą na boisku sytuację a przecież miały być intuicyjne i doskonale oddawać przeprowadzane akcje. Jest za to jeden rodzaj filmu powtórkowego, który bardzo przypadł mi do gustu. Pokazuje on na początku akcję w normalnym tempie, a następnie w prawie całkowicie zwolnionym. Potem zaistniała na boisku sytuacja zostaje wręcz prześledzona krok po kroku. Trochę przypomina mi to motywy filmu "The Matrix" :)