Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 października 2010, 12:06

autor: Przemysław Zamęcki

Star Wars: The Force Unleashed II - recenzja gry - Strona 4

Nowa nadzieja fanów Gwiezdnych wojen kontratakuje i powraca w drugiej części Star Wars: The Force Unleashed. Starkiller ponownie dołącza do Rebelii by zadrwić sobie z potężnego Imperium. A także z graczy.

Otóż dalej, Szanowni Czytelnicy, dalej jest koniec. Koniec gry. Cień Łotra wchodzi w hiperprzestrzeń, za nim podąża Boba Fett i na ekranie wyskakują napisy. Że co?! – zakrzykniecie gremialnie. Po jakichś czterech godzinach następuje koniec bez fabularnego zakończenia. Chyba, że w ostatnim pojedynku zdecydujecie się przejść na Ciemną Stronę, co owocuje teoretycznym domknięciem fabuły. Nie wyobrażam zaś sobie sytuacji, w której ktoś, kto właśnie zapłacił za to stówę czy dwie, nie bluzgnie sobie w tym momencie od serca. Bez żadnego ostrzeżenia, żadnej informacji ze strony producenta i wydawcy Star Wars: The Force Unleashed II okazuje się być najprawdopodobniej pierwszym epizodem większej całości (a jeżeli to już jest całość, to nie znajduję słów potępienia za skandalicznie krótki czas rozgrywki), za który nie powinno się żądać więcej niż 10 czy 15 dolarów. Przynajmniej tak nakazuje dotychczas przyjęta praktyka. Jasne, Medal of Honor jest tylko odrobinę dłuższy, ale nie wolno zapominać, że zawarto w nim również tryb multiplayer. Tymczasem w nowych Gwiezdnych Wojnach jest tylko i wyłącznie rozgrywka solowa. W dodatku wątpliwej jakości. Oczywiście nie licząc aspektów technologicznych, bo te są akurat z najwyższej półki. Tyle tylko, że - by poszukać najwłaściwszej analogii - nawet Mercedes SLK bez benzyny nadaje się co najwyżej na przetopienie.

W ostatecznej ocenie gry kluczowym aspektem jest jej jakość i długość. Ani jedna, ani druga cecha nie zasługują na słowa uznania. Projekty poziomów zostały przygotowane na odczepnego, fabuła z największym wysiłkiem ledwie trzyma się kupy, zaś brak jakiejkolwiek informacji o długości rozgrywki i fakcie, że to prawdopodobnie tylko fragment większej całości, bardzo źle świadczy o firmie LucasArts. Gdyby The Force Unleashed II sprzedawany był jedynie w formie elektronicznej, jako pierwszy epizod, fani Star Wars śmiało mogliby dodać do końcowej oceny 10%. Niestety to, co nam zaserwowano, to jedynie wydmuszka.

W grze najfajniejsze są cut-scenki.

Na pochwały zasługuje mechanika walki, która jest identyczna jak w części pierwszej, i klimat Gwiezdnych Wojen, odczuwalny przede wszystkim w przerywnikach filmowych. Ale to zdecydowanie za mało, aby komukolwiek polecić tę grę. Tym bardziej, że nowe elementy rozgrywki, które doszły w tej odsłonie, mam tu na myśli finiszery wykonywane jedynie poprzez jednoczesne naciśnięcie dwóch przycisków na padzie, pozwalają poczuć się właściwie zupełnie bezkarnym. Po prostu nie ma mocnych na taki cios, po którym następuje rzut ofiarą. Wystarczy szybko podbiec do leżącego delikwenta i zatopić w nim ostrze miecza.

Radzę omijać to „dziełko” szerokim łukiem, a jeżeli już ktoś zdecyduje się na zakup, niech poczeka do czasu, aż kiedyś zostanie wydana reszta fabuły i wszystko trafi do jednego pudełka. Albo cena spadnie do jakiegoś przyzwoitego poziomu.

Star Wars: The Force Unleashed II to największy zawód tego roku. Nie tylko w gatunku slasherów, ale w ogóle wśród wszystkich zapowiedzianych gier. A jeszcze kilka dni przed napisaniem tej recenzji obstawiałbym w ciemno, że będzie to godny konkurent Castlevanii czy God of War III.

Przemek „g40st” Zamęcki

PLUSY:

  • mechanika walki;
  • przerywniki filmowe;
  • oprawa audiowizualna.

MINUSY:

  • beznadziejnie zaprojektowane poziomy;
  • finiszery pozwalające na bezkarne zabijanie tabunów przeciwników;
  • fabuła napisana na kolanie przez fana melodramatów i Milczenia owiec;
  • najgorsza walka z głównym bossem w historii;
  • rozgrywka wystarczająca na 3-4 godziny;
  • kto ukradł resztę gry?
  • gdzie są moje pieniądze?

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej