Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 12 lipca 2010, 14:34

autor: Remigiusz Maciaszek

APB: Reloaded - recenzja gry - Strona 4

Nowe dzieło twórców Crackdowna to niewątpliwie powiew świeżości w gatunku MMO. Czy jednak sam nowatorski pomysł wystarczy, by przyciągnąć do produktu firmy Realtime World rzesze wygłodniałych graczy?

Kolejny problem pojawia się często podczas walk. Załóżmy, że grupy są dobrze dobrane, strzelanina toczy się gładko, a trup ściele gęsto i widowiskowo po obu stronach konfliktu. Wtedy czasami dwie nowe grupy trafiają w to samo miejsce, w którym my radośnie się mordujemy, i rozpoczynają własną bitwę. Wówczas skazani jesteśmy na totalny chaos i zupełnie nie wiadomo, do kogo celować. Odgłosy strzelaniny za plecami mogą zarówno oznaczać, że zbliża się przeciwnik, jak i że toczy się tam nie nasza bitwa. Drugi problem z lokacjami jest taki, że system, wyznaczając miejsce walki, zupełnie nie bierze pod uwagę położenia przeciwników. W rezultacie jedna grupa może być oddalona od tego miejsca o 1000 metrów, a druga mieć je tuż pod nosem. W takim wypadku misja przeważnie kończy się, zanim pierwsza grupa dotrze na miejsce lub też ma ona marne szanse przeciwko dobrze rozstawionym przeciwnikom.

Wśród zadań na uwagę zdecydowanie zasługują te, które uwzględniają użycie pojazdów, a jest ich całkiem sporo. Przyznać muszę, że nigdy jeszcze tak dobrze się nie bawiłem podczas pościgów. Kompetentny kierowca i dwóch bystrych strzelców wychylających się z okien auta potrafią zrobić absolutną masakrę na drodze. Gorzej, gdy trafi się jakiś cymbał, który właduje we współpasażera cały magazynek, zanim zorientuje się, że nie da się strzelać koledze przez plecy. Są to jednak losowe przypadki, które nie psują specjalnie całej zabawy. Sam system sterowania pojazdami jest bardzo przyjemny. Każdy samochód w zależności od rozmiarów prowadzi się odrobinę inaczej, różne są również maksymalne prędkości i odporność na uszkodzenia. Inna sprawa, że wozy – jak na mój gust – zdecydowanie zbyt często eksplodują pod ostrzałem, z reguły wystarczą dwa magazynki dowolnej broni, by posłać auto w diabły wraz z pasażerami. Z tego też powodu używanie samochodu jako osłony podczas walki nie jest zbyt dobrym pomysłem, a szkoda. Kolejny zgrzyt jest taki, że pasażerowie bywają dosyć ślamazarni podczas wysiadania z płonącego wozu. Nie raz byłem mocno sfrustrowany faktem, że moja postać powolutku wygrzebuje się z auta, podczas gdy – dosłownie – pali się jej tyłek.

Misje robią się ciekawe dopiero z udziałem innych graczy.

Część użytkowników narzeka na trudności w prowadzeniu pojazdów. Wydaje mi się jednak, że gros problemów w tym przypadku wynika z jakości internetowego połączenia. Lekki lag powoduje, że samochód reaguje z widocznym opóźnieniem, co raczej uniemożliwia sensowną jazdę. Na takich „pijanych” kierowców natrafia się dość często, a przejażdżka z takim delikwentem potrafi być zabawna, ale i frustrująca. Co ciekawe, podczas celowania i walki problemy te są zdecydowanie mniej widoczne.

Zaskakująco, mimo tych paru nieprzyjemnych potknięć, trudno się do czegoś mocno przyczepić. Zabawa jest naprawdę wciągająca. Inna rzecz, że również bardzo intensywna. Po dwóch, trzech godzinach grania APB zaczyna wyraźnie męczyć i konieczne jest wówczas zrobienie sobie przerwy. Cała rozgrywka jest raczej powtarzalna, ale wszystko ratuje udział często zmieniających się graczy. Czyni to dość podobne misje bardziej różnorodnymi.

Awans postaci, o którym wspomniałem na początku, wiąże się głównie ze zdobywaniem nowego uzbrojenia. Nie ma ono jednak jakiegoś kolosalnego znaczenia. Przykładowo dwa strzały, nawet z najsłabszej snajperki, z reguły położą każdego przeciwnika. Nawet takiego, który przewyższa nas poziomem i używa dodatkowego opancerzenia. Nowy sprzęt urozmaica zabawę, ale niekoniecznie daje druzgoczącą przewagę, co jest moim zdaniem bardzo dobrym rozwiązaniem. Chociaż zdaję sobie sprawę, że nie każdy się tu ze mną zgodzi.

Reasumując, część PvP mimo kilku niedociągnięć wypada zaliczyć grze na plus, tym bardziej, że może się tutaj jeszcze sporo zmienić w przyszłości.