Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 28 września 2009, 14:43

autor: Maciej Śliwiński

Championship Manager 2010 - recenzja gry - Strona 3

Tegoroczny Championship Manager jest bezsprzecznie najlepszą od kilku lat częścią cyklu tworzonego przez Beautiful Game Studios. Mimo to dalej jest to gra, która nie dorównuje pierwszym, legendarnym odsłonom serii.

Świetnie prezentuje się również kreator stałych fragmentów gry, w którym możemy samodzielnie zaprojektować schematy wykonywania rzutów wolnych i rożnych, zarówno w ataku, jak i obronie. W grze zaimplementowane są oczywiście automatyczne rozwiązania, jednak nic nie sprawia takiej satysfakcji jak oglądanie bramki strzelonej przez naszą drużynę po wykonaniu stałego fragmentu gry według naszego autorskiego pomysłu. W przypadku kreatora również jest wiele opcji, możemy zdecydować o ustawieniu graczy na polu karnym rywala, wyznaczyć zawodników wbiegających na dośrodkowaną piłkę, próbujących przeszkadzać obrońcom w murze itd. Całość naszego planu, podobnie jak w przypadku treningów, możemy później zobaczyć w trybie trójwymiarowym i ewentualnie dokonać korekt w ustawieniu piłkarzy czy rozegraniu piłki. Co ważne, nasi piłkarze podczas spotkań faktycznie starają się wykorzystywać opracowane przez nas zagrania, a dopracowanie rzutów rożnych czy wolnych do perfekcji znacząco zwiększa szanse na zdobycie bramki.

Gdyby tak jeszcze ci piłkarze kopali „łaciatą” z jakimś sensem.

Jak już wspomniałem, w CM 2010 przybyło w końcu nieco rozwiązań taktycznych. Standardem już jest, że naszych podopiecznych na ekranie taktyki możemy ustawiać dowolnie, co dla większości graczy stanowi małą przewagę nad FM. W tej edycji powróciły między innymi ekrany ustawień naszej drużyny, gdy posiada ona piłkę oraz gdy się broni. Dla lubujących się w taktycznych niuansach menadżerów jest to świetne narzędzie, umożliwiające dokładne wyznaczenie pozycji graczom zarówno w obronie, jak i ataku. Dodatkowo każdemu z zawodników możemy przypisać konkretne zachowania na boisku. Przykładowo boczni obrońcy w standardowym ustawieniu mają wyznaczone wyłącznie krycie strefowe, jednak z podręcznej listy możemy wybrać kilkanaście dodatkowych opcji – jeśli mamy w składzie kogoś pokroju Roberto Carlosa, warto dodać mu rajdy do przodu i strzały z dystansu, a gdy lubimy niekonwencjonalne rozwiązania taktyczne, z obrońcy możemy zrobić choćby czołowego rozgrywającego naszej drużyny, do którego adresowana będzie znaczna liczba podań. Jedyną opcją, której mi znacząco brakowało, jest ustalanie, czy prowadzony przez nas zespół ma grać szeroko, czy raczej starać się zagęszczać środek pola. Wszystkiego mieć nie można, ale i tak opcje taktyczne w Championship Manager 2010 stoją na bardzo wysokim poziomie. Tym bardziej, że w grze zaimplementowano kolejny raz potężne narzędzie do taktycznej analizy – ProZone. Znane z poprzednich części cyklu nie uległo dużym zmianom, jednak dalej w świetny sposób pozwala śledzić wszystkie elementy gry naszych graczy czy błędy popełnione w trakcie rozegranych spotkań.

Podobnie jak cały wygląd meczu. Przyglądając się oprawie graficznej tej części, trudno oprzeć się wrażeniu, że pracował nad nią zupełnie inny zespół grafików niż nad pozostałymi elementami gry. Ekran odprawy przedmeczowej jest naprawdę ładny, utrzymany w typowo piłkarskich, zielonych kolorach, czcionki wyraźne, a całość bardzo przejrzysta. Zwiększyła się w końcu ilość opcji komunikacji z drużyną tuż przed spotkaniem. Zamiast paru zdań skierowanych do całej drużyny, możemy wybierać z ponad dziesięciu, dodatkowo podzielonych na te kierowane do obrońców, pomocników lub napastników, oraz motywować indywidualnie wybranych piłkarzy. Na ekranie prezentującym składy obu drużyn wybieramy też niektóre taktyczne zagrywki – decydujemy, których zawodników drużyny przeciwnej nasi gracze mają kryć blisko, starać się przedryblować czy nawet sprowokować słabszych psychicznie rywali, by dość szybko otrzymali czerwone kartki i osłabili swoją ekipę.