Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 maja 2009, 15:32

autor: Maciej Makuła

inFamous - recenzja gry - Strona 3

Crackdown reklamowało hasło – Superman spotyka GTA. Jeśli zamienimy człowieka ze stali na Spidermana – otrzymamy właśnie inFamous.

Moc PlayStation 3

Empire City jest miastem dosyć nietypowym, głównie przez postapokaliptyczną atmosferę – zniszczone, zmęczone, sterane – i daleko mu do kolorowych scenerii GTA czy Saints Row. Na ulicach chaos i umierający mieszkańcy (których możemy uzdrowić lub wyssać z nich energię), wszystko brudne i rozpadające się. Ale mimo to – tętni życiem, a właściwie walką o nie. Do tego mamy wpływ na jego rozwój, w końcu to dzięki nam ożywa po przywróceniu prądu i to my dajemy mieszkańcom nadzieję (lub wzbudzamy w nich trwogę, ale ja akurat byłem tym dobrym).

Świetnie wypada ścieżka muzyczna. I tu krótko – to bardzo mocna strona gry, której autorem jest Amon Tobin. Warstwa efektów dźwiękowych zaś budzi już uczucia mieszane, ale to głównie za sprawą polskiej wersji (a innej do wyboru nie ma w rodzimym wydaniu gry). Przełożone zostały bowiem nie tylko informacje tekstowe, ale i głosy aktorów. Obyło się na szczęście bez jakichś kardynalnych wpadek, niemniej jeśli ktoś lubi delektować się perfekcjonizmem znanym z wielu anglojęzycznych produkcji albo po prostu nie lubi efektu prac naszych „speców” – grając w inFamous poczuć może dyskomfort.

Zgrzyty pojawiają się niestety w sferze technicznej. Gra prezentuje bowiem konsolowy typ urody – nie brakuje w niej efekciarstwa w postaci rozmaitych bajerów, różnych pór dnia (świetne oświetlenie!) i mnogości wielokątów – jednak całość podana jest bardzo niechlujnie. Szczególnie razi potworny (naprawdę potworny) aliasing i szalejąca animacja. Ta oscyluje bowiem w przedziale od jakichś sześćdziesięciu do parunastu klatek (przy większych rozróbach) i ta dysproporcja potrafi naprawdę zmęczyć. Doczepić można by się też w sumie do pewnej monotonii w wizji Empire City, ale to w sumie problem wszystkich zniszczonych metropolii.

...za to podczas filmików animowanych – pierwsza klasa.

Lekkie dysproporcje widać też w dziale filmików przedstawiających fabułę. Najważniejsze wydarzenia mają bowiem postać komiksowych animacji – rewelacyjnych. I niestety niezwykle kontrastują one z przerywnikami na silniku gry, gdzie postacie zachowują się jak kukiełki z teatru lalek.

Praca spawacza mnie przeistacza

Jednak te drobne niedociągnięcia w żadnym stopniu nie przesłaniają ogólnego obrazu inFamous – a jest to naprawdę kapitalna pozycja dla pojedynczego gracza i – przynajmniej w moim odczuciu – znajduje się w ścisłej czołówce gier na PlayStation 3. Zabawa jest intensywna, zróżnicowana, rozwija postać oraz pomysły na wykorzystanie jej mocy i jest dosyć długa. Ukończenie głównego wątku z dużą częścią misji pobocznych zajęło mi paręnaście godzin, a motywacją do ponownego zanurzenia się w świecie inFamous z pewnością będzie chęć poznania drugiej strony linii fabularnej. O typowych „znajdźkach” nie wspominając.

Może to zabrzmi enigmatycznie – ale gra bez wątpienia spodoba się wszystkim miłośnikom klimatów rodem z PlayStation 2, gdy gry były wymagające, bardziej przemyślane pod względem rozgrywki i po prostu wydawały się być robione od serca. Tak właśnie miło kojarzy mi się moja przygoda z inFamous. Produkcja ta nie jest pozbawiona drobnych usterek technicznych, nie jest czymś przełomowym – niemniej, gdy spogląda się na całość, ma się świadomość dobrze spędzonego czasu i wydanych pieniędzy. Gorąco polecam.

Maciej „Von Zay” Makuła

PLUSY:

  • ciekawy, spójny świat;
  • rozwój postaci;
  • naprawdę satysfakcjonująca fabuła;
  • zróżnicowane misje i zadania poboczne;
  • świetne efekty świetlne;
  • animacja postaci;
  • elementy plaftormówkowo-alpinistyczne;
  • kapitalne przerywniki animowane.

MINUSY:

  • wydanie gry tylko w pełnej wersji polskiej nie każdemu może się spodobać;
  • aliasing;
  • bardzo nierówna szybkość animacji;
  • odstające od reszty filmiki na silniku gry.