Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 grudnia 2009, 13:25

autor: Przemysław Zamęcki

Król Artur - recenzja gry - Strona 3

Solidna, choć nie pozbawiona błędów i niedociągnięć gra strategiczna, dzięki której poczujesz się jak prawdziwy władca Brytanii. Taki właśnie jest Król Artur.

Rozpoczynając bitwę, możemy zlecić komputerowi, aby rozstrzygnął ją automatycznie lub samemu przenieść się na trójwymiarowe pole walki, jako żywo przypominające to, co wielokrotnie mieliśmy okazję oglądać w grach z serii Total War. Jednocześnie od razu muszę zastrzec, że jest to najmniej dopracowany element zabawy. Interfejs jest bardzo prosty i jeżeli ktoś grał w jakikolwiek tytuł Creative Assembly, to poczuje się jak w domu. Każdy z oddziałów posiada kilka rodzajów szyków obronnych, które lepiej bądź gorzej chronią je w walce przeciwko konkretnemu rodzajowi wroga. Należy tu dodać, że armie w Królu Arturze w znacznej mierze opierają się na różnych jednostkach ludzkich, choć w dalszej części rozgrywki przyłączają się do nas również fantastyczne stwory. Pole walki zwykle jest naprawdę spore, tyle tylko, że tak naprawdę niczemu to nie służy. Rozmieszczonych jest na nim kilka strategicznych punktów, zajęcie których przynosi dodatkowe korzyści w walce. Jednakże doprawdy nie wiem, komu i po co przyszedł do głowy ów pomysł, skoro większość rozegranych przeze mnie starć odbywała się jedynie na małym spłachetku terenu i zwyczajnie nie opłacało się rozdzielać sił tylko po to, żeby wysłać jakiś oddział na wędrówkę godną Odyseusza.

Łucznicy dzielą i rządzą na polu bitwy.Przynajmniej do czasu ustawienia skrócenia im kagańca w opcjach.

W trakcie bitwy daje o sobie znać przeogromne niezbalansowanie jednostek. Wyobraźcie sobie łuczników szyjących do nieprzyjaciela z szybkością i skutecznością karabinów maszynowych. Cztery ich oddziały przed czołem reszty wojsk powodują straty rzędu 70-80% potężnej armii, zanim ta jeszcze choć raz zamachnie się mieczem. Na szczęście autorzy w końcu uwzględnili narzekania graczy na łuczników, bowiem któraś z łatek umożliwia osłabienie ich umiejętności w opcjach. Lepiej późno niż wcale, ale co się wcześniej nakląłem, to moje. Jednocześnie zmiana ta nie przysłużyła się rozgrywce na tyle, aby móc powiedzieć, że ta nagle zyskała wiele na atrakcyjności. Trudno dokładnie wytłumaczyć, o co chodzi, ale w porównaniu chociażby z wiekowym Medievalem II Król Artur pod tym względem jest toporny i nieatrakcyjny. I nie pomoże tu nawet umiejętność rzucania przez bohaterów zaklęć w czasie rzeczywistym, przypominających to, co fani mogli oglądać wiele lat temu w Shadow of the Horned Rat czy Dark Omen.

Jednocześnie Król Artur jest grą bardzo ładną (poza widokiem mapy strategicznej). Nie tryska cukierkową feerią barw jak HoM&M, stara się być raczej stonowany, bardziej naturalny. Poszczególne ekrany ozdobione są bardzo przyjemnymi grafikami, zaś oprawa dźwiękowa to po prostu balsam dla uszu. Klimatyczna muzyka połączona ze znakomitym (sic!) narratorem z miejsca przenosi nas sprzed biurka na zielone pagórki Albionu.

Autorzy, wychodząc skądinąd z bardzo słusznego założenia, że na świecie nie brakuje odbiorców ponad wszystko ceniących sobie głębię rozgrywki, postanowili grę maksymalnie skomplikować. Czyniąc to, sięgnęli do niezaprzeczalnie znakomitych wzorców w postaci Defender of the Crown, Warlords, Heroes of Might & Magic i wreszcie Total War, mieszając ze sobą występujące w nich elementy i przygotowując ostatecznie grę oryginalną, jednakże nie do końca spełniającą pokładane w niej nadzieje. Trudno powiedzieć, czy wynika to z jeszcze niezbyt wielkiego doświadczenia, czy jakiegoś innego powodu, ale choć jako całość Król Artur sprawia dość korzystne wrażenie, tak do większości składających się nań elementów w jakiś sposób można się przyczepić. Niemniej fani tego typu gier powinni poczuć się w miarę usatysfakcjonowani.

Przemek „g40st” Zamęcki

PLUSY:

  • dobre wrażenie ogólne;
  • elementy RPG;
  • niezła warstwa strategiczna;
  • świetne udźwiękowienie.

MINUSY:

  • niedopracowane poszczególne elementy;
  • mało czytelna mapa i interfejs;
  • słabo zrealizowana i niezbalansowana rozgrywka w trakcie potyczek.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej