Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 września 2009, 16:01

autor: Przemysław Zamęcki

Resident Evil 5 - recenzja gry na PC - Strona 2

Pół roku po premierze edycji konsolowej Resident Evil 5 wylądował w końcu na pecetach. Przekonajmy się, czy warto było czekać.

W trakcie gry zwiedzamy wspomnianą wyżej wioskę, opuszczoną stację kolejową, w której po raz pierwszy pojawiają się zarażone psy – będące niejako wizytówką serii – schodzimy do kopalni, przechodzimy przez mokradła, fabrykę na polu naftowym, zwiedzamy tajne (a jakże!) laboratorium, a nawet lądujemy w samym środku wulkanu. To całkiem spora lista atrakcji, jak na jeden tytuł, ale co najważniejsze, pierwsza próba przejścia gry na poziomie normalnym kończy się dopiero po kilku ładnych godzinach zabawy. A potem można do woli pokonywać jeszcze raz te same levele, ale w nieco inny sposób czy też z innym ekwipunkiem. Uzbrojenia i rodzajów amunicji do znalezienia jest całkiem sporo i raczej nie ma szans, aby wszystko to móc przetestować podczas jednokrotnego przejścia gry. A na odkrycie czeka jeszcze bonusowa broń czy dodatkowe kostiumy dostępne jedynie po spełnieniu odpowiednich warunków.

Krokodyl Dundee zzielenieje z zazdrości.

Nieco kontrowersyjną sprawą może być sam scenariusz. Choć nie jest zbyt skomplikowany, to jednak wielokrotnie odwołuje się do wcześniejszych wydarzeń. Na szczęście znajomość poprzednich części nie jest konieczna, aby zrozumieć, o co w grze chodzi, bowiem często natykamy się na różne akta, które w jasny i przystępny sposób wyjaśniają wątki fabularne.

Co innego konwencja. Do tej fani już dawno się przyzwyczaili i ją zaakceptowali. Niestety, niesamowicie drażni głupota głównego czarnego charakteru, który wzorem kiepskich filmów klasy B wciąż gdzieś się śpieszy i zamiast ostatecznie zakończyć zabawę, póki ma wyraźną przewagę, przeciąga wszystko w czasie i chwilami irytuje pustą gadką o tym, jak to mógłby nas zmiażdżyć jak skorupkę jajka, ale mu się nie chce. Oczywiście dzięki temu gracz ma więcej zabawy, kto bowiem kupiłby grę, w której bohater po pół godzinie nieodwołalnie ginie?

Szkoda, że autorzy nie zdecydowali się nieco usprawnić zarządzania ekwipunkiem. Chris może przenosić maksymalnie dziewięć przedmiotów, podobnie Sheva. Problem jednak w tym, że nieraz tracimy wiele minut, by to wszystko jakoś uporządkować i poupychać. Przykładowo: jeżeli brakuje miejsca, a znajdziemy nową broń, to musimy coś wyrzucić – taki przedmiot, niestety, znika zupełnie. Nieźle musimy się też nagłowić, jeżeli akurat przenosimy rzeczy niezbędne. Wówczas trzeba zamienić się na jakiś inny, mniej potrzebny przedmiot z Shevą, później go wyrzucić i dopiero podnieść to, co chcemy. Gorzej jak w międzyczasie partnerka postanowi samodzielnie dorzucić nam amunicji – całą zabawę będziemy zaczynać od początku. Z pomocą przychodzi możliwość korzystania z klawiszy od 1 do 9, niemniej jednak trzeba pamiętać, co kryje się pod którym numerem.

Rozczarowanie przeżyją niestety fani wspólnych kanapowych potyczek z przeciwnikami. Tryb kooperacji umożliwia jedynie połączenie LAN lub Games for Windows LIVE (na szczęście odpowiednie kody będą dołączone również do polskiej edycji gry) i próżno szukać w edycji na PC trybu gry na podzielonym ekranie.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej