Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 października 2010, 13:05

autor: Marek Grochowski

FIFA 11 - recenzja gry na PC - Strona 2

Stało się – next-genowa FIFA trafiła w końcu na pecety. Choć niewątpliwie do ideału jej daleko, wreszcie stała się warta zakupu.

Brakuje opiewanej przez bardów możliwości gry na pozycji bramkarza, ale – zważywszy na fakt, że nie jest ona specjalnie zajmująca – nie ma w sumie czego żałować. Podobnie zresztą jak opcji nagrywania własnych przyśpiewek. Bardziej można ubolewać nad faktem, że drużynowe multi obsługuje maksymalnie potyczki 5 na 5, jednak okazuje się, że nawet przy takiej liczbie osób zabawy jest co niemiara – tym bardziej, że da się grać w LAN-ie i rozmawiać z kumplami przez VOIP. Gracze pojedynczy mają natomiast do wyboru mecze z nieznajomymi, okazję ustawiania się z przyjaciółmi z listy albo udział w grach rankingowych. Sprawę ułatwia tu sortowanie uczestników według poziomu umiejętności oraz podział pokojów gry na strefy geograficzne. Przy przyzwoitym łączu tryb multi zapewnia rozrywkę na wiele godzin.

Nie tuszuje to oczywiście faktu, że pecetowe wydanie kopanki jest w porównaniu z edycją konsolową zauważalnie uboższe. Poza mniejszą liczbą trybów FIFA 11 PC nie obsługuje m.in. Creation Centre, czyli zestawu opcji, który pozwala tworzyć własne kluby i zawodników za pośrednictwem sieci, a potem importować całą tę zawartość do gry. O zapisywaniu powtórek na dysku też trzeba zapomnieć, ponieważ w tym sezonie jest to bonus dostępny tylko dla wersji Xbox 360/PlayStation 3. Replaye da się co prawda eksportować jako filmiki na serwer EA, ale zakrawa to na lekką ironię, gdy wcześniej instalowało się na HDD ponad 6 GB danych, a teraz nie sposób nawet zwyczajnie przejrzeć najładniejszych bramek.

Gdzieniegdzie widać również lenistwo EA Sports: począwszy od rzutów karnych, które wciąż wykonujemy „po staremu” aż po interfejs, wzięty przez autorów żywcem z wersji konsolowej – do tego stopnia, że ikony przycisków w menu mają identyczny wygląd jak te z xboksowego pada. Podobnie rzecz ma się z obecną od kilku edycji cutscenką, jaką widzimy podczas zmiany zawodnika – na PC w kilkusekundowej sekwencji obserwujemy widok trybun, którego na next-genach już się pozbyto.

Tryb menedżerski wciąż wymaga szlifów.

Nie poprawiono też wykrywania kolizji (części ciał piłkarzy nadal przenikają się przy bliskim kontakcie, a obrońcy potrafią utknąć w bramkowej siatce po wybiciu futbolówki na rzut rożny). Nie zadbano także o należytą intuicyjność w kwestii konfiguracji ustawień. Gdy chcemy zmienić rozdzielczość albo obłożenie klawiszy, musimy użyć systemowej aplikacji, co równa się konieczności wyjścia z gry i uruchomienia jej na nowo. Optymalizacja silnika FIF-y 11 również nie jest idealna, co powoduje, że na niektórych maszynach gra może klatkować pomimo spełniania minimalnych wymagań (my akurat mieliśmy z tym problem na jednym z trzech komputerów). Inna sprawa, że pod względem technologicznym kopanka EA jest znacznie bardziej zaawansowana od poprzedniczki. Wymiana engine’u na next-genowy wreszcie zapewniła zawodnikom właściwą animację (widoczną szczególnie w walce o górne piłki) i dobrze odwzorowany wygląd oraz umożliwiła wykonywanie chociażby takiej błahostki jak cieszynki.

Mimo że lista drobnych grzeszków wcale nie jest krótka, a FIFA 11 PC to tak naprawdę bardziej konsolowa „dziesiątka” niż „jedenastka” i tak mamy do czynienia z historyczną częścią cyklu. Zmiany w mechanice i skok w jakości oprawy są w tym sezonie tak znaczące, że całkowicie odmieniają postrzeganie serii na blaszakach. Można się oburzać, że next-geny znów dostały więcej, ale z jednym trzeba się zgodzić: na komputerach osobistych to najładniejsza i najbardziej grywalna FIFA od wielu, wielu lat.

Marek „Vercetti” Grochowski

PLUSY:

  1. grywalność;
  2. świetna grafika, fizyka i animacja;
  3. nieszablonowa gra AI;
  4. dedykowany multiplayer.

MINUSY:

  1. mniej trybów i dodatków niż na konsolach;
  2. brak ulepszeń z next-genowej „jedenastki”.