Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 grudnia 2009, 13:25

autor: Przemysław Zamęcki

Król Artur - recenzja gry - Strona 2

Solidna, choć nie pozbawiona błędów i niedociągnięć gra strategiczna, dzięki której poczujesz się jak prawdziwy władca Brytanii. Taki właśnie jest Król Artur.

Najważniejszymi postaciami w grze są właśnie bohaterowie. To oni stanowią trzon rozgrywki i to na nich opiera się cała mechanika. Jak już wspomniałem, mogą pełnić zarówno funkcje generałów armii bądź administratorów podbitych terytoriów, jak i – a może przede wszystkim – czynnika rozwijającego fabułę. W końcu Król Artur nie jest li tylko zwyczajną strategią polegającą na osiągnięciu totalnej dominacji wojskowej, gdyż wpleciono weń też elementy RPG. Dzięki tym ostatnim przed graczem otwierają się zupełnie nowe możliwości, zaś sama zabawa nie sprowadza się jedynie do przesuwania wędrujących po mapie armii.

Każdy z herosów reprezentowany jest przez szereg współczynników w postaci umiejętności bojowych, zdolności do bycia przywódcą, umiejętności rządzenia prowincją, zdolności do radzenia sobie jako poszukiwacz przygód czy talentu magicznego. Dzięki temu da się określić, do czego dana postać nadaje się najlepiej. Jako że Król Artur w dużym stopniu jest także grą RPG, wraz ze zdobywaniem przez każdą z postaci punktów doświadczenia możemy zdecydować o jej rozwoju, nauczyć ją nowych zaklęć i umiejętności lub odpowiednio wyekwipować. Jakby tego było mało, gra stwarza nawet okazję wyswatania takiego druha z którąś z zainteresowanych panien.

Większość spraw załatwiamy,przeglądając ekrany z bardzo ładnymi grafikami.

Oczywiście nie tylko my posiadamy bohaterów. Jednego lub nawet kilku naraz mają także lokalni władcy, którym stawiamy czoła w trakcie zabawy. Tu też objawia się kolejna z szerokiej gamy możliwości gry. Otóż może okazać się, że w trakcie bitwy uda nam się takiego delikwenta pojmać żywcem i stanie się on naszym jeńcem. Wrzucony do lochu czasem wyśpiewa na torturach skład armii swego pana, który, notabene, jest dla nas niewidoczny na mapie głównej, a czasem, to jego pryncypał zgłosi się do nas z ofertą wykupu. Innymi słowy, możliwości jest sporo, a jeżeli dodam do tego fakt, że każda z biorących udział w bitwie jednostek również nabywa punkty doświadczenia, które następnie możemy jej przypisać do jednego z kilku współczynników, to robi się ich jeszcze więcej.

Niestety, nie ma róży bez kolców. O ile poziom strategiczny Króla Artura jest z całą pewnością najlepiej opracowanym elementem gry, o tyle sama mapa, a także interfejs są maksymalnie nieczytelne. Gdyby nie obszerny samouczek towarzyszący początkowi kampanii, poruszanie się w gąszczu ikonek sprawiłoby mi niemały kłopot. Jak zawsze po pewnym czasie bez problemu wiemy, co do czego służy, ale jakiś tam niesmak pozostaje.

Zanim przejdę do opisu warstwy taktycznej, czyli rozgrywania bitew, skupię się jeszcze przez moment się na tzw. questach, dzięki którym Królowi Arturowi nie brak także elementów fabularnych. Zadania mogą być dwojakiego rodzaju. Jedne dotyczą rozwoju państwa. W tym wypadku najczęściej jesteśmy proszeni o pomoc w rozwiązywaniu lokalnych konfliktów poprzez opowiedzenie się po jednej ze zwaśnionych stron. Ale nie tylko, bowiem na przykład jednym z pierwszych zadań, jakie postawili przed graczami twórcy, jest zdobycie konkretnej prowincji i rozpoczęcie w niej budowy zamku Camelot. Drugim rodzajem misji są te przeznaczone dla naszych herosów. To właśnie oni w naszym imieniu muszą udać się do konkretnego punktu na mapie i stawić czoła czekającemu tam wyzwaniu. Po dotarciu na miejsce rozpoczyna się quest, który przedstawiony jest w formie znanej z gier paragrafowych. Mamy więc opis sytuacji i możemy wybrać jedną z kilku dostępnych akcji. Czasem wiąże się to z uszczupleniem budżetu państwa, czasem z zaciągiem nowych wojsk, jakąś jałmużną, przedstawieniem naszego stanowiska w sprawie wiary, co oczywiście wpływa na naszą pozycję na wspomnianym wcześniej wykresie bądź po prostu ze zdobyciem nowych informacji. Co ciekawe, zadania te mogą być łączone w całe łańcuchy wydarzeń. I tak na przykład uratowany w jednym miejscu rycerz opowie o tajemniczej Pani Jeziora, odblokowując w ten sposób kolejny quest. Często taka misja kończy się potyczką, warto więc zawczasu zapewnić herosowi odpowiednią eskortę.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej