Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 23 sierpnia 2010, 12:54

autor: Przemysław Zamęcki

Lara Croft and the Guardian of Light - recenzja gry - Strona 2

Miniaturowa Lara Croft w niczym nie ustępuje swojej dużej wersji. A w wielu elementach rozgrywki jest nawet lepsza.

Zagadki w grze są raczej średnio łatwe i nie potrzeba do nich nawet ułamka sprytu koniecznego przy przechodzeniu zwykłego Tomb Raidera. To raczej oczywiste, wszak mamy do czynienia z grą znacznie szybszą, nastawioną na akcję i dłuższe przestoje mogłyby być dla wielu osób denerwujące. Większość z nich wymaga przy tym sporej zręczności palców. Te spokojniejsze, na rozwiązanie których mamy czas, często opierają się na możliwościach użytego w grze silnika fizycznego, który radzi sobie lepiej niż przyzwoicie. Tutaj przeturlamy kulę w odpowiednie miejsce, tam strzelimy pod odpowiednim kątem z granatnika, by odbijający się od ścian i podłogi granat wybuchł we właściwym momencie. Czasem, wykorzystując ładunek wybuchowy, trzeba podrzucić kulę do góry, żeby wpadła w specjalne wgłębienie czy po prostu stała się dostępna na nieco wyższym poziomie.

Świetną robotę odwalili projektanci leveli. Są one odpowiednio zróżnicowane pod względem palety dostępnych barw, poza tym prawie za każdym razem po przejściu do kolejnej misji widzimy coś nowego, jakiś pomysł, który idealnie wkomponował się w przedstawiony świat. Czasem może to być ciekawie zaprojektowane wyzwanie, czasem jakaś pochylnia czy mechanizm, który trzeba uruchomić w nowy, niespotykany wcześniej sposób. Co prawda wszelkie te elementy „bierzemy” z marszu, bez zbytniego zastanawiania się nad ich wpływem na płynące z zabawy doświadczenie. Niemniej one tam są i co najważniejsze, nie powodują żadnego znużenia.

Szybki refleks i odrobina szarych komórek są niezbędne w przypadku większości zagadek.

W grze natrafimy na mnóstwo, by nie powiedzieć na zatrzęsienie, różnych poukrywanych znajdziek. Może poukrywanych to za duże słowo, bo trzy czwarte z nich leży sobie po prostu na widoku, czekając aż po nich przebiegniemy, ale od czasu do czasu trzeba wysilić mózgownicę, by odkryć, jak dostać się do pozostałych, bądź po prostu wypatrzyć je w gęstwinie zarośli. Wśród nich są czerwone czaszki, broń, ikony, po zabraniu których wzrasta nam na stałe poziom zdrowia czy amunicji, a także różne artefakty. Te ostatnie wpływają na kilka podstawowych współczynników postaci, powiększając np. zasięg wybuchającego ładunku kosztem szybkości poruszania się. Coś za coś. Ostatnim typem znajdziek są relikty. Modyfikują one między innymi działanie broni i siłę jej ognia.

Aby jeszcze bardziej urozmaicić zabawę, na wszystkich poziomach mamy jakieś dodatkowe zadania do spełnienia. Na przykład przeskoczyć przez rzekę suchą nogą. Albo wypatrzyć i rozbić trzy znajdujące się na danym poziomie ukryte wazy. Bądź przejść jeden z czternastu dostępnych w grze poziomów w 8 minut czy wykonać jakąś czynność w 30 sekund. Czyżbym w tym momencie zauważył na Waszych twarzach grymas oznaczający dezaprobatę dla długości gry? Niepotrzebnie. Zapewniam, że ukończenie większości poziomów przy pierwszym podejściu dostarcza co najmniej od 30 do 50 minut ekscytującej rozrywki. Dopiero za drugim razem możecie spróbować tzw. speed runa. Dopiero, gdy już będziecie wiedzieli co, w jaki sposób i których przeciwników omijać, aby zmieścić się w wymaganym czasie. W sumie więc Lara Croft and the Guardian of Light to co najmniej kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt godzin zabawy w przypadku chęci rywalizacji w leaderboardach.

Przemek „g40st” Zamęcki

PLUSY:

  • przyjemna mechanika poruszania się po wirtualnym świecie i walki w nim;
  • udane zagadki, nieraz wykorzystujące możliwości fizyczne silnika gry;
  • urozmaicone projekty poziomów;
  • dużo wyzwań i znajdziek zachęcających do ponownego przejścia gry;
  • tryb kooperacji;
  • długość rozgrywki.

MINUSY:

  • marniutka i pretekstowa fabułka;
  • tylko lokalna kooperacja (do czasu wydania łatki).

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej