Wolfenstein - recenzja gry - Strona 4
Powrót legendarnego Wolfensteina trudno zaliczyć do spektakularnych. Jednak i tak nowe przygody B.J. Blazkowicza to solidna porcja akcji dla wielbicieli gatunku.
Wolfenstein kuleje również w kwestii oprawy wizualnej, ale tu akurat sporo jestem w stanie wybaczyć. Silnik idTech4 to już przeżytek (Doom 3 trafił na rynek w sierpniu 2004 roku) i trudno dziwić się, że w porównaniu z dzisiejszymi produkcjami grafika wypada niekorzystnie. Plus dla autorów za wprowadzone poprawki, dzięki czemu nie ma aż takiej tragedii, jaką zwiastowały publikowane przed premierą zdjęcia. Wolfenstein wypada dużo lepiej w ruchu niż na statycznych obrazkach i niewątpliwa w tym zasługa speców od efektów wizualnych oraz projektantów poziomów. Sporo obiektów można w grze zniszczyć, na dodatek poszczególne lokacje mają swój unikatowy styl oraz klimat. Ogólne wrażenie estetyczne jest na tyle pozytywne, że w trakcie gry mniejszą uwagę zwraca się na detale, np. marnej jakości modele postaci.
W żaden sposób nie mogę natomiast przyczepić się do udźwiękowienia gry. Generalnie hitlerowcy robią dużo hałasu, często słychać wydawane rozkazy a także ich paniczne komentarze, gdy w rękach dzierżymy jakąś egzotyczną broń, np. działo cząsteczkowe. Wolfenstein może pochwalić się też znakomitą oprawą muzyczną, idealnie komponującą się z klimatem gry. Zdarzyło się kilka razy, że przystanąłem na chwilę tylko po to, by posłuchać lecącego w tle utworu. Muzyka była zawsze mocnym punktem tej serii i cieszy niezmiernie, że w przypadku jej najnowszej odsłony wysoki poziom został zachowany.
Nowy Wolfenstein to produkt, obok którego trudno przejść obojętnie i to nie tylko ze względu na legendarną markę. Najnowsze dzieło studia Raven Software broni się przede wszystkim jako strzelanina i mimo zmarnowanego potencjału, jaki daje otwarty charakter rozgrywki, niedopracowanego Woalu oraz kilku innych mniejszych mankamentów gra się w niego naprawdę dobrze. Szkoda tylko, że jest to propozycja skierowana głównie do miłośników samotnej zabawy. Z trzema wariantami rozgrywki i kilkoma mapami tryb multiplayer stanowi co najwyżej deser do standardowej kampanii i to niezbyt wykwintny. Śmiem twierdzić, że Wolfenstein w sieci nie dorówna ani słynnemu poprzednikowi, ani konkurencji w postaci serii Modern Warfare , dlatego całkowicie odradzam kupno tej gry z myślą o potyczkach w Internecie. Lepiej ściągnąć darmowe Enemy Territory.
Wolfenstein jest ostatnim wielkim tytułem rodem z id Software, który doczekał się nowej edycji na silniku idTech4. Miejmy nadzieję, że wraz z kolejną generacją silnika tworzonego przez Johna Carmacka, raz jeszcze zobaczymy w akcji B.J. Blazkowicza i to w nieco lepszej kondycji niż obecnie. Oby tylko nie trwało to kolejne osiem lat, czego sobie i Wam życzy...
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna
PLUSY:
- żywiołowa akcja jak na rasową strzelaninę przystało;
- świetne bronie;
- emocjonujące walki z bossami;
- spory zestaw misji głównych i pobocznych;
- różnorodne, znakomicie zaprojektowane lokacje, które zapadają w pamięć;
- bardzo dobry klimat, nasuwający skojarzenia z pierwszym Wolfensteinem;
- udźwiękowienie.
MINUSY:
- niewiele wnosząca do rozgrywki swoboda w eksploracji miasta Isenstadt;
- brzydki i niedopracowany Woal;
- oprawa wizualna;
- kilka mniejszych niedoróbek: granaty, zamykające się drzwi, niewidzialne ściany.