Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 września 2009, 14:43

autor: Maciej Śliwiński

Championship Manager 2010 - recenzja gry - Strona 2

Tegoroczny Championship Manager jest bezsprzecznie najlepszą od kilku lat częścią cyklu tworzonego przez Beautiful Game Studios. Mimo to dalej jest to gra, która nie dorównuje pierwszym, legendarnym odsłonom serii.

Każdy szanujący się fan menadżerów w pierwszej kolejności sprawdza również zmiany, które dotknęły ekran drużyny i naszych piłkarzy. Tutaj chyba największą innowacją względem poprzednich części serii jest całkowita rezygnacja z opisywania statystyk graczy w systemie 1-20. Zamiast tego każdy z parametrów cechujących piłkarzy scharakteryzowany jest liczbą z zakresu od 1 do 100. Owszem, możliwość zmiany na takie ustawienia istniała już w poprzednich częściach, jednak większość graczy korzystała z mniejszego przedziału, przyzwyczajona do takiego rozwiązania, stosowanego praktycznie od kilku dobrych lat. Rozszerzenie skali punktowej przy opisywaniu umiejętności graczy początkowo wywołało mieszane uczucia, gdyż automatycznie wymusza ono dużo dokładniejszą analizę każdego z piłkarzy, jednak ma jedną kolosalną zaletę. Nie ma już sytuacji, w których wyróżniający się kopacz z ligi polskiej ma statystyki podobne do gwiazd europejskiego formatu. Skala 1-100 jasno i dokładnie pokazuje, jak dużo brakuje przykładowo Brożkowi do czołowych graczy zachodnich klubów, a we wcześniejszej edycji CM napastnik Wisły spokojnie mógł konkurować w niektórych elementach z przedstawicielami reprezentacji Anglii czy Włoch.

Wymuszenie takiego systemu statystyk wiąże się bezpośrednio z kolejną nowością wprowadzoną w wersji 2010. Całkowicie bowiem przebudowano system wyszukiwania młodych talentów do naszego klubu. Wiedza na temat każdego zawodnika w grze określona jest w procentach, a pełną i dokładną mamy od początku tylko na temat graczy najwyższej światowej klasy. Aby dowiedzieć się czegoś więcej o innych graczach, musimy wysłać łowców talentów, a najlepiej zbudować całą sieć scoutów. Każdy z klubów dysponuje określonym budżetem na poszukiwania nowych piłkarzy i tylko od nas zależy, w jaki sposób wykorzystamy przysługujące nam pieniądze. Cały system opiera się na mapie świata, na której poszczególnymi kolorami, symbolizującymi poziom wiedzy o zawodnikach, zaznaczone są kraje. Przeznaczając odpowiednią kwotę pieniędzy na dane państwo, automatycznie wysyłamy tam naszych łowców talentów, którzy systematycznie zdają raporty dotyczące piłkarzy. Jeśli znajdziemy wśród nich perełkę, która w przyszłości ma stanowić o sile naszego zespołu, możemy dodatkowo posłać naszych scoutów, by przyjrzeli się jej dokładnie. W ten sposób rośnie poziom informacji na temat danego piłkarza i stopniowo pokazują się jego statystyki dokładniej odwzorowujące umiejętności. Rozwiązanie opracowane przez deweloperów jest moim zdaniem o wiele bardziej zbliżone do realizmu i praw rządzących rynkiem transferowym w prawdziwym świecie. Aby mieć pewność, że do mozolnie budowanego przez nas zespołu nie kupimy zawodnika przeciętnego, warto oglądać go przynajmniej przez kilka tygodni, a dopiero później zdecydować o ewentualnym transferze.

Takich strzałek nie powstydziłby się nawet Jacek Gmoch.

Dokonywanie zakupów do naszej drużyny nie jest już jednak takie proste jak w poprzednich wersjach. Gracze znów grymaszą i przykładowo zakontraktowanie pozostającego bez pracy Smolarka do polskiego klubu graniczy z cudem. Zarząd drużyny lubi ingerować w nasze decyzje transferowe i nawet jeśli zaoferujmy zawodnikowi pensję mieszczącą się w budżecie, ale znacznie przekraczającą wynagrodzenia pozostałych piłkarzy, prezes może transfer wstrzymać, uznając, że jest niepotrzebny. Kluby prowadzone przez AI mają irytującą zdolność wyprzedawania hurtowo swoich największych gwiazd. Po połowie sezonu Manchester United w swojej kadrze nie miał już pięciu zawodników wychodzących w tym sezonie w podstawowej jedenastce. Prościej za to wypożyczyć zawodników, jednak tutaj również trzeba brać pod uwagę, że nawet grzejący ławę w rezerwach czołowych klubów gracze niezbyt chętnie zdecydują się na przeprowadzkę do podrzędnego zespołu z trzeciej ligi angielskiej. Ogólnie jednak rynek transferowy razem z wyszukiwaniem talentów uległy znacznej poprawie.

Duże zmiany dotknęły system treningowy i opcje taktyczne. Pod tym względem Championship Manager 2010 prezentuje się świetnie i póki nie przekonamy się na własne oczy, co w tej kwestii oferuje zbliżający się Football Manager, śmiało można uznać, że wydana przez Eidos gra ma bardzo wysoki poziom. Możemy bowiem ustalać własne reżimy treningowe, a później oglądać ich wykonanie w trybie 3D. Ćwiczyć da się wiele elementów znanych z piłkarskich boisk – sprinty, dośrodkowania, strzały z dystansu i z pola karnego czy treningowy mecz, w którym nasi zawodnicy z ataku próbują rozmontować obronę. Każdy taki cykl treningowy znacząco podnosi konkretne umiejętności piłkarzy, jednak trzeba pamiętać, by naszych futbolistów nie zmęczyć. Zbyt intensywny trening prowadzi do plagi kontuzji w drużynie i na ważne spotkania ligowe wychodzimy wówczas składem złożonym z rezerw.