Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 15 kwietnia 2009, 08:54

autor: Marcin Łukański

Guitar Hero: Metallica - recenzja gry - Strona 2

Współpraca Neversoft z Metalliką, to najlepsze, co mogło przytrafić się serii Guitar Hero. Otrzymaliśmy prawdziwie wybuchową mieszankę.

Poza Metalliką znalazło się miejsce również dla innych zespołów. Klimatyczne Alice In Chains, rytmiczne Foo Fighters, klasyczny Queen i wybuchowy Slayer. Zagramy również piosenki System of a Down, Machine Head, Mastodon, Motörhead, Mercyful Fate czy – typowego już dla całej serii Guitar Hero – Lynyrd Skynyrd.

Solówki to prawdziwa gimnastyka dla naszych palców.

Guitar Hero: Metallica oddaje więc w nasze ręce iście wybuchową listę piosenek. Prawda jednak jest taka, że wszystkie zespoły, które pojawiły się w grze, są jedynie skromnym dodatkiem do prawdziwej uczty, czyli piosenek Metalliki.

Bierzemy gitarę, bierzemy pałeczki i biegniemy na scenę

Ekipa Neversoftu zrobiła wszystko, aby Guitar Hero: Metallica nie wyglądało jak zwykły dodatek z kilkoma piosenkami, a pełnoprawna, nowa gra. Trzeba przyznać, że wysiłek producenta widać na każdym kroku. Ta gra wprost „ocieka” Metalliką. Wszystko – począwszy od menu głównego, a skończywszy na oprawie graficznej w czasie koncertów – jest inspirowane tytułowym zespołem.

Cały zespół uczestniczył w wielu sesjach motion capture, aby producent mógł uchwycić typowe dla Metalliki ruchy i charakterystyczne sposoby gry na instrumentach. Zespół zagrał w specjalnym studiu wszystkie piosenki z gry. Sztuka ta udała się perfekcyjnie. Jeśli ktoś był na koncercie Metalliki, od razu poczuje się „jak w domu”. Wszystkie ruchy członków zespołu zostały świetnie oddane i zaprezentowane. W czasie gry możemy naprawdę ulec złudzeniu uczestniczenia w koncercie Metalliki. Charakterystyczny, energiczny sposób zachowania się Jamesa przy mikrofonie, Lars, który stoi przy perkusji i uderza z całej siły w bębny, Trujillo kręcący się z gitarą basową w dłoni – to wszystko tutaj jest i wygląda fenomenalnie.

Producent zadbał również o kilka dodatkowych smaczków. Każda z piosenek posiada bonusową zawartość. Możemy na przykład uruchomić piosenkę, która odpali się w trybie teledysku (tzn. nie zobaczymy gryfu i nie będziemy mogli grać, a jedynie obserwować występ zespołu), a u dołu ekranu będą pojawiały się ciekawostki dotyczące tego konkretnego kawałka. Mała rzecz, a cieszy. Dodatkowo możemy zobaczyć tekst piosenki oraz – w przypadku niektórych kawałków – obejrzeć specjalny materiał video. Są to albo oficjalne bootlegi z koncertów Metalliki, albo nagrania ze studia motion capture. Świetna i bardzo miła rzecz.

Jeśli już mowa o dodatkowych smaczkach, to muszę wspomnieć o bardzo ciekawym trybie gry dla perkusji. Możemy uruchomić każdy kawałek Metalliki z wyłączoną ścieżką Larsa. Usłyszymy tylko gitary oraz wokal. Naszym zadaniem jest... po prostu granie na perkusji. Gra symuluje brzmienie instrumentu z sampli danej piosenki, a my możemy sobie po prostu jamować. Kolejny, naprawdę ciekawy dodatek, który – paradoksalnie – świetnie się sprawdza i sprawia wiele frajdy.