autor: Przemysław Zamęcki
Resident Evil 5 - recenzja gry na PC - Strona 2
Pół roku po premierze edycji konsolowej Resident Evil 5 wylądował w końcu na pecetach. Przekonajmy się, czy warto było czekać.
W trakcie gry zwiedzamy wspomnianą wyżej wioskę, opuszczoną stację kolejową, w której po raz pierwszy pojawiają się zarażone psy – będące niejako wizytówką serii – schodzimy do kopalni, przechodzimy przez mokradła, fabrykę na polu naftowym, zwiedzamy tajne (a jakże!) laboratorium, a nawet lądujemy w samym środku wulkanu. To całkiem spora lista atrakcji, jak na jeden tytuł, ale co najważniejsze, pierwsza próba przejścia gry na poziomie normalnym kończy się dopiero po kilku ładnych godzinach zabawy. A potem można do woli pokonywać jeszcze raz te same levele, ale w nieco inny sposób czy też z innym ekwipunkiem. Uzbrojenia i rodzajów amunicji do znalezienia jest całkiem sporo i raczej nie ma szans, aby wszystko to móc przetestować podczas jednokrotnego przejścia gry. A na odkrycie czeka jeszcze bonusowa broń czy dodatkowe kostiumy dostępne jedynie po spełnieniu odpowiednich warunków.
Nieco kontrowersyjną sprawą może być sam scenariusz. Choć nie jest zbyt skomplikowany, to jednak wielokrotnie odwołuje się do wcześniejszych wydarzeń. Na szczęście znajomość poprzednich części nie jest konieczna, aby zrozumieć, o co w grze chodzi, bowiem często natykamy się na różne akta, które w jasny i przystępny sposób wyjaśniają wątki fabularne.
Co innego konwencja. Do tej fani już dawno się przyzwyczaili i ją zaakceptowali. Niestety, niesamowicie drażni głupota głównego czarnego charakteru, który wzorem kiepskich filmów klasy B wciąż gdzieś się śpieszy i zamiast ostatecznie zakończyć zabawę, póki ma wyraźną przewagę, przeciąga wszystko w czasie i chwilami irytuje pustą gadką o tym, jak to mógłby nas zmiażdżyć jak skorupkę jajka, ale mu się nie chce. Oczywiście dzięki temu gracz ma więcej zabawy, kto bowiem kupiłby grę, w której bohater po pół godzinie nieodwołalnie ginie?
Szkoda, że autorzy nie zdecydowali się nieco usprawnić zarządzania ekwipunkiem. Chris może przenosić maksymalnie dziewięć przedmiotów, podobnie Sheva. Problem jednak w tym, że nieraz tracimy wiele minut, by to wszystko jakoś uporządkować i poupychać. Przykładowo: jeżeli brakuje miejsca, a znajdziemy nową broń, to musimy coś wyrzucić – taki przedmiot, niestety, znika zupełnie. Nieźle musimy się też nagłowić, jeżeli akurat przenosimy rzeczy niezbędne. Wówczas trzeba zamienić się na jakiś inny, mniej potrzebny przedmiot z Shevą, później go wyrzucić i dopiero podnieść to, co chcemy. Gorzej jak w międzyczasie partnerka postanowi samodzielnie dorzucić nam amunicji – całą zabawę będziemy zaczynać od początku. Z pomocą przychodzi możliwość korzystania z klawiszy od 1 do 9, niemniej jednak trzeba pamiętać, co kryje się pod którym numerem.
Rozczarowanie przeżyją niestety fani wspólnych kanapowych potyczek z przeciwnikami. Tryb kooperacji umożliwia jedynie połączenie LAN lub Games for Windows LIVE (na szczęście odpowiednie kody będą dołączone również do polskiej edycji gry) i próżno szukać w edycji na PC trybu gry na podzielonym ekranie.