Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 czerwca 2009, 13:17

autor: Przemysław Zamęcki

Sacred 2: Fallen Angel - recenzja gry

Długo przyszło konsolowcom czekać na ostatnie dzieło niemieckiej ekipy Ascaron Entertainment. Było warto?

Recenzja powstała na bazie wersji X360. Dotyczy również wersji PS3

Gra Sacred 2: Fallen Angel już kilka miesięcy temu miała swoją premierę na pecetach. Jak się okazało, tytuł wzbudził sporo emocji głównie za sprawą faktu, że był sequelem bardzo popularnej, również w naszym kraju, części pierwszej oraz tym, że pierwotna wersja okazała się dosyć... zarobaczona. Dopiero z pojawiającymi się kolejnymi łatkami produkt zaczął nadawać się do poważniejszej zabawy. Teraz swoją wersję Sacred 2 otrzymali w końcu konsolowcy.

Szczerze mówiąc, nie oczekiwałem po Sacred 2: Fallen Angel zbyt wiele. Ot, trochę pobiegania po fantastycznej krainie, grzmocąc przy okazji nawijających się pod topór, miecz czy zaklęcie magiczne bandziorów i wszelkiej maści indywidua aspirujące do miana przerażających stworów ciemności. Na szczęście całkiem miło się rozczarowałem, choć gdybym miał zamieścić poniżej pełną listę rzeczy, które z jakiegoś powodu mi się nie spodobały lub które zrobiłbym inaczej, zapewne autorzy gry musieliby popracować przy niej jeszcze dłuższy czas. Dlatego pomny łacińskiej sentencji „de gustibus non est disputandum”, skupię się jedynie na tym, co ewidentnie nie zagrało. Albo wręcz przeciwnie, zagrało i zasługuje na pochwały.

Grając w Sacred 2, łatwo ulec syndromowi „jeszcze jednego questa”.

Pierwszym pozytywem po uruchomieniu gry (nie licząc faktu kinowego spolonizowania) okazuje się być możliwość wyboru spośród niesztampowych postaci. Przyzwyczajony do ograniczonego pola manewru pomiędzy elfami, ludźmi i krasnoludami z pewną nieśmiałością zabrałem się za studiowanie różnic pomiędzy Serafią, Wojownikiem Cienia, Driadą, Inkwizytorem czy Strażnikiem Świątyni. Część z postaci lepiej nadaje się na typowych rębajłów, część świetnie radzi sobie z magią lub walką na dystans. Czyli w tym aspekcie to akurat standard. Najdziwniejszy wydał mi się wzorowany na egipskim Anubisie, mechaniczny Strażnik Świątyni, którego też postanowiłem ostatecznie sprawdzić w boju. Gwoli ścisłości muszę napisać, że wypróbowałem także inne postacie. To był dobry pomysł, który jak się okazało, zaowocował pierwszym dużym plusem dla autorów. Każdy bohater rozpoczyna zabawę w zupełnie innym miejscu krainy i co oczywiste, ma do wykonania inne zadania. Sprawa staje się tym ciekawsza, że gra oferuje rozegranie dwóch kampanii dla części z postaci, co przekłada się na jeszcze większą porcję zabawy. Ostatecznie patrząc na to, co udało mi się wykonać i na wielkość krainy pomnożoną przez ilość dostępnych postaci, być może stwierdzenie, że Sacred 2 oferuje kilkaset godzin przebywania w fantastycznej krainie, wcale nie będzie przesadą.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Sacred 2: Fallen Angel - recenzja gry na PC
Sacred 2: Fallen Angel - recenzja gry na PC

Recenzja gry

Sacred 2: Fallen Angel wielkim dziełem jest, ale również wielce niedopracowanym. Tytuł z pewnością mogę polecić każdemu lubiącemu gry typu hack & slash. Zapewnia wiele godzin dobrej zabawy.

Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.

Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.