Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 listopada 2010, 11:04

autor: Przemysław Zamęcki

Need For Speed: Hot Pursuit - recenzja gry - Strona 2

Need for Speed powraca do sprawdzonej formuły wyścigów policjantów i złodziei. Czy po latach to rozwiązania nadal może być grywalne?

Świat Hot Pursuit to trasy wzdłuż wybrzeża oceanu, przez pustynię, las oraz serpentyny dróg prowadzące między górskimi szczytami. Nie ma żadnych miast ani miasteczek, a szkoda. Za to to, co widzimy, wygląda prześlicznie. Pomijam już bardzo ładne modele aut, ale grafika otoczenia prezentuje się w tej chwili bez dwóch zdań rewelacyjnie. Powiedziałbym nawet, że bezkonkurencyjnie. Jest cykl dobowy, dzięki któremu możemy zaczynać wyścig w ciemnościach i kończyć go wraz z pierwszymi promieniami słońca. Czy na odwrót. Nie zabrakło również zmiennych warunków pogodowych, choć nie zauważyłem, aby śliska i mokra nawierzchnia jakoś specjalnie wpływała na model jazdy. Ponadto w grze zaimplementowano bardzo fajny model zniszczeń. Może nie nazbyt realistyczny, ale jak na tego typu produkcję – nie ma co narzekać. W momencie premiery Need for Speed: Hot Pursuit nie ma na rynku ładniejszej gry wyścigowej. Aż żal, że podczas kosmicznych prędkości brak czasu, by to wszystko podziwiać. No, chyba że w trybie dowolnej jazdy – i z tego punktu widzenia, nie ma co narzekać na wspomniany brak fajerwerków.

Autorzy postawili sobie za cel wprowadzić do gry najbardziej superanckie samochody, jakie jeżdżą po naszej planecie. W dużej mierze im się to udało, choć można by pomarudzić, że brakuje na przykład jakiegoś Ferrari. Są za to tak uznane marki jak Porsche, Lamborghini, Aston Martin, Koenigsegg, Mercedes czy Pagani Zonda. Pojazdy dzielą się na kilka kategorii, na przykład sportowe, wyścigowe, egzotyczne czy hiper. Te hiper to oczywiście najbardziej wypasione fury w rodzaju McLarena F1. W grze, niestety, a może właśnie „stety”, bo czyni ją to jeszcze bardziej dostępną, nie ma żadnego tuningu. Jedyne, co możemy zrobić, to zmienić kolor lakieru.

Siatka drogowa jest troszeczkę za mało skomplikowana.

Co mi się najbardziej w Hot Pursuit podoba, to syndrom jeszcze jednego wyścigu. Kiedy już zacznie się jeździć i przejdzie najnudniejszy okres w grze, czyli jakąś pierwszą godzinę, może dwie, i wreszcie zasiądzie za kierownicą szybkich wozów, zabawa nabiera dynamiki, a na twarzy pojawia się wielki banan. W trakcie pościgów i ucieczek liczy się nie tylko szybkość, ale i taktyka. Pojazdy wyposażone są w specjalne systemy. Policjant może wezwać helikopter rozstawiający kolczatkę czy posiłki stawiające blokadę, ustrzelić uciekiniera impulsem elektromagnetycznym bądź wyprzedzić go i zrzucić mu kolczatkę wprost pod koła. Druga strona nie pozostaje dłużna i choć częściowo korzysta z tych samych usprawnień, może także włączyć chwilowe turbodoładowanie i wywołać coś w rodzaju spięcia w wozach stróżów prawa. Każdy z tych efektów wraz ze zdobywaniem punktów kariery zostaje ulepszony. System „przeszkadzajek” na pewno urozmaica rozgrywkę, ale zdecydowanie najlepiej sprawuje się w multiplayerze. Chciałbym także zwrócić uwagę, że wpisuje się on doskonale w tendencje najciekawszych gier z tego gatunku, których premiera odbyła się w tym roku. Chodzi oczywiście o Split/Second i Blur, gdzie też mieliśmy do czynienia z podobnymi rozwiązaniami.

Jednym z najważniejszych „ficzerów” we wszystkich zapowiedziach był autolog, czyli system śledzący nasze i naszych znajomych postępy i czasy przejazdów. Coś podobnego istniało również w Burnout: Paradise, gdzie wjeżdżając na jakąkolwiek ulicę, od razu dowiadywaliśmy się, jaki jest rekord przejazdu tego sektora. W Need for Speed działa to podobnie, aczkolwiek na nieco większą skalę. Jeżeli posiadamy znajomych zapisanych na liście gry, każdorazowo – gdy tylko zechcemy się pobawić – otrzymamy informację o czasie ich przejazdów. Wprowadzono więc interesujący element rywalizacji, znacznie przedłużający żywotność gry. Autolog to także świetne narzędzie do zarządzania znajomymi, poprzez które możemy poznać i zaprzyjaźnić się z nowymi osobami, a także podejrzeć ich osiągnięcia.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej