Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 15 września 2010, 11:46

R.U.S.E. - recenzja gry - Strona 3

Mimo że na dobrą sprawę R.U.S.E. nie różni się niczym od tradycyjnych RTS-ów, gra sprawia wrażenie świeżej i oryginalnej, w czym zasługa kapitalnego pomysłu na sposób prezentacji akcji.

R.U.S.E. może poszczycić się bardzo ładną jak na grę strategiczną oprawą wizualną, w czym zasługa silnika IRISZOOM. Świetne wrażenie robi zwłaszcza przybliżanie i oddalanie niesamowicie szczegółowego terenu – gdy zdecydujemy się przesunąć kamerę maksymalnie w górę, na stole pojawiają się symbolizujące jednostki żetony, a gdy zjedziemy w dół, ekran wypełniają trójwymiarowe modele – żadnej fuszerki. Nieźle prezentuje się też dźwięk, zwłaszcza muzyka, ale tutaj ogólne wrażenie psują ludzie podkładający głos w polskiej wersji językowej. Dubbing wypadł dość przeciętnie i choć zdarzają się znośne kreacje, generalnie kwestie mówione sprawiają mizerne wrażenie. Jeśli następnym razem sięgnę po ten produkt, z pewnością będzie to wersja anglojęzyczna.

Przerywniki filmowe są bardzo ładne – niestety,polskie dialogi skutecznie zabijają klimat.

Do kategorii wad zaliczyłbym też utrudnione sterowanie, momentami potrafiące mocno dać w kość. R.U.S.E. niepotrzebnie komplikuje obsługę gry tam, gdzie w ogóle nie jest to konieczne, np. podczas szkolenia nowych wojsk. Program zatwierdza budowę jednostki dopiero wtedy, gdy ustawimy jej fantom na mapie – nie da się zatem stworzyć czołgu, nie wskazując miejsca, gdzie ma się on udać, gdy produkcja zostanie zakończona. Normalnie nie stanowi to problemu, ale gdy wokół świszczą kule, a wróg naciera z impetem na nasze umocnienia, na walkę z interfejsem wyraźnie szkoda czasu. Drażni też wybór poszczególnych jednostek, gdy w jednym miejscu znajduje się ich większe skupisko. Przybliżanie kamery, by rozdzielić przyklejone do siebie wojska, jest nieco uciążliwe. Szczerze powiedziawszy, nie wyobrażam sobie, jak to wygląda na konsolach, gdzie do obsługi gry używa się mniej precyzyjnego od myszki pada.

R.U.S.E. to produkt zaskakująco wręcz świeży. Dawno już nie grałem w RTS-a, który sprawiałby tak dobre wrażenie od samego początku zmagań, zaskakiwał oryginalnością i na dodatek potrafił skutecznie zatrzymać mnie przed komputerem na długie godziny – pamiętajmy, że oprócz kampanii, są jeszcze luźne operacje, no i multiplayer (tryb kooperacji także obecny). Mimo że mechanizmy rozgrywki nie należą do specjalnie skomplikowanych, realia historyczne potraktowano tu bardzo luźno, wojną na stole rządzą momentami niemające nic wspólnego z realizmem zasady, a użytkownik musi czasem przed walką z wrogiem stoczyć bój z interfejsem, produkt firmy Eugen Systems sprawia bardzo korzystne wrażenie. Francuskie studio wciąż zaskakuje pomysłami i chwała mu za to, bo dzięki niemu znów miałem okazję przeżyć wspaniałe chwile, posyłając przeciwko hitlerowcom armię wirtualnych żołnierzy. Świetny produkt.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

PLUSY:

  • świetnie zrealizowana kampania, różnorodne misje;
  • odpowiednio trudna w późniejszej fazie rozgrywki;
  • mało realistyczne, ale za to interesujące fortele;
  • dodatkowe atrakcje w postaci luźnych operacji i trybu multiplayer;
  • niezłe rozwiązania w mechanice, mimo prostoty wyróżnia się na tle innych RTS-ów;
  • bardzo ładna od strony wizualnej.

MINUSY:

  • kłopotliwy momentami interfejs;
  • fabuła;
  • polski dubbing.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej