Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 marca 2010, 14:21

autor: Przemysław Zamęcki

Battlefield: Bad Company 2 - recenzja gry - Strona 2

Parszywa Kompania spod znaku Battlefield powraca. Jest lepsza, ładniejsza, a na dodatek mówi po polsku. I to jak mówi!

Po efekciarskim, bombastycznym przepychu zaserwowanym przez ostatnie Call of Duty, Battlefield: Bad Company 2 wydaje się dość zwyczajny. Teatr telewizji z „jedynki” zastąpiły nieźle wyreżyserowane scenki przerywnikowe. W trakcie misji raczej nie obserwujemy jakichś wybitnie dramatycznych wydarzeń. Robimy swoje, kosimy tabuny nieco otępiałych przeciwników, których sztuczna inteligencja nie zawsze jednak radzi sobie najlepiej. Ta odpowiedzialna za zachowanie naszych kompanów też nie za bardzo – zdarza się, że stoją sobie bezczynnie lub wymieniają przez kilka minut ogień z jedynym pozostałym przy życiu przeciwnikiem, dopóki sami nie wkroczymy do akcji i go nie zlikwidujemy. Monumentalizm CoD-a zderza się więc z umiarkowaniem i oszczędnością Battlefielda – moim zdaniem, to ten drugi tytuł wychodzi z tej potyczki zwycięsko. A przy tym jest bardziej realistyczny. MW2 razi sztucznością, w Bad Company 2 wszystko ma co najwyżej swoje miejsce i czas.

Którędy na Berlin?

DICE nie bez powodu chwali się swoim silnikiem graficznym o nazwie Frostbite. Jego możliwości pokazano już w pierwszej części BFBC, jednak tam ze względu na ogromne oskryptowanie nie wypadł aż tak efektownie, jakby się chciało. Programiści mieli sporo czasu na jego usprawnienie i to, co widzimy w „dwójce”, prezentuje się o wiele lepiej. Mimo wszystko destrukcji nie można jeszcze czynić wszędzie, bo zdarzają się miejsca odporne nawet na uderzenie bomby atomowej.

Wyżej wspomniałem o podobnych misjach w serii Modern Warfare i grze Bad Company 2. Aby jednak nie psuć nikomu przyjemności z samodzielnego poznawania fabuły, wspomnę tylko o bombardowaniu przy pomocy UAV (w MW ostrzał odbywał się z pokładu samolotu AC-130) czy posyłaniu do piachu bandziora zasłaniającego się zakładnikiem. W trybie kampanii wykorzystanie wszystkich gadżetów, czy to broni, czy też pojazdów, ma jednak swoje uzasadnienie faktem późniejszego ich użycia w trakcie rozgrywki sieciowej. Taka forma szkolenia. Krótko mówiąc: zobacz, co ta zabawka potrafi i rób wszystko, aby w mutliplayerze móc się nią pobawić w równie wyrafinowany sposób.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej