autor: Przemysław Zamęcki
Dead Nation - recenzja gry
Izometryczne strzelanki na dobre wróciły do łask. Dead Nation jest wytworem „zombiepodobnym”, dzięki czemu możemy palić, zabijać i gw… A nie – to nie, bez obawy o polityczną poprawność.
Recenzja powstała na bazie wersji PS3.
To smutne, ale kosmici, naziści i mutanty już dawno przestali być ulubionymi „bad guyami” deweloperów. Teraz na ekranach królują zombie. A wyobraźcie sobie choć przez chwilę, że w Wolfensteinie panów w uniformach zastępują rozkładające się zwłoki. Albo że w Doomie w miejsce impów i cacademonów id Software wrzuciło kuśtykające i pochrząkujące truposze. Spodobałoby się? Może. Tak czy siak, żywe trupy zajęły trwale miejsce w grach video i chcąc nie chcąc, trzeba brać, co dają. A jak dają dobrze, to nawet nie ma co narzekać.
W Dead Nation głównymi i jedynymi przeciwnikami są zombie. Świat jak zwykle opanowała zaraza, ludzie przeobrażają się w cuchnące truchła szybciej, niż przeczytaliście to zdanie, i jedyną szansą na ocalenie jest Bohater. Czyli jak zwykle. A właściwie to Bohater lub Bohaterka, bo rozpoczynając, składającą się z dziesięciu misji, kampanię możemy wybrać płeć naszej postaci.
Gra jest przedstawicielem powracającego do życia gatunku strzelanin z widokiem z kamery umieszczonej ponad poruszającą się postacią. Jeżeli więc pamiętacie takie hity, jak The Chaos Engine, wznowiony ostatnio Alien Breed czy darmowy Alien Swarm, poczujecie się jak w domu. Lewą gałką pada sterujemy bohaterem, prawą kontrolujemy kierunek strzału. Akcja gry ma miejsce w nocy, momentami jest niemal całkowicie ciemno, wobec czego każda z broni została wyposażona w niezbyt mocną latarkę oraz laserowy celownik. Pozwala to na dokładniejsze rozprawianie się z hordami przeciwników, w czym zresztą pomaga także delikatny autoaim.
Zombie, jak już wspomniałem, są całe hordy. Zniszczone miasto, porzucone samochody i sprzęt wojskowy oraz dopalający się na zgliszczach ogień są niemymi świadkami przerażających scen. Autorzy pozwolili sobie na pełną dosłowność i choć mamy do czynienia z przerysowaną, mocno komiksową konwencją, to jednak jucha leje się strumieniami, raz za razem odstrzeliwujemy zombiakom głowy, a po ulicach walają się resztki flaków. Razem z bardzo szczegółową i ładną grafiką, dynamicznymi cieniami i udźwiękowieniem daje to sporą dawkę fajnego i nawet mrocznego chwilami klimatu.
Podstawową bronią w Dead Nation jest zwykły karabin, który wymaga każdorazowego wciśnięcia przycisku w celu oddania strzału. Jednak jego niezaprzeczalną zaletą jest fakt, że jako jedyny ma nieograniczony zapas amunicji. Ale nie tylko. W trakcie przechodzenia każdego z poziomów trafiamy także do sklepów z bronią, które jednocześnie pełnią rolę checkpointów. Tutaj każde z narzędzi zagłady możemy usprawnić, wykorzystując do tego gotówkę, zdobywaną po drodze za zabijanie zombie, a także to, co znajdziemy w ukrytych w samochodach skrzyniach. Możemy ulepszyć moc broni, jej szybkostrzelność czy na przykład pojemność magazynka, co po pełnym zmodyfikowaniu nawet podstawową pukawkę czyni skuteczną armatą. Za pieniądze kupimy także m.in. karabin maszynowy, shotgun, miotacz płomieni, granaty, flary przyciągające zombie, koktajle Mołotowa czy nawet krajalnicę, która służy dokładnie do tego, do czego obliguje ją nazwa.