Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 lutego 2010, 16:02

autor: Przemysław Zamęcki

Napoleon: Total War - recenzja gry - Strona 2

Dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy. Creative Assembly chyba także posiadło jakiś tajemniczy patent, ponieważ Napoleon: Total War jest grą ze wszech miar udaną.

Zupełną nowością jest za to system zmęczenia jednostek lub będąc bliższym prawdy i realiów historycznych – raczej ich zamęczenia. Już w pierwszej kampanii, wchodząc z armią w rejon Alp, otrzymujemy komunikat, że z powodu zimna część wojaków zapewne wkrótce zamieni się w bałwany. Pewnym ratunkiem jest dbanie o linie zaopatrzenia (wymagane jest do tego zdobycie i utrzymanie oznaczonych punktów), jednak kiedy w głównej kampanii wejdziemy na teren Rosji, może być niewesoło i powtórka z rozrywki (po 200 latach od faktycznych wydarzeń) da się we znaki każdemu domorosłemu generałowi. Z kolei podczas kampanii w Egipcie, kiedy zapędzimy się na pustynię w poszukiwaniu Beduinów, żołnierze mogą zacząć umierać z pragnienia. Przetrzebione w walce oddziały da się uzupełniać, pozwalając im wypocząć w którymś z garnizonów. Przy tym uzupełnienia te przebiegają szybciej, jeżeli w miejscu tym wybudujemy placówkę lub magazyn zaopatrzeniowy.

W minionej epoce ówczesny rzecznik rządu, Jerzy Urban wypowiedział słynną kwestię, że „rząd sam się wyżywi”. W Napoleonie każdy z ministrów zasiadających w gabinecie posiada pewne negatywne lub pozytywne cechy. Mogą one wpływać na przykład na prestiż danego państwa, stosunki dyplomatyczne czy koszt werbunku jednostek. Aby dobrze rządzić, gabinet taki musi cieszyć się także odpowiednim poparciem społeczeństwa. Jeżeli jest ono zbyt niskie, możemy jako Napoleon natychmiast zarządzić nowe wybory. Ale nic też nie stoi na przeszkodzie, aby zaczekać do końca kadencji.

Szturmowanie umocnień to nadal tylko wspinanie się po linach na mury.

Aby państwo miało pełny skarbiec, a ludzie chodzili syci, warto także od czasu do czasu pogmerać przy podatkach. Zgodnie z orwellowską zasadą, że są równi i równiejsi (liberalizm zaczyna dopiero raczkować), podatki nakładamy oddzielnie na dwie klasy społeczeństwa: tych, którzy coś mają i tych, co nie mają, ale bardzo by chcieli. Niskie podatki chronią przed wybuchem niepokojów, ale nie pozwalają na utrzymanie dużej skutecznej armii i vice versa. Do zadowolenia społecznego przyczynia się także odpowiednie balansowanie pomiędzy budową budynków kulturalnych, fabryk czy sądów w miastach. Oczywiście zderzenie dwóch kultur w Afryce Północnej zapewnia falę stałego niezadowolenia i notorycznych buntów, tak więc utrzymywanie dodatkowych garnizonów na tyłach staje się nieodzowne. W imię wolności, równości i braterstwa można również zupełnie zwolnić region z płacenia podatków. Podejrzewam zresztą, że militaryści po prostu „zaptaszkują” kwadracik odpowiedzialny za włączenie autozarządzania i zajmą się tym, po co naprawdę istnieje seria Total War, czyli potyczkami armii.

Najważniejszą personą w każdej armii jest jej generał. Jak już wspomniałem, w Napoleonie przestał być on jedynie przeszkodą w klikaniu na ważniejsze jednostki. Zmiany zaczynają się już przed rozpoczęciem bitwy, w fazie rozstawienia. Pierwszy jednostki ustawia bowiem dowódca mniej doświadczony, co wizualizowane jest liczbą gwiazdek na jego portrecie. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że rozstawianie własnych wojsk, będąc drugim w kolejności, ma zasadnicze znaczenie dla powodzenia bitwy. Kiedy widzi się szyk oddziałów nieprzyjaciela, wiadomo, w jaki sposób ustawić własne, a przede wszystkim, gdzie rozmieścić artylerię, aby była jak najbardziej skuteczna. Generałowie zyskali także inne przydatne cechy poza wpływem na morale oddziałów. Wokół nich pojawia się bowiem dodatkowy okrąg (im wyższa ranga dowódcy, tym większy), symbolizujący zasięg bezpośredniego wpływu na znajdujące się w pobliżu jednostki. Na troszkę przemodelowanym i wygodniejszym w stosunku do poprzedników interfejsie, pojawiły się dodatkowe ikonki. Generał może teraz zachęcić do działania którąś z jednostek, jeszcze bardziej zwiększając jej morale oraz podnosząc cechy odpowiadające za walkę wręcz czy celność, lub zarządzić przegrupowanie, pozwalające zebrać uciekających z pola bitwy żołnierzy. Dzięki temu dowódcy skupiają na sobie o wiele więcej uwagi gracza, wymuszając większą aktywność i stały monitoring miejsc, w których rola generała może choć na chwilę zmienić niekorzystny przebieg bitwy. Zresztą doskonale widać te działania po stronie komputera, kiedy oddział z dowódcą stara się bez przerwy, w miarę możliwości, krążyć za własnymi liniami. Poza tym warto wiedzieć, że generałowie są nieśmiertelni w tym sensie, że w przypadku powalenia ich na polu bitwy po kilku turach rekonwalescencji pojawiają się ponownie w stolicy regionu, z którego pochodzą.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej