Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 stycznia 2002, 09:49

autor: Maciej Krakowiak

Przygody Ryśka: Wyspa Miłości - recenzja gry

Jako znany playboy Rysiek zostajemy uwięzieni na wyspie zamieszkanej wyłącznie przez mniej lub bardziej roznegliżowane kobiety. Naszym zadaniem jest rozwiązanie wielu zagadek w celu odnalezienia sposobu ucieczki.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Witaj chłopczyku w świecie Ryśka Bogackiego. Zanim jednak rozepniesz rozporek pozwól, że powiem ci troszkę o naszym bohaterze. Rysio to typowy palant, któremu jedzie z pyska jak z kanału. Był tak brzydki, że nikt go nie chciał, na dodatek jego fryzura była fatalna jakby żywcem wygrzebana z taniego katalogu lat siedemdziesiątych. Rysiek z tego powodu miał wiele kompleksów i prawdziwych problemów. Co gorsza swojego „małego” biedaczek musiał szukać z lupą!. Na szczęście nasz Rysio miał bogatego ojca, który każdej nocy i nie tylko miał inną panienkę. Pewnego dnia tatuś będąc w warsztacie samochodowym wetknął swoje klejnoty w pewną szlifierkę. Myślicie, że był to zwykły wypadek przy pracy? Otóż nie. Gdyż mąż tej szlifierki jak tylko spostrzegł, że został rogaczem z zimną krwią zastrzelił ojczulka. Od tej chwili los Rysia się odmienił i miał już tylko farta. Majątek odziedziczony po ojcu pozwolił mu z dnia na dzień stać się playboyem-businessmanem. Rysiek o nic nie musiał się już martwić, gdyż kasa rozwiązywała wszystkie jego problemy. Nie tracąc czasu zakupił sobie luksusowy jacht „Słodka Cipka”, na którym mógł wypoczywać po ciężkim tygodniu pracy i posuwać skaczące wokół niego laski. Tak było i tego pięknego dnia, gdy zadzwonił telefon z firmy. Rysio zajęty był właśnie zabawą w Billa Clintona i Monikę, jednak sprawa była poważna. Trzeba było jak najszybciej wracać. Strasznie nie lubił takich stresowych sytuacji, gdy musiał w przyspieszonym tempie dochodzić ... Wsiadł do swojego prywatnego helikoptera i odleciał. Lot był krótki, gdyż awaria silnika zmusiła Rysia do przymusowego lądowania na najbliższej wyspie – Wyspie Miłości. A może Litości ... gdyż tylko to słowo przychodziło mi na myśl podczas niewątpliwie straconego czasu, gdy miałem (nie)przyjemność testować ten produkt.

Wszyscy gracze na pewno słyszeli o serii sześciu gier przygodowych, których bohaterem był wieczny podrywacz-nieudacznik, chodzący w tandetnym garniturku Larry Laffer. I tą właśnie serie Wyspa Miłości próbuje w nieudolny sposób kopiować. W obu grach przecież chodzi dokładnie o to samo. Jednak o ile gry Sierry zrobione były ze smakiem i dużą dawką subtelnego humoru to w Ryśku postawiono na wulgaryzm, prymityw i dowcipy, które zrobiłyby furorę w środowisku meneli raczących się tanim „winem”.

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.