Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 13 lipca 2010, 10:46

Monkey Island 2 Special Edition: LeChuck's Revenge - recenzja gry - Strona 2

Niemal rok po premierze odświeżonej wersji gry The Secret of Monkey Island, kosmetycznej kuracji doczekała się jej oficjalna kontynuacja. Czekanie się opłaciło, bo Guybrush Threepwood nadal jest w świetnej formie.

W porównaniu z poprzednią grą z serii, która również doczekała się edycji specjalnej, w Monkey Island 2 uświadczymy kilka zmian w interfejsie. Przede wszystkim zniknęła wywoływana za pomocą klawisza „V” lista czasowników – teraz wystarczy przytrzymać prawy przycisk myszy na każdym interaktywnym obiekcie, żeby natychmiast wokół niego pojawiły się znacznie bardziej atrakcyjne wizualnie ikony. Oczywiście dostępna jest też opcja wywołania komend za pomocą skrótów klawiszowych oraz szybkiego rozkazu po jednokrotnym wciśnięciu prawego przycisku myszy. W tym drugim przypadku program sam decyduje, które polecenie jest najodpowiedniejsze dla danego przedmiotu bądź postaci i wykonuje je automatycznie. Niewielkie zmiany objęły także ekran ekwipunku. Po wybraniu interesującego nas przedmiotu możemy w bardzo prosty sposób uzyskać komentarz Guybrusha na jego temat bądź natychmiast użyć go – rozwiązanie to jest bardziej przejrzyste i wygodniejsze od tego, co oferował poprzedni remake.

Co jeszcze? Odświeżona edycja może pochwalić się mówionymi kwestiami i to w wykonaniu tych samych aktorów, którzy zadebiutowali w The Curse of Monkey Island! W pierwowzorze z 1991 roku takich atrakcji co prawda nie było, ale w Monkey Island 2: LeChuck’s Revenge – Special Edition wypowiedzi bohaterów można usłyszeć nawet w oryginalnej wersji, o ile zdecydujemy się uaktywnić odpowiednią opcję w menu. Tak jak i poprzedni remake, gra posiada również wbudowany system podpowiedzi, które w jasny i klarowny sposób mówią, co należy zrobić dalej. Jeżeli bezpośrednie wskazówki wydają nam się zbyt wielkim ułatwieniem, zawsze możemy skorzystać z innego rodzaju pomocy – podświetlenia wszystkich interaktywnych obiektów znajdujących się na ekranie.

Kapitalne teksty i humor to znak firmowy tej gry.

Monkey Island 2, podobnie zresztą jak większość klasycznych przygodówek LucasArts,nie jest produktem długim – grę można ukończyć w niespełna cztery godziny. Oczywiście czas zabawy wydłuża się w zależności od tego, jak sprawnie radzimy sobie z zagadkami, a te potrafią mocno dać w kość. Wcielając się w Guybrusha, należy zapomnieć o konwencjonalnych rozwiązaniach danego problemu – niejednokrotnie nasz pirat musi wykonać serię absurdalnych czynności, by osiągnąć zamierzony efekt. Gra jako taka nie jest specjalnie trudna, ale dla początkujących miłośników gatunku może stanowić spore wyzwanie.

Ciężko dziś dokonać oceny produktu, który od kultowego oryginału różni się wyłącznie oprawą wizualną i drobnymi, choć ułatwiającymi życie zmianami w interfejsie. Kiedy druga odsłona cyklu Monkey Island debiutowała w sklepach, otrzymywała wyłącznie bardzo wysokie noty. Co prawda czasy są nie te i rynek gier wygląda zupełnie inaczej niż dwie dekady temu, ale nie zmienia to faktu, że nadal mamy do czynienia ze znakomitym tytułem, a w swoim gatunku wręcz wyjątkowym. Każdy, kto dotąd nie miał okazji zmierzyć się z tajemnicami Małpiej Wyspy i poznać jednego z najoryginalniejszych piratów w dziejach elektronicznej rozrywki, powinien po ten produkt sięgnąć. Weteranów zachęcać nie trzeba – perspektywa ponownego spotkania Guybrusha z pewnością wyda się im wystarczająco kusząca. Dobra robota LucasArts, teraz czekamy na Day of the Tentacle.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

PLUSY:

  • jedna z najlepszych przygodówek w dziejach;
  • przyzwoicie zrealizowany remake, z przyjemną grafiką i podrasowaną oprawą audio;
  • kapitalny humor i masa zapadających w pamięć tekstów;
  • odpowiednio wysoki poziom trudności;
  • intuicyjny i wygodny w użyciu interfejs użytkownika;
  • liczne ułatwienia dla nowicjuszy;
  • ciekawe dodatki w postaci komentarza twórców gry i galerii grafik koncepcyjnych.

MINUSY:

  • drewniana momentami animacja Guybrusha.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej