Split/Second - recenzja gry - Strona 3
Split/Second to jedyna gra wyścigowa pozwalająca ścigać się we wnętrzu wybuchającego lotniskowca. Czy to wystarczy, by przyciągnąć weteranów gatunku?
A omijać to wszystko przychodzi nam za kierownicą ponad dwudziestu wozów, które podzielić można na trzy kategorie: lekkie i błyskawicznie przyspieszające torpedy, duże, ciężkie i zaskakująco szybkie (gdy już się rozpędzą) terenówki oraz auta mające po trochu z obydwu tych grup. Modele są ładne i odpowiednio drapieżne, odgłosy wydają adekwatne. Przez „adekwatne” rozumiem w tym wypadku „hollywoodzkie”. Notabene, tak jak i cała reszta oprawy audiowizualnej. Wozy grzmią i świszczą, przejeżdżanie przez tunele wywołuje charakterystyczny i bardzo filmowy dźwięk mijania czegoś z dużą prędkością, eksplozje wyciskają ostatnie soki z membran głośników, a muzyka jest dynamiczna i stanowi miłe tło dla widocznej na ekranie demolki. Co do strony wizualnej – jest naprawdę ładnie. Przy odpowiednio wysokiej prędkości kamera wiarygodnie się trzęsie, na jej obiektywie lądują różne śmieci, a całości dopełniają bardzo ładne efekty świetlne (tak, mamy dynamiczne oświetlenie) i filtry graficzne. Split/Second nie ma się pod tym względem czego wstydzić, choć wielu popatrzy spode łba na konsolową pozostałość – liczba wyświetlanych klatek na sekundę została odgórnie ograniczona do 30.
Magnetyzm?
Po przeczytaniu tego wszystkiego miłośnicy zręcznościowych wyścigów z kraksami w roli głównej powinni zapytać: czy Split/Second jest lepszy od Burnouta (dla ułatwienia weźmy do porównania ostatnią część: Paradise). Odpowiedź krótka: nie. Odpowiedź dłuższa: gra tak mocno bazująca na jednym triku zapewnia tak pożądany w grach powiew świeżości tylko na jakiś czas. Potem miły wiaterek zamienia się w chuchanie umierającej myszy – po kilku godzinach zabawy nie ujrzymy już niczego nowego. Drugie tyle zajmie wprawnym graczom przejście wszystkich dwunastu epizodów programu, a jeszcze kilka dodatkowych – poprawienie najlepszych wyników na wszystkich trasach i zabawa ze znajomymi w sieci. Trzeba jednak przyznać, że tych kilkunastu godzin nie można uznać za czas stracony.
Drodzy Panowie i Panie z Black Rock Studios, proszę uprzejmie, by w drugiej części gry (a takowa zapewne jest w drodze – sądząc po kończącym zmagania filmiku) pojawiły się dodatkowo: rozległy i otwarty teren gry naszpikowany jeszcze większą ilością ładunków wybuchowych. Więcej ciekawych rzeczy do robienia poza ściganiem się. Dedykowane tylko zabawie online tryby gry (jeden gracz steruje helikopterem, drugi samochodem?). I będzie bardzo dobrze. Ba! Będzie świetnie. Tymczasem – jest nieźle. Zważywszy na towarzyszący grze przedpremierowy hype – tylko. Oczekiwałem najlepszej zręcznościowej ścigałki ostatnich lat. Tymczasem Split/Second klimatem przypomina nieco klasyczne pozycje sprzed ponad dekady. Chyba jednak lepiej wyjdziecie, kupując Burnout Paradise w reedycji, ewentualnie polując na Split/Second za nieco mniej niż 100 złotych. I będziecie zadowoleni.
Filip „fsm” Grabski
PLUSY:
- pokazy siły;
- rewelacyjnie zaprojektowane trasy;
- grafika;
- totalny chaos, demolka i zniszczenie.
MINUSY:
- gra za szybko odkrywa wszystkie karty...
- ... a co za tym idzie – może się (za) szybko znudzić.