Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 marca 2010, 13:02

autor: Krzysztof Gonciarz

Final Fantasy XIII - recenzja gry - Strona 4

Długo musieliśmy czekać na wkroczenie serii Final Fantasy na obecną generację sprzętu. Przygody Lightning powinny zadowolić wszystkich zadeklarowanych fanów, ale niekoniecznie przekonają do gatunku nowych graczy.

Można się rozpływać nad technologiczną warstwą FFXIII na PlayStation 3 – gra działa w końcu w pełnym 1080p, wyświetlając ostrą jak brzytwa grafikę i mnóstwo szczegółów od początku do końca. Z niewielką tylko przerwą na Gran Pulse, gdzie większy obszar odbił się teksturom czkawką. Co jednak na mnie zrobiło największe wrażenie, to ten klasycznie finalowy klimat przedstawionego świata. Od projektów miast, budynków i krajobrazów, przez bossów i przeciwników, na detalach guziczków na płaszczu Snowa kończąc. Ten niezwykły świat nie mógł powstać nigdzie poza granicami Japonii i warto przedzierać się przez tę grę dla samego jego poznawania i oglądania.

Niektóre lokacje po prostu urzekają.Niestety, minimapa wciąż przypomina o ich niewielkiej skali.

Zmiana kompozytora odpowiedzialnego za opracowanie ścieżki dźwiękowej na pewno wzbudzi wśród fanów wiele kontrowersji. Ja jestem generalnie na nie. Zabrakło mi charakterystycznej magii Nobuo Uematsu i klawiszowych przygrywek, które umiejętnie balansowałyby na granicy piękna i kiczu. Tutaj muzyka jest w większości po prostu zbyt banalna: motyw przewodni, przewijający się od menu głównego, przez rozmaite aranżacje instrumentalne, aż do j-popowego hitu, po pewnym czasie po prostu męczy i nie tędy droga do Zanarkand. Ktoś tu nie komponuje swoich utworów w niemal pozbawionej prądu i dojazdu chacie u zbocza góry Fudżi. Jeszcze większą pomyłką jest dla mnie piosenka Leony Lewis, która kompletnie tutaj nie pasuje. Zresztą ogólnie smutne jest, że nie dostajemy możliwości słuchania oryginalnych (japońskich) dialogów. To, niestety, koszt otrzymania tej samej wersji gry, co nieprzywykli do podpisów Amerykanie. Ale nie powstrzymało to twórców Yakuzy, więc, Square Enix, czemu?

Final Fantasy XIII to udana produkcja i godna kontynuacja serii. Na pewno zapisze się w historii jako jedna z tych „pamiętnych” odsłon FF, dołączając do IV, V, VI, VII, VIII oraz X. Mimo wszystko nie jest to gra dla każdego. Square Enix wycelowało w bardzo specyficznego odbiorcę, który na wiele rzeczy przymknie oko, ciesząc się samym logo na pudełku. Tak naprawdę poza grafiką oraz świetnym systemem walki nie ma tu niczego, co zapadłoby w pamięć na dłużej. Historia jest przyjemna, ale to bardziej rzemieślnicza robota niż dzieło natchnione. Postacie budzą sympatię, ale nie wytrzymują konfrontacji ze swoimi poprzednikami w serii. Na każdy duży plus przypada tu pewne „ale”. Swoich fanów firma Square Enix nie zawiodła, ale z pozyskaniem nowych może być trudno.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

PLUSY:

  • doskonały, głęboki system walki;
  • przepiękna grafika (na PS3 w 1080p);
  • wciągająca linia fabularna;
  • opcjonalne misje pod koniec.

MINUSY:

  • natrętna, niedająca o sobie zapomnieć liniowość;
  • ostry podział na nieinteraktywną narrację oraz prostą rozgrywkę;
  • przekombinowany system upgrade’ów broni;
  • brak japońskiego dubbingu;
  • brak Nobuo Uematsu;
  • ogólny niedosyt.