Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 października 2009, 14:21

autor: Katarzyna Michałowska

Chronicles of Mystery: Drzewo Życia - recenzja gry - Strona 4

Od Skorpiona do Drzewa Życia, czyli od ratowania świata przed zagładą do ratowania chirurgów plastycznych przed bezrobociem. Przed Wami recenzja drugiej części Chronicles of Mystery.

A propos dialogów – bardzo dobrze dobrane są głosy bohaterów (angielski dubbing – tradycyjnie już otrzymaliśmy polską wersję kinową) i bardzo dobrze są te postacie zagrane. Naturalnie, wiarygodnie, człowiek nie męczy się, słuchając ich rozmów, a gadania, jak to w przygodówkach, jest dość sporo. Szkoda tylko, że postaciom praktycznie brak mimiki (hrabia – mówiąc – niekiedy w ogóle nie porusza ustami). Za to odgłosy otoczenia są całkiem zadowalające, szczególnie nostalgicznie brzmią popiskiwania mew i innego ptactwa w okolicy nabrzeża.

Przez cały czas zabawy, nawet podczas konwersacji, w tle rozbrzmiewa muzyka, która w miarę obcowania z grą zaczyna się coraz bardziej podobać. Jest zróżnicowana i rodzajem dostosowana do lokacji (arabskie rytmy w Kairze, posępne na cmentarzu, chóralne pienia w intrze). Daje się słuchać, niekiedy wręcz z prawdziwa przyjemnością. Czasami tylko niekoniecznie idealnie pasuje do tego, co dzieje się na ekranie, bowiem, nie ma chyba tak, że jeden konkretny utwór przypisany jest do danego miejsca. Odniosłam wrażenie, że melodie te, płynnie i niepostrzeżenie przechodzące jedna w drugą, dość swobodnie błąkają się po miejscówkach (choć nie tak całkiem bezpańsko, bo np. te z Kairu nie powtarzają się na Gibraltarze, ale te z Wenecji, owszem – tak), toteż zdarza się, że stoimy sobie w jakichś wcale niedramatycznych okolicznościach, a tu muza robi się nagle zbyt monumentalna do sytuacji. Niemniej ten właśnie element gry jako chyba jedyny w stosunku do poprzedniej odsłony wypada ewidentnie na plus, choć i tu słychać charakterystyczne dla gier City Interactive brzmienie, ale widocznie tym razem twórcy postarali się bardziej.

I weź tu kogoś zapytaj o drogę.

Generalnie nie chcę nikogo utwierdzać w przekonaniu, że gra jest kiepska, słaba czy gorsza od „jedynki”. Rytuał Skorpiona zirytował mnie tym, że zapowiadał się na tytuł bardziej rozbudowany, sugerował pewne wątki poboczne, po czym nagle dość niespodziewanie wszystko się urwało i nastąpiło zakończenie, pozostawiające gracza z uczuciem niedosytu. Tu przeciwnie, nie mamy szans nastawić się na coś więcej, rozgrywka wyczerpuje wszystkie zawiązki akcji, czego nie wiedzieliśmy – dowiadujemy się, co miało zostać wyjaśnione – zostało. Że bez wielkich wstrząsów, fajerwerków i emocji – cóż... Jak już mówiłam, gra jest po prostu średnia, ale to nie znaczy, że nudna czy niewarta uwagi. Przeciwnie, mimo wszystkich zastrzeżeń, jakie do niej zgłosiłam, całkiem przyzwoicie się przy niej bawiłam, choć nie ukrywam, że byłoby pięknie, gdyby autorzy wzięli sobie do serca sugestie, pragnienia i oczekiwania takich maniaków przygodówek jak ja czy Ty.

Katarzyna „Kayleigh” Michałowska

PLUSY:

  • jak zawsze niezłe zagadki;
  • urozmaicające zabawę czasówki;
  • bardzo przyjemna muzyka;
  • dobry dubbing;
  • szczegółowe, różnorodne otoczenia;
  • wygodne, bezproblemowe sterowanie;
  • niezły pomysł na fabułę.

MINUSY:

  • powierzchowni bohaterowie;
  • trochę nijaki klimat;
  • wciągająca historia jakby mało wciąga;
  • brzydkie przerywniki;
  • nie najlepsza animacja postaci.