Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 listopada 2010, 10:26

autor: Katarzyna Michałowska

Black Mirror II - recenzja gry - Strona 2

Po kilku latach przerwy powracamy do Black Mirror, by jeszcze raz zmierzyć się z klątwą rodu Gordonów. Czy sequel tej przygodówki jest równie udany jak pierwowzór?

Oprócz możliwości przebywania w starych-nowych otoczeniach i powiązania dawnych i aktualnych wydarzeń i postaci autorzy umieścili w grze masę drobnych smaczków nawiązujących do wcześniejszej odsłony serii. Tradycyjnie głównego bohatera dręczą senne koszmary (i insze zwidy), rozpoczynające kolejne rozdziały, których jest dokładnie sześć, tak jak poprzednio, a ich czołówki utrzymane są w podobnej stylistce co w „jedynce”. Menu – raaaju, ile się go naszukałam, grając w pierwowzór – nadal jest sprytnie ukryte w prawym górnym rogu ekranu, choć teraz można przywołać je także klawiszem Esc. Tematy rozmów widnieją w formie obrazków na pasku ekwipunku, a kursor przypomina ten z The Black Mirror (można go zresztą zmienić w opcjach na identyczny) i zabarwia się na czerwono po najechaniu na aktywny obiekt. Bohater nadal nie biega, co jest akurat minusem, ale przynajmniej ma wersję kroku nieco szybszego niż „podstawowy”. Badane przedmioty, tak jak przedtem, opatrzone są dziesiątkami komentarzy – czasem to irytuje, ale generalnie wypowiedzi Darrena są zabawne, sarkastyczne i prezentują jego opinie na różne tematy, co sporo mówi o nim samym. Pomiędzy lokacjami poruszamy się przy pomocy mapek-pocztówek, „amerykańska” jest urocza i kolorowa, „angielska” bardzo przypomina tę z pierwszej części.

Willow Creek do rozpoznania na pierwszy rzut oka.

Oczywiście nie brak też nowości, jak ukryte pod spacją aktywne punkty, fajne zbliżenia na zabierany przedmiot, który wpada nam do inwentarza, czy coś w rodzaju wyskakujących na ekranie fiszek, objaśniających różne tajniki interfejsu, np. to, że zawartość ekwipunku można przewijać rolką myszki. W grze funkcjonuje też dziennik bohatera, zawierający nie tylko jego wynurzenia, ale i zadania, przed jakimi stajemy, co jest sporą pomocą w odnajdywaniu się w zawiłościach fabuły. Kapitalnym pomysłem jest wykorzystanie pasji Darrena, jaką jest fotografowanie, do odnajdywania sekretów. Robiąc aparatem bohatera zdjęcia niektórym obiektom, odblokowujemy w specjalnej zakładce w menu szkice i artworki, filmiki oraz minigry, a także zabawny tryb wielkich głów.

Rozpoczynając przygodę, wybieramy poziom trudności: „łatwy” albo „zwyczajny”. W tym pierwszym pod zadaniami w notatniku Darrena pojawiają się ukryte podpowiedzi, z których możemy skorzystać bądź nie, a niektóre łamigłówki daje się pominąć (co też jest opcjonalne), jeśli sprawiają nam za duży problem. Uśmiech na twarzy wywołują wypowiedzi Darrena na temat zdobyczy techniki z tamtych lat, czyli pierwszych komórek czy dyskietek. Fakt, że cała historia dzieje się w roku 1993 uwiarygodniają też padające w komentarzach nazwy zespołów czy filmów.

Tytuł kontynuuje tradycję serii, jeśli chodzi o skomplikowanie intrygi, zaskakujące zwroty akcji – powiedziałabym nawet, że w „dwójce” tych zaskoczeń jest więcej – oraz świetne zagadki. Jest tu masa przeróżnych planszówek, typu przesuwanki, układanki, puzzle, mechanizmy, zamki pokonywane wytrychem (świetne!), a nawet zagwozdka dźwiękowa. Poza tym tradycyjnie wykonujemy mnóstwo zadań związanych z otoczeniem i kursowaniem między drugoplanowymi postaciami, od tak prozaicznych jak odbiór paczki w lokalnym sklepiku (co okazuje się nie takie proste, bo ekspedientka nie chce przerwać plotek z koleżanką), po zważenie zwłok razem z wózkiem szpitalnym czy wywoływanie zdjęć lub błąkanie się w labiryncie podziemnych tuneli. Fajne jest to, że wiele rozwiązań, które stosuje Darren, ma wytłumaczenie w fakcie, że jest on studentem fizyki i posiada wiedzę, niezbędną, by np. spowodować mały wybuch czy zbudować trójnóg. Przez cały naprawdę długi (!) czas gry non stop mamy coś do roboty, kolejne problemy pojawiają się jeden za drugim i nie ma mowy o nudzie czy snuciu się bez celu, bo chwilowo brak nam zajęcia. W tej grze dzieje się aż nadto.