autor: Marcin Terelak
FIFA Manager 10 - recenzja gry
Championship Manager nadal dołuje, podczas gdy Football Manager święci triumfy. A co się dzieje z FIFA Managerem? Przekonajcie się czytając naszą recenzję najnowszej odsłony produkcji ze stajni EA Sports.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Seria FIFA Manager gości na sklepowych półkach już od kilku dobrych lat. Przez ten czas wypracowała sobie silną markę i poważnie namieszała w sektorze piłkarskich menedżerów. W odróżnieniu od twórców Championship Managera, którzy nadal próbują nieudolnie kopiować kapitalne pomysły autorów Football Managera, ludzie z Electronic Arts od samego początku postanowili obrać zupełnie inny kurs.
FIFA Manager (wcześniej Total Club Manager) zawsze starała się trzymać możliwie daleko od rozwiązań znanych z FM-a. O ile ten ostatni szybko zyskał miano nowego guru w temacie sportowych aspektów prowadzenia klubu piłkarskiego, o tyle produkcja ze stajni EA Sports stała się uznanym specjalistą w zakresie zarządzania wirtualnym klubem. Podział ten jest nie tylko naturalny, ale i z wszech miar sprawiedliwy, ponieważ „Elektronikom” nadal nie udało się stworzyć realistycznego silnika meczowego.
Każdy, kto zna gatunek, wie doskonale, że zarówno Football Manager, jak i mniej lub bardziej nieudolnie kopiujący go Championship Manager oferują model rozgrywki oparty przede wszystkim o decyzje okołodrużynowe i wybory taktyczne. W FIFA Manager jest dokładnie na odwrót. Taktyka, transfery i decyzje związane z zespołem to aspekty o marginalnym znaczeniu. Najważniejsze są kwestie organizacyjne i finansowe.
Dzieje się tak, mimo że piłkarze opisani są pokaźną liczbą atrybutów oraz szeregiem różnych wartości, które uczyniłyby dobry silnik meczowy możliwie najbardziej realistycznym i plastycznym. W serii FIFA Manager jednak nigdy nie było na tyle dobrego silnika meczowego, będącego w stanie tak interpretować dane. Znając skuteczność modernizacyjną ludzi z EA Sports, prawdopodobnie sytuacja nie ulegnie szybko zmianie na lepsze.
Mecze rozgrywamy w środowisku trójwymiarowym (technologia rodem z FIFA 09), trybie tekstowym lub natychmiastowym. Stosując wariant 3D możemy działać jako menedżer interaktywny, bądź też jako menedżer grający. W przypadku trybu interaktywnego nasza postać widoczna jest przy linii bocznej (to nowość), a my kierujemy poczynaniami naszych kopaczy za pomocą komend boiskowych. Liczba komend uległa znacznemu wzrostowi, co wydaje się wyłącznie potwierdzać, że deweloperzy nie mają zbyt dużych aspiracji w zakresie poprawy silnika meczowego. W trybie 3D nasi piłkarze wciąż grają bowiem tak, jak robili to w przeszłości. Kopią po prostu swoje, niespecjalnie przejmując się taktyką czy też tym, by całość wyglądała realistycznie. Za sprawą średniej SI, mecze wyglądają zdecydowanie zbyt zręcznościowo. Rażą też błędy z graniem do tyłu czy sytuacjami, w których bramkarz zawsze wybroni lub zawsze puści prostą piłkę.
Lekiem na całe zło mają tu być wspomniane już komendy. Działają one dokładnie tak samo jak klawisze sterujące danym zawodnikiem w zwykłej odsłonie cyklu FIFA. Z tą różnicą, że tutaj niby sobie tylko krzyczymy. W większości przypadków użycie komendy głosowej skutkuje jednak natychmiastową reakcją ze strony zawodników. Krzykniemy: „podaj!” - gracz przy piłce poda; krzykniemy: „strzelaj!” - gracz przy piłce strzeli. Przykłady można mnożyć, tym bardziej że korzystanie z komend jest niezbędne, by rozgrywane przez nas mecze jakkolwiek wyglądały.