autor: Maciej Krakowiak
Przygody Ryśka: Wyspa Miłości - recenzja gry
Jako znany playboy Rysiek zostajemy uwięzieni na wyspie zamieszkanej wyłącznie przez mniej lub bardziej roznegliżowane kobiety. Naszym zadaniem jest rozwiązanie wielu zagadek w celu odnalezienia sposobu ucieczki.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Witaj chłopczyku w świecie Ryśka Bogackiego. Zanim jednak rozepniesz rozporek pozwól, że powiem ci troszkę o naszym bohaterze. Rysio to typowy palant, któremu jedzie z pyska jak z kanału. Był tak brzydki, że nikt go nie chciał, na dodatek jego fryzura była fatalna jakby żywcem wygrzebana z taniego katalogu lat siedemdziesiątych. Rysiek z tego powodu miał wiele kompleksów i prawdziwych problemów. Co gorsza swojego „małego” biedaczek musiał szukać z lupą!. Na szczęście nasz Rysio miał bogatego ojca, który każdej nocy i nie tylko miał inną panienkę. Pewnego dnia tatuś będąc w warsztacie samochodowym wetknął swoje klejnoty w pewną szlifierkę. Myślicie, że był to zwykły wypadek przy pracy? Otóż nie. Gdyż mąż tej szlifierki jak tylko spostrzegł, że został rogaczem z zimną krwią zastrzelił ojczulka. Od tej chwili los Rysia się odmienił i miał już tylko farta. Majątek odziedziczony po ojcu pozwolił mu z dnia na dzień stać się playboyem-businessmanem. Rysiek o nic nie musiał się już martwić, gdyż kasa rozwiązywała wszystkie jego problemy. Nie tracąc czasu zakupił sobie luksusowy jacht „Słodka Cipka”, na którym mógł wypoczywać po ciężkim tygodniu pracy i posuwać skaczące wokół niego laski. Tak było i tego pięknego dnia, gdy zadzwonił telefon z firmy. Rysio zajęty był właśnie zabawą w Billa Clintona i Monikę, jednak sprawa była poważna. Trzeba było jak najszybciej wracać. Strasznie nie lubił takich stresowych sytuacji, gdy musiał w przyspieszonym tempie dochodzić ... Wsiadł do swojego prywatnego helikoptera i odleciał. Lot był krótki, gdyż awaria silnika zmusiła Rysia do przymusowego lądowania na najbliższej wyspie – Wyspie Miłości. A może Litości ... gdyż tylko to słowo przychodziło mi na myśl podczas niewątpliwie straconego czasu, gdy miałem (nie)przyjemność testować ten produkt.
Wszyscy gracze na pewno słyszeli o serii sześciu gier przygodowych, których bohaterem był wieczny podrywacz-nieudacznik, chodzący w tandetnym garniturku Larry Laffer. I tą właśnie serie Wyspa Miłości próbuje w nieudolny sposób kopiować. W obu grach przecież chodzi dokładnie o to samo. Jednak o ile gry Sierry zrobione były ze smakiem i dużą dawką subtelnego humoru to w Ryśku postawiono na wulgaryzm, prymityw i dowcipy, które zrobiłyby furorę w środowisku meneli raczących się tanim „winem”.