Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 września 2009, 15:25

autor: Przemysław Zamęcki

Need for Speed Shift - recenzja gry

Na taką grę z serii Need for Speed niektórzy czekali całymi latami. Czy to ostateczne zerwanie marki ze słabymi poprzednikami?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Jak co roku o tej porze fani nieśmiertelnego Need for Speed wyczekują z niecierpliwością, co też tym razem wysmaży Electornic Arts. Ostatnie dania nie należały do najsmaczniejszych, a mnie osobiście zdatna do spożycia potrawa trafiła się... dziewięć lat temu. Od czasu, kiedy film Szybcy i wściekli zaczął wywierać tak olbrzymi wpływ na producentów gier i w każdym niemal tytule musiał pojawić się tuning rodem z cyrku lub piersiaste małolaty wywijające chusteczką na starcie wyścigu, przerwałem swoją przygodę z serią NFS. Gdy jednak Internet zahuczał, że po tragicznym Undercover wydawca wziął się w końcu w garść i zatrudnił prawdziwych speców od wyścigów, zacząłem pilnie nasłuchiwać wszelkich wiadomości. Co się stało, kiedy kurier dotarł do mnie z upragnionym kawałkiem plastiku i dlaczego nigdy więcej nie zagram w multiplayera w Need for Speed Shift z nieznajomymi, przeczytacie poniżej.

Electronic Arts od jakiegoś czasu jest firmą, która uczy się na własnych błędach, wyciągając z porażek trafne wnioski. Jakość marki Need for Speed wraz z premierami kolejnych gier leciała na łeb na szyję i trzeba było jakoś ratować sytuację. Z pomocą przyszła pamięć o przodku, czyli wielkim Porsche Unleashed, oraz (chyba w znacznie większym stopniu) niewątpliwy sukces Race Driver: GRID. Przynajmniej tak można to sobie teraz tłumaczyć, bo choć Shift od tytułu Codemasters różni wiele, to co najmniej drugie tyle je łączy. W obu grach postawiono na widok z kokpitu samochodu, zamknięte trasy, przepyszną oprawę graficzną, trójwymiarową, reagującą na to, co dzieje się na torze, publiczność i efektowne wrażenia płynące z jazdy. Na tym jednak podobieństwa się kończą, bowiem obie gry dzieli przede wszystkim zupełnie inny model jazdy bez włączonych asyst, całkowicie inny system rozwoju kierowcy oraz fakt, że Shift pozwala nie tylko pobawić się w mechanika-amatora, ale także w lakiernika czy fotografa.

Wygląd aut to jeden z poważniejszych atutów, jakie ma Shift.

Porównanie na linii Shift-GRID moim zdaniem pomyślniej wypada dla tego pierwszego. Dzieło ekipy Slighty Mad Studios, a więc ludzi, którzy już wcześniej mogli pochwalić się tak poważną produkcją jak GTR 2, budzi respekt – pomimo że siłą rzeczy za sprawą wydawcy musi być skierowane do znacznie szerszego audytorium, to jednak deweloperom udało się przemycić w nim sporą dawkę wyścigowej powagi.

Bodaj największym plusem w przypadku Shift jest zastosowany fizyczny model jazdy. Bez korzystania z pomagających w kierowaniu opcji wymaga skupienia, uwagi, a w przypadku zabawy na poziomie trudnym, również poświęcenia dużej ilości czasu na opanowanie danego typu samochodu. Auta z napędem na tylną oś zachowują się jak wściekłe bestie, rzucając się na zakrętach we wszystkie strony. Zrobienie „bączka” w BMW M3 czy w Maździe RX-7 przy zbyt szybkim wchodzeniu w zakręt lub choćby w trakcie hamowania przy jednoczesnym niewielkim skręcie kół jest na porządku dziennym. Nieraz wystarczy przy dużej prędkości nieopatrznie przejechać kołami po tarce czy nawet musnąć trawnik i już lądujemy w zagajniku. Podstawą jest lekkie dozowanie gazu i delikatne naciskanie na pedał hamulca. Sprawa ma się znacznie lepiej z samochodami z napędem przednim (tych jest bardzo niewiele) lub z napędem na wszystkie koła. Audi TT czy jeszcze lepiej Mitsubishi Lancer Evolution to najlepsze pojazdy do nauki odpowiedniego brania zakrętów, za co zresztą jesteśmy odpowiednio nagradzani przez system.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.

Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon
Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon

Recenzja gry

Need for Speed Unbound to z jednej strony mała ewolucja poprzedniej odsłony cyklu zatytułowanej Heat. Ale to również tytuł, który odważnie wypełnia luki w tym, czego nie daje Forza Horizon – i jest to jego największa zaleta.