Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 grudnia 2010, 10:13

autor: Remigiusz Maciaszek

Battlefield: Bad Company 2 - Vietnam - recenzja gry - Strona 2

Jeśli chodzi o sieciowe strzelaniny, to Wietnam jest bardzo obszernym tematem, a deweloperzy z DICE po raz kolejny udowodnili, że potrafią go świetnie wykorzystać.

Gra nie uniknęła jednak pewnych wad. Z jednej strony mapy są wyjątkowo malownicze i atrakcyjne, a z drugiej rozlokowanie flag, które przejmujemy w trybie podboju, bywa mocno kłopotliwe. Często zdarza się, że z jednego do drugiego punktu wiedzie bardzo wąski przesmyk i wiadomo, że na jakimś etapie rozgrywki na pewno spotkają się w nim wszyscy żołnierze. Wówczas sytuacja robi się chaotyczna, a ostrzał jest na tyle silny, że próba wychylenia się z bezpiecznej pozycji kończy się z reguły gwałtownym zgonem. Jedyne, co pozostaje w takiej sytuacji, to walka na granaty, a jako że tych nie ubywa, to trwa ona radośnie przez nieprzyzwoicie długi czas. Odziera to trochę całą zabawę z realizmu i na pewno nie przyczynia się do poprawy jakości dodatku. Problem ten nie pojawia się zawsze, ale za to z reguły w tych samych lokacjach, bardzo często w trybie gorączki i od czasu do czasu w podboju. Głównym powodem występowania takiej sytuacji, jest to, że cały pomysł na mechanikę rozgrywki w Battlefieldzie jest przystosowany do sporych rozmiarów map, a te w Bad Company 2 uległy znacznemu zmniejszeniu. Przez to żołnierze z zaopatrzeniem docierają praktycznie do wszystkich graczy i każdy ma tyle granatów, ile mu się tylko zamarzy. O ile nie przeszkadzało to tak bardzo w podstawowej wersji gry, gdzie dostęp do flagi był otwarty z kilku kierunków, o tyle teraz, w wąskich przejściach, bardzo łatwo przewidzieć ruch przeciwnika i lepiej rzucić granatem niż zaryzykować strzał z odkrytej pozycji.

Korzyścią przy mniejszych obszarach jest to, że znacznie prościej prowadzi się grę drużynową. Członkowie zespołu znajdują się dość blisko siebie, a atrakcyjne bonusy ze współpracy są zdecydowanie łatwiejsze do zdobycia. Ponadto członek zespołu który zostanie jako ostatni na polu walki, otrzymuje wyraźne ostrzeżenie, dzięki czemu wie, że powinien się na chwilę ukryć, by umożliwić swoim współtowarzyszom ponowne odrodzenie się w tej samej lokacji i szybki powrót do akcji. Przyznać zatem trzeba, że gra się niezwykle przyjemnie, mimo wspomnianych wcześniej kłopotliwych miejsc.

Płonące Wzgórze 137, ten obrazek widziany po raz pierwszypowoduje solidny opad szczęki.

Inny problem, na jaki natrafiłem, to dość irytujące bariery, które utrudniają poruszanie się. Od czasu do czasu gracz może napotkać niedużą przeszkodę, nad którą w normalnych warunkach można by spokojnie przebiec, a tu okazuje się, że zostajemy całkowicie zablokowani i aby ruszyć do przodu, trzeba niewielki stopień albo ominąć, albo przeskoczyć. Zdarzyło mi się również, że przebiegając między budynkami, przy wylocie trafiłem na uchwyt jakiegoś wózka, który okazał się przeszkodą nie do przebycia. Takie błędy są chyba jednak dość łatwe do wyeliminowania, co pewnie za jakiś czas będzie miało miejsce, w przeciwieństwie do wspomnianych wcześniej przewężeń, których likwidacja wymaga albo zredukowania prędkości zaopatrywania żołnierzy w granaty, albo przebudowy niektórych lokacji. Tutaj i jedno, i drugie rozwiązanie może nie być zbyt łatwe w implementacji.

Jedną z ciekawszych atrakcji, jakie pojawiły się w dodatku, jest możliwość odblokowania mapy Battle for Hastings. Aby tego dokonać, konieczna jest określona ilość działań grupowych w obrębie danej platformy. I tak: posiadacze konsol mają swoje liczniki, właściciele pecetów swoje, a postępy można na bieżąco śledzić na oficjalnej stronie produkcji. Co, swoją drogą, jest kolejnym sposobem premiowania działania drużynowego, a w tym bez cienia wątpliwości seria Battlefield przoduje na rynku.

Battlefield: Bad Company 2: Vietnam, mimo posiadania pewnych wad, jest niewątpliwie nową jakością w gatunku sieciowych strzelanin. Na pierwszym miejscu stoi oczywiście świetny klimat, a to, że udało się go uzyskać w trybie multiplayer, zdecydowanie zasługuje na uznanie. W tego typu shooterach niewiele uwagi przywiązuje się do otoczenia, chodzi przecież o zwyczajną niczym nieskrępowaną rozrywkę, a to, co dzieje się dookoła, schodzi z reguły na dalszy plan. W wietnamskim dodatku jest jednak inaczej, są miejsca, w których człowiek musi na chwilę przystanąć, by nacieszyć oczy zdumiewającymi widokami. W większości przypadków kończy się to zgonem, ale i tak warto czasem zaryzykować.

Remigiusz „Rock Alone” Maciaszek

PLUSY:

  • oprawa wizualna i dźwiękowa;
  • atmosfera;
  • gra drużynowa;
  • Wietnam.

MINUSY:

  • zdecydowanie za dużo granatów;
  • dziwne przeszkody terenowe, które utrudniają poruszanie się.