Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 15 listopada 2001, 11:46

autor: Kacper Kieja

Throne of Darkness - recenzja gry - Strona 3

Throne of Darkness to gra akcji z elementami cRPG, której fabuła toczy się w feudalnej Japonii. Zadaniem gracza jest pokonanie Księcia Ciemności i jego armii w pojedynkę lub jako przywódca drużyny.

Jedyna różnica polega na tym, że w grze Blizzarda mogłeś znaleźć broń „sześcioslotową”, a tu tych „slotów” może być nawet kilkadziesiąt. Swoją drogą, że silne przedmioty magiczne, niestety, nie zabierają tylko jednego „slotu”, ale bardzo często znajdziesz takie, które potrzebują ośmiu lub dziewięciu miejsc. Za wyrób tych wszystkich cudeniek Kowalowi musisz, niestety, płacić. Cóż, tak to już jest: ty uratowałeś facetowi życie, a on potem obdziera cię z kasy przez resztę gry. Naprawa, czy wyrób nowych przedmiotów nie kosztują jeszcze zbyt dużo, ale ich „umagicznienie” wiąże się czasami z naprawdę ogromnymi wydatkami.

Drugim ważnym dla ciebie i twej drużyny przyjacielem jest Kapłan. Ten święty człowiek nie tylko identyfikuje magiczne przedmioty (i zdziera za to niezłą sumkę w złocie, bo widać nie składał ślubów ubóstwa!), nie tylko potrafi zdjąć z nich klątwę, ale również potrafi wyjednać ci łaskę bogów. Wystarczy tylko, że złożysz w ofierze odpowiednią liczbę magicznych przedmiotów, a bogowie mogą ofiarować ci bonusowe punkty, które zainwestujesz w poznanie nowych zaklęć. Uffff... strasznie technicznie to zabrzmiało, więc może inaczej: kiedy złożysz na świątynnym ołtarzu bogate dary, Kapłan wyjedna ci łaskę bogów. Ich święta moc otoczy cię aurą, dzięki której możesz rozwinąć magiczne umiejętności w tej dziedzinie, którą opiekuje się dane bóstwo. Ale nie tylko Kapłan i Kowal służą ci pomocą. Można bez przesady powiedzieć, że cała walka byłaby jedną drogą przez mękę, gdyby nie twój dzielny daimyo. Bowiem w sali tronowej księcia mogą odpoczywać wszyscy samurajowie. Tam, znużeni walką i poranieni, regenerują siły. Co więcej daimyo posiada unikalną moc wskrzeszania martwych i co ważne robi to bez żadnych opłat (no, jeszcze tego by brakowało, w końcu nie walczysz dla własnej chwały, tylko w jego imieniu, chociaż wytłumaczcie to Tyraelowi :-)).

Najważniejszą sprawą przy korzystaniu z pomocy Kowala i Kapłana jest fakt, że nie musisz udawać się w żadne żmudne podróże do kuźni lub świątyni. Wystarczy tylko wywołać menu Kapłana lub menu Kowala i raz-dwa możesz skorzystać z ich usług, tam gdzie chcesz, tak jakby przywiewał ich do ciebie jakiś magiczny wietrzyk:-). Podobnie, aby uzdrowić lub wskrzesić któregoś z wojowników nie musisz wędrować do twierdzy daimyo. Wystarczy tylko kliknięcie myszką, a schorowany bohater błyskawicznie teleportuje się do komnaty tronowej. Drugie kliknięcie i na polu bitwy, w samym środku zażartych walk pojawia się zdrowy samuraj gotowy natychmiast stanąć do boju w obronie dobra. Z całą pewnością rozwiązanie takie nie należy do zbyt realistycznych, ale w końcu od baśni żąda się stopniowania napięcia i intrygującej fabuły, a nie nadmiernej dozy realizmu (tego aż nadto mamy w życiu!).

W Throne of Darkness dzięki możliwościom składowania broni u Kowala i składania w ofierze magicznych artefaktów każdy znaleziony przedmiot jest cenniejszy niż w Diablo II. Bo tutaj zawsze możesz dostarczyć surowce Kowalowi, czy błagać darami bogów o pomoc, a nie dostać parę nędznych sztuk złota, które i tak na nic ci się nie przydadzą. Niestety nie ze wszystkich przedmiotów bohaterowie mogą korzystać na danym etapie rozwoju. Podobnie jak w Diablo II przedmioty wymagają, aby ich użytkownik dysponował odpowiednią wysokością niektórych cech.