autor: Szymon Liebert
Recenzja gry R.U.S.E. - czy II wojnę światową można wygrać z padem w ręku? - Strona 3
Czy II wojnę światową można wygrać za pomocą konsolowego pada? Na to oraz inne pytania odpowiadamy w recenzji gry R.U.S.E. w wersji na Xboksa 360.
Produkcja Ubisoftu jest satysfakcjonującą przeprawą, która jednak leniwych graczy zmęczy swoim tempem. Próbowanie swoich sił w trybie multiplayer czy w specjalnych operacjach i bitwach bez przygotowania sprowadzi niejedną osobę na ziemię. Na polu walki trzeba działać błyskawicznie i wiedzieć, jakie są nasze możliwości – w innym przypadku komputerowy lub ludzki przeciwnik rozniesie nas w pył. Pod ostrzałem wroga kłopoty sprawia sterowanie i zaznaczanie jednostek, które czasem trochę wariuje (np. pod uwagę brane są odległe oddziały) i jest niedokładne. Razi również brak możliwości ustalania taktyk dla podwładnych oraz ich głupota. To sprawia, że musimy doglądać wszystkiego osobiście i sprawdzać, czy oddział komandosów na pewno schował się w lesie, a nasze czołgi nie atakują obiektu, który mamy przejąć.
R.U.S.E. jest wizytówką firmy Intel, która prezentuje na jego przykładzie moc procesorów Core i7 i najlepiej prezentuje się na pecetach. Mimo to na Xboksie 360 gra studia Eugen Systems wygląda naprawdę nieźle – duże wrażenie robi system przybliżania i oddalania kamery. Obszary działań w poszczególnych misjach zostały potraktowane w nieco metaforyczny sposób – gdy oddalimy widok, przeniesiemy się bezpośrednio z pola bitwy do siedziby sztabu i zobaczymy stół z mapą. Tak duża skala wymagała poświęceń, więc w grze nie brakuje różnych artefaktów graficznych psujących nieco ogólne wrażenie. Niestety, często zdarzają się też spadki płynności animacji, co utrudnia dowodzenie. Denerwujące są też przerywniki stworzone na silniku gry – tracimy w nich kontrolę nad tym, co się dzieje, a czas płynie dalej i nasze (nieporadne) jednostki muszą przez chwilę radzić sobie same.
R.U.S.E. to udane połączenie dynamicznej i widowiskowej rozgrywki z rozbudowaną mechaniką strategii. Twórcy gry podjęli się niełatwego zadania i wyszli z niego obronną ręką. Dzięki temu posiadacze pecetów i konsol otrzymują produkcję, która jednocześnie wymaga dużej zręczności i strategicznego zacięcia, a przy tym wszystkim cieszy oko wszechobecnymi wybuchami. Wprowadzenie do zabawy wspomnianych forteli, kojarzących się trochę z grami planszowymi, urozmaica kampanię i zapewne rozgrywkę wieloosobową (z racji braku innych graczy nie mogliśmy przetestować jej przed premierą). Gdyby tylko gra działała nieco płynniej, zawierała więcej ułatwień w zakresie interfejsu, sprawniej zajmowała się jednostkami, których nie doglądamy, i oferowała bardziej angażującą fabułę, to mielibyśmy do czynienia z prawdziwym hitem.
Szymon „Hed” Liebert
PLUSY:
- ciekawy pomysł na strategię;
- mnóstwo taktyk i możliwości;
- zróżnicowane misje w kampanii;
- przyjemna oprawa audiowizualna.
MINUSY:
- problemy ze sterowaniem (zaznaczanie i grupowanie jednostek, mała precyzja);
- miałka warstwa fabularna i dwa tuziny drętwych żartów;
- spadki płynności animacji.