autor: Katarzyna Michałowska
Black Mirror II - recenzja gry - Strona 4
Po kilku latach przerwy powracamy do Black Mirror, by jeszcze raz zmierzyć się z klątwą rodu Gordonów. Czy sequel tej przygodówki jest równie udany jak pierwowzór?
A jak z klimatem, który w pierwszej części był mocno niepokojący, momentami wręcz wywołujący ciarki na plecach? Cóż... Nie da się ukryć, że w „dwójce” autorzy odeszli trochę od konwencji horroru i gra przez większość czasu jawi się bardziej jako dobry kryminał niż coś, co ma nas mocno straszyć. Przyczyna leży i w oprawie, która jest jaśniejsza, a w pierwszym rozdziale i niektórych późniejszych lokacjach – wręcz barwna. Całość jest z pewnością mniej ponura i przytłaczająca, również dzięki większej liczbie interakcji z innymi postaciami i dzięki temu, że cały czas stawiane są przez nami kolejne zdania, na których trzeba się skupić. Być może również dlatego, że gra jest po prostu ładniejsza. Znalezienie zwłok w eleganckiej łazience jakoś mniej nas przeraża, niż gdybyśmy odkryli je w obskurnej piwnicy. Jednak od pewnego momentu, kiedy trafiamy do ruin latarni morskiej i Akademii, nastrój gry coraz bardziej zbliża się do tego z „jedynki”, bo i też klątwa coraz wyraźniej daje o sobie znać.
Przypomnieniu, że nie gramy w lekką i beztroską produkcję służą też sytuacje stwarzające zagrożenie dla życia Darrena. Tak jak w The Black Mirror, tak i tu, nasze nieostrożne zachowanie czy błędne decyzje kończą się dla głównego bohatera śmiercią, tu pokazaną w postaci dość nieprzyjemnej animacji. Na szczęście tym razem nie musimy wracać do ostatniego zapisu, ponieważ w takich momentach gra robi autosave, dając nam kolejną i kolejną szansę na wykaraskanie się z tarapatów.
Aktorzy użyczający głosu postaciom wywiązali się z tego zadania wybornie, szczególnie Darren jest bardzo ujmującą i zjednującą sobie sympatię gracza osobą. Jego wzburzenie, ironia, niepokój czy złość są prawdziwe, a komentarze czy rozmowy z niejakim Eddiem, weteranem wojennym – powalające. Zresztą i sam Eddie, jak i paru innych bohaterów (Bobby, Fuller, Sally, Bates), wypada bardzo autentycznie i przekonująco.
Mimo że autorstwa zupełnie innego studia niż pierwowzór, mimo że wydana szmat czasu od ukazania się części pierwszej i mimo że dwa początkowe rozdziały spędzamy w zupełnie niezwiązanym z poprzednimi wydarzeniami miejscu, a bohater gry jest Amerykaninem – „dwójka” jest świetną kontynuacją znakomitego The Black Mirror. Podejmuje, rozwija i uzupełnia stare wątki, interesująco wplatając w nie losy nowych postaci. Umożliwia odwiedzenie zapamiętanych z poprzedniej odsłony miejsc i spotkanie z dawnymi bohaterami. Wiele wyjaśnia, ale też ostateczne prowadzi nas do punktu wyjścia, ewidentnie sugerując, że ciąg dalszy nastąpi. A zatem – do ponownego spotkania z rodem Gordonów.
Katarzyna „Kayleigh” Michałowska
PLUSY:
- wciągająca i zaskakująca opowieść;
- barwni i wiarygodni dawni i nowi bohaterowie;
- piękna oprawa graficzna;
- świetna oprawa dźwiękowa, naprawdę dobry dubbing;
- mnogość kapitalnych i różnorodnych zagadek;
- liczne nawiązania do części pierwszej;
- atmosfera;
- czas trwania gry.
MINUSY:
- bohater nie umie biegać;
- trafiające się błędy w spolszczeniu;
- ileż jeszcze tej klątwy?